niezapomniana noc hotelowa

18 0 0
                                    

Od razu po całym zamieszaniu, pojechaliśmy z Hadesem do szpitala, gdzie aktualnie przebywa Silver. Tam, czekaliśmy aż się obudzi, ale to nie nastąpiło. Lekarz poinformował nas tylko o tym, że Silver jest w ciężkim stanie, ale w stabilnym. Przez pierwsze godziny odkąd wróciłam do mieszkania, nie czułam się najlepiej. Byłam w stałym kontakcie z lekarzami, którzy zaopiekowali się Silver. Jeżeli chodzi o nią, chciałam wiedzieć na bieżąco co się z nią dzieje. Z tego co mówił specjalista, brunetka teraz przechodzi przez badania i czekają na to, aż się obudzi. Prawdopodobnie doszło do gwałtu oraz do poważnego pobicia. Od momentu kiedy zobaczyłam ją w takim stanie, obiecałam sobie, że zabije tego, kto to zrobił.

A do tego, potrzebna jest moja mamusia, która kurwa, zmartwychwstała.

Na ten moment, nie dochodzi do mnie to, że ona żyje. Całe życie żyje bez matki i bez ojca, więc nigdy nie wiedziałam, jak to jest chociażby jedno z nich. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Pragnę tego aby cierpiała. Żeby przeżyła podobne okrucieństwo, co ja w sierocińcu.

Dlatego teraz, cała nasza siódemka siedziała w moim mieszkaniu, szukając położenia mojej matki. Nie wiem co planowała, ani dlaczego. Patrząc na to do czego doprowadziła, jestem skłonna stwierdzi, że nie paja do mnie sympatią. Wręcz żadną.

— Sprawdź w historii i dokumentacji różnych zakładów karnych, albo w największych więzieniach na każdym kontynencie — odezwał się Huracan. Swoje słowa skierował do Taranisa, którzy zaczął grzebać coś  komputerze. Posłałam mu oskarżycielskie spojrzenie.

—  Słucham? Czemu oskarżasz moją mamusie o siedzenie w takim gównie? — zapytałam go z udawaną pretensją w głosie.

— Jaka matka, taka córka — rzucił po czym puścił mi oczko. Szybko wzięłam pierwszą lepszą poduszkę z brzegu i rzuciłam nią w chłopaka. Huracan siedział po drugiej stronie stołu w siadzie skrzyżnym. Kiedy poduszka do niego doleciała, złapał ją i przewrócił się na plecy, a poduszkę podłożył sobie pod głowę.

— Wyglądacie jak rodzeństwo — skomentowała Willow, popijając wino, które przyniosłam jeszcze wcześniej.

— Widać, że jesteście najmłodsi — dopowiedział Taranis, który cały czas patrzył w komputer. 

— Odpierdolicie się od mojego wieku — na moje słowa wszyscy wybuchli śmiechem. — I co w tym takiego śmiesznego, co? Wam tylko coraz bliżej do emerytury.

— Właśnie! — zawołał z podłogi Huracan. — Zazwyczaj to wy narzekacie na bóle pleców a nie ja.

— To było raz! — odezwał się Mitra. — Tylko dlatego, że Taranis zrzucił mnie z okna na krzaki przez domem. — wyjaśnił blondyn, na co zszokowany Taranis podniósł na niego wzrok znad komputera.

— Zasłużyłeś sobie. Trzeba było zamknąć mordę i się nie odzywać w momencie, kiedy policja zawitała pod naszą chatę pytać o zamordowanie staruszki z domu obok.

— Zamordowaliście staruszkę?

— Nie my, Hades — parsknął śmiechem Huracan.

— No kurwa, nie dało się jej już słuchać. Codziennie przyłaziła pod nasz dom i wciskała nam karteczki z Matką Świętą i zaczynała pierdolić o tym, jak bardzo ważna jest wiara w naszym życiu — wytłumaczył najstarszy z braci.

— A cała nasza wesoła rodzinka...

— Idealna jak z obrazka — wtrącił się Mitra, wypowiadając się przesłodzonych głosem.

— Od zawsze była niewierząca — dokończył Taranis, opadając plecami na oparcie kanapy  głośnym westchnieniem.

— Dobra skończcie pierdolić, bo mieliśmy pracować — odezwała się Willow, po czym odłożyła szklankę wina na stolik, patrząc na Taranisa z politowaniem.

Carmen 18+ [DYLOGIA] #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz