konfrontacji nigdy za wiele

22 2 3
                                    

jednak się lekko jebłam w obliczeniach i będzie trochę więcej rozdziałów. xoxo gossip girls!

***

Miliana

Wzięłam do ręki bułeczkę z nadzieniem porzeczkowym i poprawiłam się na siedzeniu. Była około ósma rano, a ja ledwo żyłam.

— Wyglądasz jakbyś była zjarana — powiedział Mitra, po czym położył dłonie na moich ramionach i złożył subtelnego całusa na moim policzku.

Uśmiechnęłam się na ten gest, ponieważ wiedziałam, że to tylko przyjacielski gest a specjalnie droczył się z Hadesem. Tak jak wszyscy tym domu. 

Moje spojrzenie padło na chłopaka, o którym myślałam sekundę temu. Uśmiechnęłam się przebiegle, kiedy zauważyłam jego zawziętą minę i dłonie, które zaciskały się w pięści.

— Nie dziw się, że tak wyglądam, skoro wyciągnąłeś mnie z łóżka tak wcześnie — odpowiedziałam, odgarniając kosmyk włosów za ucho.

— Dla mnie nie są tacy pieszczotliwi — odburknęła Willow, która siedziała obok mnie i popijała herbatę. Miała na sobie satynowy komplet do spania. Ja zaś za dużą koszulkę z logiem Gun N' Roses i szerokie spodnie w kratę.

— Jak to nie, kochanie — wymruczał Taranis, otaczając ramionami rudą. — Codziennie dostajesz ode mnie dawkę przyjemności i jeszcze ci mało.

Ruda odtrąciła chłopaka z grymasem na twarzy, na to reszta wybuchała śmiechem. Oprócz Hadesa. Ktoś tu ma nie fajny humor.

— Codziennie dostajesz ode mnie w twarz i jeszcze ci mało? — odpyskowała mu Willow zaciętym wyrazem twarzy. — I czemu niby ściągnęliście nas na śniadanie o tak wcześniej porze? — zapytała biorąc łyk herbaty.

— Musimy ogarnąć sprawę organizacji — odezwał się Hades, co nie było mi w tym momencie potrzebne. Jego głos był zachrypnięty i głęboki, przez co na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.

— Dostaliśmy nowe zgłoszenie od organizacji. Najprawdopodobniej na wyeliminowanie kolejnej grupy debili, u których zadłużyli się nasi starzy — poinformował nas Mitra.

— Gdzie?

— W Londynie — odpowiedział Taranis, siadając obok rudej. Widziałam jak przewróciła oczami.

Uwielbiałam, jak ta dwójka się ze sobą droczyła. Ten widok był bardzo ujmujący.

— Dzwonili do organizacji. Oni wiedzą o całej naszej sytuacji, ale nic z tym nie da się zrobić. To znaczy, oni z tym nic nie mogą zrobić — wytłumaczył Hades.

Na mojej twarzy pojawił się grymas.

— Ale to chodzi o kasę, nie? — zapytałam zajadając się bułką. Czarnowłosy pokiwał mi głową na znak, że mam rację. — No to nie wystarczy im dać te pieniądze i niech wypieprzają w pizdu?

— Miliano, tutaj chodzi o bardzo dużą kwotę. Nie zrozumiesz tego...

I kolejny raz kurwa to samo. Za każdym razem muszę się denerwować. Kolejny raz potraktował mnie jak gówniarę, która nic nie wie o życiu. Nie dam się, kurwa.

— Co, kurwa? Nie zrozumiem? Miałam wrażenie, że zrozumieliśmy się za pierwszym razem, ale najwyraźniej to do ciebie nie dotarło — zaczęłam ze spokojem. — Nie. Traktuj mnie. Jak. Dzieciaka. Rozumiesz? Siedzę w tym gównie naprawdę krótko, ale nie na darmo mam zapisane w papierach jako „najlepszy zabójca w całej dekadzie" — dobra teraz już gotowałam się od wkurwienia.

Wszyscy patrzyli jak opierdalam Hadesa i czułam z tego niesamowitą satysfakcję. Ale też byłam zdenerwowana, bo kolejny raz ktoś potraktował mnie jak dziecko, którym już dawno nie byłam.

Carmen 18+ [DYLOGIA] #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz