zły czas i złe miejsce

32 3 0
                                    

W Chicago, burza szalała już drugi dzień. Podeszłam do okna, żeby odsłonić zasłonki. Apartamenty z pięknym widokiem, to jest to, dlaczego kocham miasta. W oddali szalały błyskawice, a kropelki wody odbijały się od szyb. Odwróciłam się w stronę łóżka i położyłam się na nim, zwracając się w stronę okien. Mogłabym tu siedzieć gadzinami i po prostu patrzeć. Byłam ubrana w czarny, koronkowy komplet i nic poza tym.

Mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Była ona od mojej przyjaciółki. Wzięłam urządzenie do ręki i odblokowałam telefon, wchodząc w wiadomości.

Silver: wszystko okej?

Silver: nie odzywasz się od dwóch dni. Martwię się.

Nie powiedziałam brunetce o tym, co stało się kilka godzin wcześniej. Sama nie umiem tego wyjaśnić. Nikt by nie umiał.

Ja: jest dobrze. Musiałam zrobić przerwę na spanie w jakimś motelu. Już jestem w mieście i zbieram się, żeby pojechać do organizacji.

Silver: no to dobrze. Bo widziałam w telewizji, że był wypadek na drodze w stronę Chicago i się bałam, że coś się stało:)

Wstrzymałam powietrze w płucach, na wzmiankę o wypadku.

Amerykanka...

To ja ich zabiłam...

Pomocy...

Nie wiemy Panie władzo, ta dziewczyna, zjawiła się u nas późnym wieczorem...

Krzyki, piski, wylana krew, jeszcze ta grająca muzyka. Cały czas mi gra w uszach. Nie umiem się jej pozbyć z głowy. Do siedemnastego roku życia, nauczyłam się żyć z wiecznym stresem i obawą o swoją psychikę. Nauczyłam się żyć, ze strachem. Ale podświadomie czułam. że to co wydarzyło się motelu, nie było przypadkiem. Ktoś chce, żebym zniknęła z tego świata. A ja muszę się dowiedzieć, kto za tym stoi.

Jeszcze jako mała dziewczynka, miałam problem z koszmarami. Wiadomo jak to dziecko nie umiałam sobie z nimi radzić. Budziłam się z głośnym płaczem, a za przeszkadzanie dostawałam kary. Z czasem, zaczęłam śnić o coraz gorszych rzeczach. I było to dla mnie coraz gorsze. Aż w końcu... zaczęłam odczuwać tego przyjemność. Wszystkich złych myśli i koszmarów i starszych doświadczeń czy słów skierowanych w moja stronę było tak dużo, że w pewnym momencie moje łzy przestały już lecieć. Przestałam się poddawać. Wyłączyłam swoje uczucia. Całemu złu się przeciwstawiałam i było jakoś łatwiej.

Czerpałam przyjemność z krzywdzenia złych ludzi. Potworów.

Od piętnastego roku życia, nie wiem co to strach. Nie odczuwam go. Bawię się nim. Nie mam przy tym żadnych granic.

Jak coś mi się nie podoba, niszczę. Jak ktoś mi się nie podoba, zabijam.

Ja: ominęłam wypadek objazdem, był straszny korek na autostradzie. Odezwę się jak będę wracać.

Silver: zadzwoń potem.

***

Moje myśli od czasu do czasu krążyły wokół pewnego chłopaka. Nie wyobrażałam sobie pracować z takim kimś, nad takim ważnym zleceniem. Chociaż, bardzo pasował do tego środowiska, a konkretnie do organizacji, ale nie miałam ochoty z nikim dzielić mojej wykonanej pracy.

Wyglądał na typowego psychopatę. Wciąż mam w głowie jego obraz. Ostre rysy twarzy, czarne jak smoła włosy i te hipnotyzujące granatowe tęczówki. Nie wiem, skąd oni go wzięli, ale na pewno nie wyglądał, jak osoba w stu procentach realna. 

Carmen 18+ [DYLOGIA] #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz