raz, dwa, trzy, trupem jesteś ty.

17 0 5
                                    

Nie wiem, co Hades by zrobił w takiej sytuacji. Tym bardziej ja nie wiem, co zrobić w tej sytuacji. Znalazłam się w bardzo chujowym położeniu, ponieważ za chwilę miałam umrzeć. Dosłownie. Jakoś mnie to nie dziwiło, bo moje życie w sumie na tym polegało, ale zastanawiam się nad swoimi ostatnimi słowami. Jakby one brzmiały.

Razem z Ritą szliśmy krok w krok przed siebie i im bliżej byłyśmy, tym więcej zaczynałam dostrzegać.

Mogłabym udawać, że jakkolwiek przejmuje mnie to jakże niezwykle urocze przedsięwzięcie. Lecz, tak nie było. Było mi to w kurwę obojętne czy dzisiaj zginę, czy dalej będę żyć.

Bo ja urodziłam się zła. Nie dobra. Okrutna. A na tym świecie nie ma miejsca, dla ludzi okrutnych. Szkoda tylko, że miałam no to wyjebane.

Tej nocy moim celem jest wybicie wszystkich ludzi, których będę miała pod ręką.

Kiedy weszliśmy na posadzkę, była ona wybetonowana i stanowiła miejsce walki w kształcie dużego okręgu. Kiedy spojrzałam w górę, spod przymrużonych powiek zobaczyłam kilka pięter z balustradami pełnymi ludzi. Wszyscy więźniowie przepychali się o najbliższe miejsca, żeby zobaczyć kto dzisiaj straci życie.

Nagle usłyszałam pewien huk i obróciłam się za siebie. Ktoś wrzucił na środek ringu materiałowy worek z bronią w środku. Kiedy zajrzałam do środka zauważyłam swoją katanę, po którą od razu sięgam.

— Zabijemy dzisiaj kogoś, co ty na to? — powiedziałam do broni. Mi już ostro zaczyna odpierdalać. Potrzebuje przerwy.

Rita była obok. Kiedy spojrzałam na nią, widziałam jak ściska podobną katanę do mojej, w swojej dłoni i patrzy na mnie z czystym przerażeniem. Ja za to uśmiechnęłam się lekko i puściłam jej oczko.

— Czas narobić trochę bałaganu.

Kiedy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka, podążyłam wzrokiem do wejścia. Kiedy z ciemności wyłoniło się dwóch barczystych mężczyzn, ścisnęłam mocniej broń w dłoni.

Od razu wręcz rzucili się na nas, a ja za machnęłam się kataną ale przeciwnik unikną ataku. Słyszałam dźwięki walki obok, ale ja w stu procentach skupiłam się na swoim przeciwniku. Kiedy on atakował mnie pięściami, ja broniłam się ostrzem. Celował przeważnie w okolice brzucha, a ja zachodziłam go od tyłu, ponieważ byłam od niego o wiele mniejsza. W końcu kiedy przygniótł mnie do podłogi, zacisnął palce na mojej szyi.ja Korzystając z okazji, kopnęłam go w bok i wbiłam mu katanę w brzuch. Na wylot. Mężczyzna opadł obok mnie na posadzkę, a ja odetchnęłam z ulgą. Dawno się tak nie zmęczyłam.

Pociągnęłam nosem i odgarnęłam włosy z twarzy.

Kiedyś spojrzałam w stronę Rity, zauważyłam jak dziewczyna ciężko dyszy a obok niej leżał facet z podciętym gardłem. Dobra jest.

Kiedy już miałam odetchnąć z ulgą, wrota do wejścia znów się otworzyły a przez nie wyszła kolejna para mężczyzn.

Ja pierdolę.

Ledwo wstałam na równe nogi, ponieważ tak napierdalały mnie kolana, że myślałam, że odlecę. Z grymasem na twarzy patrzyłam, jak wchodzą na ring i nie wybierają żadnej broni, tylko tak jak poprzednicy wolą walkę w ręcz.

Kolejny raz rzucili się na nas, a ja nie mając już siły się z nikim droczyć, obróciłam się i tym sposobem zaszłam go od tyłu. Już chciałam wbić mu ostrze w plecy ale ten zrobił unik, chwycił mnie za nadgarstek i rzucił mną o podłogę. Z jękiem skuliłam się i wypuściłam z siebie głośno powietrze.

Miliana, weź się w garść.

Gdyby nie te zasrane kolana, już by nie żył.

Powolnym krokiem nachylił się nade mną a ja widziałam jego twarz jak przez mgłę. Miał bliznę prowadzącą od lewego łuku brwiowego do prawego kącika ust. Nie miał jednej jedynki i był strasznie brzydki. Powieki mi ciężko opadały. Powtarzałam sobie w myślach, że muszę dać radę.

Carmen 18+ [DYLOGIA] #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz