☏| Rozdział 8. Psy nie tylko szczekają, ale i warczą.

14 2 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, które trwale padały na moje oczy. Przewróciłam się na drugi bok, ale budzik, który wyłączyłam już parę razy, znowu dzwonił. Sięgnęłam ręką po telefon i zaczęłam byle jak klikać po ekranie, aby go wyłączyć. Włożyłam głowę pod poduszkę, ale dźwięk śpiewających ptaków za oknem bardzo mi przeszkadzał. Powoli usiadłam na łóżku i się przeciągnęłam. Moja głowa wreszcie nie pękała, co mogłam zawdzięczać lekom przeciwbólowym, które wczoraj brałam. Paradoksalnie wzięłam ich za dużo, ale jak to mówią, bez ryzyka nie ma zabawy. Podłączyłam telefon do ładowania, bo wczoraj zapomniałam to zrobić i skierowałam się do wyjścia z pokoju. Zeszłam powoli ze schodów i weszłam do kuchni. Wyjęłam z szuflady dziennik z przepisami, który był w mojej rodzinie od zawsze. Zaczęłam przekartkowywać szukając przepisu na szybkie śniadanie. W rogu jednej z kartek zauważyłam mały rysunek, na którym był bukiet tulipanów. Ulubione kwiaty mojej mamy. Na górze zauważyłam nazwę moich ulubionych placuszków z cukrem pudrem. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Zamknęłam notes, bo znałam ten przepis na pamięć. Wyjęłam z szafki różową plastikową miskę i wsypałam do niej mąkę i szczyptę soli. Wlałam do niej mleko i wodę gazowaną. Stuknęłam o krawędź miski jajkiem, a one samo wpadło do środka. Trzepaczką wymieszałam wszystkie składniki i wlałam masę na gorącą patelnię. Wyjęłam z wiszącej szafki duży talerz i postawiłam na wyspie kuchennej. Rozsunęłam szufladę i wzięłam z niej widelec. Przewróciłam placka na patelni i po chwili przełożyłam go na talerz. Posypałam go cukrem pudrem i wzięłam kawałek do buzi. To jest najlepsze jedzenie na całym świecie. Mogłabym to jeść codziennie. I czasami tak robię. Szybko zjadłam śniadanie i popiłam je sokiem malinowym. Weszłam na górę i skierowałam się do łazienki. Wyjęłam z szafki, która była pod lustra detergent do czyszczenia szkła i szmatkę z mikrofibry? Nie wiem, mama zawsze wycierała tym monitor od komputera, więc powinno zadziałać. Wlałam płyn na materiał i zaczęłam przecierać przezroczystą taflę. Nie mam zielonego pojęcia, co to za badziewie było na nim, ale nigdy tak długo czegoś nie myłam. Napis nie był zbyt długi, więc powinno pójść szybko. A tu taka niespodzianka. Dzięki, psycholu. Przetarłam ostatni raz lustro i włożyłam rzeczy na miejsce. Wzięłam szybki prysznic, bo jednak spałam z szesnaście godzin. Zasłużyłam na sen po ostatniej nocy. Nałożyłam na siebie czarne szerokie spodnie, a na górę takiego samego koloru top na ramiączkach. Na to włożyłam czerwoną koszulę z krótkim rękawem i związałam ją na brzuchu. Tak są wakacje, ale dalej nie umiem przezwyciężyć obawy, którą mam do swojego wyglądu. Nie interesuje mnie zdanie innych, ale moje kompleksy rosną kiedy patrzę na siebie w lustrze. Każda z kobiet, które są w internecie lub wielkich gwiazd, czy aktorów wyglądają idealnie. Wąskie talie, małe biodra i szczupłe nogi. A ja byłam przeciwieństwem tego, co zostało w ostatnich czasach zapisane jako wzór idealnej kobiety. Mam duże uda, które dopiero szerokie spodnie są w stanie zakryć. Szerokie biodra, przez które nie przechodzi większość par spodni. A jeśli znajdę takie, które mi pasują, to w tali jest zbyt dużo materiału, więc zawsze muszę nakładać pasek. Nie mam wąskiej talii. Mam wystający brzuszek, którego się wstydzę, pomimo tego że to cholernie normalne. Dlatego nie lubię nakładać czegoś co mnie bardziej odkrywa. Jedyne co lubię w swojej figurze to wcięcie w talii, którego oczywiście nie pokaże. Jedno kosztem drugiego. Tak samo szerokie barki, które zdaniem wielu mężczyzn nie są kobiece. Dlatego nie lubię chodzić w bluzkach na ramiączkach. Wolę jak coś zakrywa moje barki i ramiona, bo wtedy czuje się bardziej komfortowo. Ale wiem, że moje myślenie nie jest dobre. Powinnam mieć w dupie słowa, które cały czas są w mojej głowie i wyjść z domu, w krótkich spodenkach i krótkim topie. Jak każda inna kobieta. Ale mur, który sobie postawiłam jest zbyt gruby. Bo nie ważne jaką ma wysokość. Mógłby rosnąć z dnia na dzień, ale to nic nie zmieni, bo go nie przeskoczę. Jedynym wyjściem jest go przebić. A dam radę się dopiero przebić się przez mur, który jest grubości deski. Wszyscy w internecie mówią, że warto łamać swoje bariery. Ale nie mówią jak. Osoba, która jest po gwałcie, raptownie nie wyjdzie do mężczyzny na ulicy i nie zacznie z nim rozmawiać. Osoba, po wypadku samochodowym, dzień później nie wejdzie do niego. A osoba, która od lat wmawia sobie coś, czego inne osoby nie widzą, nie wyjdzie ze swojej bańki i nie zrobi czegoś wbrew sobie. Tak wygląda prawdziwe życie. Takie rzeczy trwają lata, a nie jeden dzień. To trzeba przepracować. Ale jak osoba, ma inne demony, które zżerają go od środka, nie będzie zwracała uwagi na resztę problemów. Po chwili moje myśli zostały przerwane przez dzwonek telefonu. Na ekranie pojawiło się zdjęcie chłopaka w mundurze policyjnym.

Czwórka z LincudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz