~7~

206 6 0
                                        


Korea-Seul, 06.05.2022, 17:31


Było troszkę zimno. Dopiero, co wracałam ze szkoły, ale nie czułam się jakoś bardzo zmęczona. Nie chciałam jeszcze wracać do domu, bo nie chciałam tam przesiedzieć reszty dnia, więc stwierdziłam, że pójdę do galerii. I tak musiałam kupić kilka rzeczy. Mimo, że był maj to dzisiejszy dzień był wyjątkowo chłodny. Nie nałożyłam kurtki, bo ranek był całkiem ciepły, a nagle na swojej głowie zaczęłam czuć kropelki wody. No to był chyba jakiś żart. Zdjęłam ze swoich pleców plecak unosząc go nad swoją głową. W swojej głowie tylko marzyłam o tym, aby przestał padać. Nagle zatrzymał się obok mnie rower z Intakiem jako kierowcą.

- Podwieźć cię? - zapytał się. Jednak w tym samym czasie po drugiej stronie zatrzymał się jakiś samochód, którego nigdy w życiu nie widziałam.

- Wsiadaj. - uchylił okno i dopiero wtedy zauważyłam twarz Jungkook'a. Miał nowe auto? Zignorowałam to.

- Przepraszam Intak, ale pojadę z Jungkook'iem. Miłego dnia. - klepnęłam go w ramię, wsiadając do samochodu starszego. - Skąd wiedziałeś, że tutaj będę?

- Jeongseob mówił, że wracasz sama, a wyglądało jakby miało padać, więc podjechałem. Jadłaś? - spytał patrząc na mnie.

- Nie, ale nie jestem głodna. - odpowiedziałam. Co prawda byłam trochę głodna, ale pewnie będzie chciał znów mi coś kupować, a już wydał na mnie tyle pieniędzy, że było mi wstyd.

- W porządku. Zawieźć cię do domu?

- Nie. Możesz mnie podwieźć do galerii. Muszę kupić kilka rzeczy.

~~~

Korea-Seul, 06.05.2022, 20:13

Po wróceniu z zakupów czułam się koszmarnie. Bolały mnie mięśnie, głowa, gardło. Po prostu wszystko. Czułam, że przeziębienie powoli się zbliża.

- Mamo! Mamy jakieś leki? Źle się czuję. - wyszłam ze swojego pokoju. Jednak moja mama nie zachowywała się tak jak zazwyczaj. Siedziała przy stole, a z jej oczu uleciała łza. - Mamo? Co się stało?

- Nic ważnego... - odpowiedziałam wycierając swoje łzy.

- Mamo. Bądź ze mną szczera. O co chodzi? Mogę się dołożyć do rachunków jeżeli o to chodzi. - zapewniłam kobietę.

- Kochanie. Moja firma zaoferowała bardzo dużą ilość pieniędzy jeżeli pojadę do Szwajcarii, na rok pracy tam. Zapłacą połowę z góry, więc odrazu ci dam abyś miała za, co żyć. Przykro mi, że wyszło to tak odrazu, ale nie miałam innej opcji. Muszę wyjechać. - zaczęła płakać, na co ja zareagowałam tym samym. Myśl o tym, że miałabym żyć rok bez mojej mamy doszczętnie mnie zniszczyła.

- Mamo będzie dobrze. Dam sobie radę. Jeżeli tak trzeba, to tak zrobimy i sobie poradzimy. - przytuliłam ją, wycierając jej łzy.

- Muszę wyjechać w nocy. A swoją drogą leków nie ma. Dam ci zaraz pieniądze to pójdziesz do apteki. - poklepała mnie po plecach idąc do swojej torebki, jednak ja zdecydowałam się na przebranie, więc ubrałam szare dresy i tego samego koloru bluzę. Włosy spiełam w kucyka, wzięłam od mamy pieniądze i wyszłam z mieszkania.

- Hej, ty! - wstał jeden z pijanych osób podpierających ściany mojego bloku. Zignorowałam go, idąc dalej jednak mężczyzna złapał mnie za rękę. Miał duże brudne spodnie i rozciągniętą koszulkę, a na twarzy maseczke, przez którą nie mogłam zobaczyć jego twarzy.

- Proszę mnie puścić. - poprosiłam, jednak on tego nie zrobił.

- Daj te pieniądze. - wyrwał z mojej zamkniętej pięści 20 tysięcy won. - Tylko tyle masz?

- No, a nie widać? Niech mi pan odda pieniądze i puści. - włożył pieniądze do mojej kieszeni i puścił moją rękę. Byłam wdzięczna, że ta rozmowa skończyła się w ten, a nie inny sposób, więc odrazu szybkim krokiem uciekłam w stronę centrum miejsca, bo tam była najbliższą apteka.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała się mnie ekspedientka.

- Potrzebuję jakieś leki przeciwbólowe. Zawroty głowy, ból głowy i bóle mięśni. - poprosiłam, a kobieta poszła do magazynu.

- Mam tutaj leki przeciwbólowe aktualnie jedynie w sklepie za 15 tysięcy won. - zakupiłam leki, ale mimo złego samopoczucia jakoś nie chciałam wracać do domu. Wtedy bym musiała oglądnąć pakującą walizki moją mame, a jakoś mi się to nie marzyło. Podeszłam do pobliskiego parku przy okazji biorąc tabletki, które po kilkunastu minutach zaczęły działać i zaczęłam się czuć na prawdę coraz lepiej. Nagle poczułam wibracje w kieszeni moich spodni. Odebrałam widząc imię dzwoniącego.

- Czemu dzwonisz? - zapytałam odchylając swoją głowę.

- Tak o. Myślałem o tobie. Jak ci dzień mija? - odpowiedział Jungkook. Brzmiał na trochę zmęczonego.

- Tak sobie.

- Jesteś na mieście?

- Tak. Wyszłam się trochę przewietrzyć. Chcesz się przejść? - zaproponowałam, a chłopak niemal odrazu się zgodził, a po kilku minutach podszedł do ławki, na której siedziałam.

- Co tutaj robisz? - usiadł obok mnie.

- Nie chce mi się wracać do domu. - popatrzyłam w gwiazdu, które dzisiaj świeciły wyjątkowo mocno. Były piękne.

- Czemu? - zapytał kierując swoje oczy na moją twarz.

- Moja mama wyjeżdża. Na rok. - uśmiechnęłam się mimo tego, że wewnętrznie byłam blisko płaczu.

- Aish~ to słabo. Wiesz w razie czego to możesz zawsze do mnie zadzwonić to dotrzymam ci towarzystwa. Chociaż nadal nie wiem gdzie mieszkasz... - powiedział. Jednak ja i tak wiedziałam, że nigdy go do siebie nie zaproszę. Chaewon i Jeonseob byli u mnie tylko raz po pewnej sytuacji i całe szczęście nie zmienili swojego zdania na mój temat. - Albo możesz przyjeżdżać do mnie. Zamówimy sobie coś i włączymy jakiś film.

- Dziękuję. - te słowa były jednym, co aktualnie mogłam z siebie wydusić. Pociągnęłam swoje nogi do piersi. Było mi jakoś, lepiej? Nie wiem nawet czemu. Przyszedł Jungkook, powiedział mi kilka suchych słów i odrazu czuje się lepiej? Co to ma niby znaczyć?

***

Siedzieliśmy ponad dwie i pół godziny gadając, tak na prawdę o niczym. Wróciłam do domu jednak mojej mamy nie było. Nie ma opcji, że już wyjechała? Przecież powiedziała, że wyjedzie w nocy? Szybko podeszłam do stołu gdzie pozostawiona była karteczką.

"Musiałam wyjechać wcześniej, bo wiedziałam, że to będzie zbyt trudne pożegnanie. Jak obiecałam zostawiam ci pieniądze i mase miłości. Do zobaczenia za rok. Dzwoń i pisz.

Kocham cię. Mama."

Na dole narysowała jeszcze małe serduszko. Nie kontrolowanie łzy zaczęły spływać po moich policzkach, ja zaczęłam się trząść. Czułam jakby coś ściskało mi płuca. Nie mogłam oddychać. Gdzie są moje leki? To jedyne o czym myślałam, ale nie mogłam nawet ruszyć swoją ręką. Zauważyłam tabletki leżące na małym stoliku przed kanapą. Wiedziałam, że muszę się uspokoić. Zamiast brać kilka małych wdechów skupiłam się na jednym dużym. Kiedy udało mi się chociaż trochę uspokoić, z trudem sięgnęłam po opakowanie i łyknęłam tabletkę na uspokojenie.

GODNESS[Jeon Jungkook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz