A ja byłam gotowa mu wybaczyć. Gotowa zrobić wszystko, byle przeczołgać się z powrotem przez czas i przestrzeń i cały równoległy wymiar egzystencji, żeby tylko znów być z nim.
Jess Rothenberg, Po tamtej stronie ciebie i mnie
Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy są w stanie po paru godzinach snu funkcjonować. Ja potrzebuję co najmniej dziesięć godzin, aby normalnie wstać z łóżka. A ja jestem po trzech godzinach spania i wyglądam jak Morticia Addams. Zabójczo, ale tak jakbym lądowała codziennie w trumnie. Chodź wyglądam lepiej, niż się czuję. Kłapouchy jest aktualnie idealnym odwzorowaniem mojego samopoczucia. Czyli da się wyglądać dobrze, a czuć się tragicznie. Super.
Wjechałam na parking i zaparkowałam auto. Wyszłam z auta i skierowałam się do wejścia. Szpital. Bo po co zrobić w miasteczku oddzielnie przychodnię i szpital, jak można wszystko w dwupiętrowym budynku. No zajebiście. Osoba, która to wymyśliła musi być idiotą. Po prostu idiotą z mózgiem rozmiarów mózgu szczura. Szybko otworzyłam drzwi i podeszłam do lady, przy której siedziała starsza kobieta.
- Dzień dobry. Byłam umówiona na wizytę. Na nazwisko Serrano. - podrapałam się po karku i oparłam się łokciem o blat.
- Irette Serrano. Tak. Pokój numer dwadzieścia trzy. - recepcjonistka podała mi jakieś kartki, które od razu wypełniłam i oddałam. - Doktor Contreras czeka.
Nie mam pojęcia co nagadał im Nero, ale kurwa ma talent. Nigdy w życiu w szpitalu nie weszłam bez czekania. Zawsze siedzi się w poczekalni i czeka przez dwie godziny, w których wyklina się całą placówkę leczniczą. Takie są realia.
Zapukałam w odpowiednie drzwi i po chwili weszłam do środka.
- Dzień dobry! - krzyknął tak jakby szczęśliwy? Co kurwa? Jak można być szczęśliwym lecząc ludzi, którzy podczas chorób są cholernie irytujący.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry. Moglibyśmy przejść do rzeczy, bo inaczej zasnę tutaj na siedząco. - mruknęłam siadając na krześle i krzyżując ręce na piersi.
- Oho praca rozkłada panią na łopatki. Ah te nocne zmiany - krótko się zaśmiał i wziął papiery do ręki. Boże, co go tak cieszy? Naćpał się czy co. I skąd kurwa wiedział, że pracowałam. Jebani stalkerzy a nie ludzie. - Dobrze proszę powiedzieć mi dokładnie z czym ma pani problem.
To po chuj ja wypełniałam te papiery? Co z ludźmi w tych czasach nie tak?
- Duże, intensywne, pulsujące bóle głowy. Żadne leki nie pomagają, jedynie na chwilę przyćmiewają ból, ale no jeśli nie śpię to ledwo wyrabiam. - rzuciłam po chwili. - Właśnie takie fazy bólu. Mroczki przed oczami. Częste. I trwają długo.
- Po objawach mogę stwierdzić, że to migrena. Wszystkie skutki na to wskazują. Ale zrobimy jeszcze krótki wywiad i morfologie krwi.
Po krótkiej i szybkiej rozmowie, która była chyba wywiadem cokolwiek to jest, została mi pobrana krew. Lekarz potwierdził swoje podejrzenia i przepisał mi leki. Teraz trzymam w ręku receptę, którą muszę zrealizować. Albo i nie. Wyjęłam z kieszeni telefon i zrobiłam zdjęcie kartki papieru, które wysłałam do Nero. Chciało mu się wczoraj balować po klubach, to teraz pomoże swojej kochanej kuzynczce. Szybko wsiadłam do auta i wjechałam na ulicę.
Po chwili dzwonek telefonu rozbrzmiał w moim samochodzie. Zjechałam na pobocze i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Co ty mi wysłałaś? - zapytał od razu Nero.
- Receptę, wykupisz mi leki. Chciało ci się imprezować i obrzygać mi dywanik w korytarzu to teraz pokutuj. - prychnęłam rozbawiona i potarłam dłonią zaczerwienione oczy.
CZYTASZ
Czwórka z Lincud
أدب المراهقينJEDEN DZIEŃ, KTÓRY DAŁ NADZIEJĘ. JEDNA NOC, KTÓRA ZMIENIŁA WSZYSTKO. JEDNA CHWILA, KTÓRA WSKAZAŁA PRAWDĘ. JEDNA SEKUNDA, KTÓRA UKAZAŁA RZECZYWISTOŚĆ. Irette po latach wreszcie doznaje spokoju, ale czy na długo? Człowiek, który dwa lata temu doszczęt...