Thiago
Wyszedłem z łazienki i usiadłem na fotelu przy moim biurku. Dopiero wróciliśmy z komisariatu i z tego przesłuchania, które nim nie było. Po chwili szukania w szufladzie znalazłem niebieski notatnik, który w całości był pokryty naklejkami. W pokoju siedzieli ze mną moi przyjaciele, którzy zaczynają już mnie trochę irytować. Nie mam chwili spokoju od momentu kiedy wyszliśmy z domu Irette. Mojej żmijki. Cały czas ktoś z nich musi ze mną siedzieć. Napisałem parę zdań i odłożyłem notes na bok. Nie chce pokazywać im swoim zachowaniem, że mam ich dość. To, że nie czuję się najlepiej, nie oznacza, że sobie coś zrobię. A to wszystko to była moja wina. To ja wyszedłem bez słowa z jej domu, raniąc jej połamane serce. Ja wiem, że moje czyny był poprzedzone tym, że się bałem. Mam rodzinę. Młodszą siostrę, która jeszcze nie rozumie jak świat jest wstanie złamać człowiek. Rodziców, którzy pomimo swoich różnych charakterów, pokazują że prawdziwa miłość, jeszcze istnieje. Nie wiem, co miałem w głowie podchodząc do niej na zakończeniu roku szkolnego. Ja nie powinienem tak na nią reagować, a ona na mnie. Wyglądała wtedy tak niewinnie. Tak jakby nigdy nie miała bliższego kontaktu z innym mężczyzną. A to niemożliwe, jest zbyt inteligenta i czarująca, aby nie zwracać na siebie uwagi. Chodziliśmy do jednego liceum, a przez cztery lata widziałem ją tylko parę razy? Tak jakby mnie unikała.
A teraz jest przeciwieństwem siebie z poprzednich lat. Miała w sobie odwagę, a w jej oczach widziałem małe płomienie. Pieprzony ogień, którym tak bardzo chciałem się poparzyć. Tak cholernie chcę spłonąć razem z nią.
- Ej chłopie, mówimy do ciebie. - powiedział Cass wywracając oczami. Alice trzepnęła go w tył głowy doprowadzając mnie do śmiechu.
- Ktoś do ciebie pisał. - mruknął Hugo, który tak jak reszta wiedział co, a bardziej kto cały czas zajmuję moją głowę.
Wziąłem telefon do ręki i spojrzałem na wyświetlacz. Irette. Moja żmijka do mnie napisała. Dziewczyna, która zamąciła mi w głowie. To dzięki niej na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To ona za każdym razem zaskakuje mnie swoim zachowaniem. Silna, odważna, stawia na swoim, a kiedy komuś zaufa staje się inna. Jest bezinteresowna, lojalna i martwi się, nawet jeśli musi się zdecydować na to, co może ją znowu zniszczyć. Pieprzona wojowniczka.
Żmijka: Ludzie zapominają o prawdzie. - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Za to, co oswoiłeś, odpowiedzialny jesteś na zawsze. Jesteś odpowiedzialny za różę....
Jestem odpowiedzialny za różę...
Jestem. Jestem za nią odpowiedzialny, ale czy mam tyle sił, aby wyjąć ją z samego dna?
Nie jestem tego pewny, ale spróbuję. Jak nie dam rady jej stamtąd wynieść to specjalnie dla niej otworzę każde pieprzone drzwi i ją znajdę. Pomogę się jej podnieść z samego dna i pokażę jej, że każda osoba istniejąca na tej planecie powinna padać przed nią na kolana.
- Co napisała Irette? - zapytała Alice widząc mój uśmiech.
- Skąd wiesz, że to ona napisała? - zapytałem marszcząc brwi.
- Tylko wiadomość od niej mogła sprawić, że twoje oczy tak błyszczą. - powiedziała dziewczyna, w której oczach widziałem nadzieję.
- Co robimy z tym wszystkim? Przecież to, że ten psychopata wrócił nie jest winą Ir. A teraz jej się znowu obrywa. - rzucił po chwili Hugo, który odłożył telefon na kolano.
- No niby to nie jest jej wina. Ale jednak to przez nią zostaliśmy wciągnięci w tą pieprzoną ruletkę zdarzeń. - mruknęła Sofia, tępo patrząc się w swoje dłonie. Z nerwów wyrywała sobie skórki.
CZYTASZ
Czwórka z Lincud
Novela JuvenilJEDEN DZIEŃ, KTÓRY DAŁ NADZIEJĘ. JEDNA NOC, KTÓRA ZMIENIŁA WSZYSTKO. JEDNA CHWILA, KTÓRA WSKAZAŁA PRAWDĘ. JEDNA SEKUNDA, KTÓRA UKAZAŁA RZECZYWISTOŚĆ. Irette po latach wreszcie doznaje spokoju, ale czy na długo? Człowiek, który dwa lata temu doszczęt...