☏| Prolog cz.2

64 6 0
                                    

Czy właśnie tak wyglądała śmierć? Próbowałam z całych sił otworzyć oczy, ale nie udawało mi się to. Czułam jakbym nie robiła tego przez wiele miesięcy. Moja głowa była bardzo ociężała, a ja przez zapachy, które dochodziły do moich nozdrzy zatrzymywałam odruch wymiotny. Po chwili szum w mojej głowie ustał i spróbowałam ponownie otworzyć oczy. Zamrugałam parokrotnie oczami i jedyne co dostrzegłam, to zarys czterech sylwetek siedzących naprzeciwko. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głośny tembr głosu.

- Jednym z wielu skutków chloroformu jest utrata świadomości. - powiedział mężczyzna.

Jak to chloroformu? Utrata świadomości by się zgadzała. Tak samo utrata przytomności. Z moją chorobą serca może to się skończyć nieciekawie. Medycyna potwierdziła, że ta trucizna działa niekorzystnie na serce. Więc jeśli ten człowiek podał mi tego więcej...

- Dawka chloroformu nie była na tyle duża, aby zaszkodzić twojemu zdrowiu. Miała jedynie ciebie i twoich koleżków trochę otumanić. - powiedział po chwili i zaczął się śmiać jak psychopata.

- Skąd wiesz na co jestem chora? - zapytałam z widocznym strachem i pierwszy raz na niego spojrzałam. Moje ręce, które były ciasno związane sznurem zaczęły się niekontrolowanie trząść. Na jego twarzy znajdowała się beżowa maska, ze skórzanymi wstawkami. Była niemal identyczna do tej z filmu Piątek trzynastego. Mężczyzna miał na sobie czarny fartuch, który był pokryty świeżą krwią. Z minuty na minutę czułam się coraz dziwniej. Jeszcze raz spojrzałam na jego twarz, ale wzrok skierowałam w jego czarne oczy, które były skierowane na mnie. Wziął nóż do lewej ręki i wolnym krokiem do mnie podszedł. Próbowałam wyrwać swoje ręce z sztywnych lin, ale nie udawało mi się to. Po chwili poczułam zimny przedmiot pod moją brodą. Porywacz podniósł mój podbródek i założył pasmo moich włosów za ucho.

- Dzień ostateczny właśnie nadszedł Irette.

Już gdzieś słyszałam te słowa. Dzień ostateczny. O kurwa. Taki napis widniał na paczce, którą dostaliśmy. Odwróciłam się szybko w kierunku chłopaków. Przez adrenalinę, która teraz buzuje mi w żyłach nie poczułam jak nóż przecina mi skórę. Benjamin, Axel i Marcos dopiero odzyskiwali przytomność a swój wzrok od razu skierowali na mnie.

Pieprzony dzień ostateczny. Teraz pora na nas.

- Czemu to robisz? Najpierw zamordowałeś moich rodziców, a teraz chcesz zabić nas? - słowa nie mogą mi przejść przez gardło. Nie mogłam ich stracić. Mojej rodziny. Słyszałam jedynie poruszenie chłopaków. Zrozumieli kto stoi za naszym porwaniem i chce zrobić nam krzywdę.

- Venganza* Serrano.

- Jak to kurwa zemsta? Co my tobie zrobiliśmy?

Mężczyzna szybkim ruchem złapał ponownie za nóż. Wbił go w dół mojego brzucha, po czym przekręcił i szybko wyjął. Z moich ust od razu wyszedł niekontrolowany krzyk, który zagłuszył cholerny śmiech tego pojeba. Po moim całym ciele przeszły ciarki a ból zaczął promieniować. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Z sekundy na sekundę krwi było coraz więcej, a ja czułam jakby moja głowa była gdzieś indziej. Moja głowa skupiła się jedynie na bólu, który odczuwałam. Jedyne co udało mi się usłyszeć to krzyki chłopaków, a przed oczami widziałam tylko i wyłącznie krew. Szybko odwróciłam głowę a moją uwagę zwrócił mężczyzna, który wziął do ręki broń. Przeklinam kurwa dosłownie każdego, kto przyzwolił na kupno broni każdemu w tym przeklętym miasteczku. Włożył magazynek i przeładował broń, która wydała z siebie charakterystyczny dźwięk. Mężczyzna skierował lufę w stronę Benjamina, a jego ciało się spięło. Moja klatka piersiowa zaczęła się szybciej poruszać, a ja nie mogłam wziąć kolejnego wdechu. Policzki od łez zaczęły się robić coraz bardziej mokre. Szybko przymknęłam oczy i odwróciłam głowę, po czym usłyszałam dźwięk naciśnięcia na spust. Ale nie jeden. A trzy.

venganza (hiszp.)* - zemsta

☏☏☏

Hejj kochani!!

Jak wasze przeczucia po przeczytaniu drugiej części prologu? Podoba wam się wprowadzenie do historii Irette i Thiago???

<333

Czwórka z LincudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz