Rozdział 10 cz. 2.

93 4 1
                                    

Góra poszedł do Kroplówki, gdzie wspólnie z żoną zjedli mały obiad i porozmawiali sobie o ciekawych przypadkach. Przy okazji Beata zaczęła narzekać, że coś jest nie tak ze świeżością potraw, czym prawie naraziła się Boromirskiemu, który dalej prowadził biznes w kroplówce. Po przygodzie z Wandą musiało wiele wody upłynąć, by dał się ubłagać i nie dał „specjalnych cen" ratownikom.

Stwierdziła też, że bolą ją piersi. Artur przerażony wziął żonę za rękę nie dając jej dokończyć kawy i ciasta i zaprowadził do Radwana. Obstawiał wszystkie możliwe najgorsze choroby i diagnozy. Stres był widoczny na twarzy. Lekarz zachichotał widząc kolegę w takim stanie. Poinformował Artura, że prawdopodobnie niedługo ich rodzina się powiększy, czym naraził Górę na stres. Stres, który skończył się na SOR-ze. Wiktor, który przeszedł na SOR – zmienił go Benio robił EKG koledze.

- Co mi dolega, Wiktor? Czuję, że serce mi kołacze a ciśnienie na pewno mam 300/280.

- To byłby ewenement na skalę światową, ale tak. Stres. Słyszałem i gratuluję. W ogóle jak się zapatrujesz na duet Julia-Gabriel? Mam wrażenie, że ostatnio widuję ich razem wszędzie, gdzie się da...

- Normalnie razem pracują – wzruszył ramionami lekarz – Chociaż dziś to pomylili dyżury i karetki. Wpadli do mnie jakby uciekali przed smokiem co najmniej. Jacyś nieprzytomni byli, choć przy wezwaniu i pacjencie, wszystko zrobili, co trzeba. – powiedział lekarz, po chwili się jednak zmitygował – Britney wyglądała dość ciekawie. Jakby zazdrosna o Nowaka? A jak zapytałem, czy może ich rozdzielimy, bo źle działają na siebie, to krzyknęli wspólnie NIE.

- Pan doktor chce powiedzieć, że wczoraj nocna zmiana miała małą redukcję stresu – zaśmiał się Strzelecki wkraczając w swoim SOR-owskim ubraniu o kolorze dojrzałej wisienki.

- To znaczy? – zapytał dalej nieświadomy Artur

- Krąg życia został zaczęty na nowo – powiedział zamyślony Alek wjeżdżając z pacjentem, czym zgarnął spojrzenia trójki mężczyzn pod tytułem „A u Ciebie wszystko w porządku"? - No co, tak mi się powiedziało.

Tymczasem Nowak na kolacji rodzinnej czuł się dość spokojny. W końcu był w swoim domu. Kawalerkę wolał wynająć. I tak po tych swoich przygodach zdrowotnych wolał nie zostawać sam. Na razie. Siedział z matką i ojczymem przy stole i czekał na posiłek. Britney jeszcze się szykowała i przyszła ubrana w niebieską sukienkę w kwiaty i z delikatnie podkreślonym okiem.

Olga spojrzała na nią z aprobatą. Zresztą zawsze ją lubiła i nieraz mówiła synowi, że będzie z Tą Britney.

Pułkownik wypytywał ich o plany urlopowe i zaproponował im wypad do wojskowego ośrodka wypoczynkowego nad morzem. Uspokoił ich przy okazji, że nie będzie to spanie w plenerze. W końcu wiedział od Banacha jak skończył się pierwszy i ostatni wypad Nowaka pod chmurkę. Sypialnię też dostaną dla siebie. Luksusów nie będzie, ale powinni być zadowoleni. No i za symboliczne pieniądze, bo Nowak został wpisany jako przysposobiony syn. Z biologicznym ojcem miewał czasem kontakt tylko przez wzgląd na Janka, ale nie widywali się za często. Na dłuższą metę mogło by się to skończyć źle.

- To kiedy mielibyśmy wziąć urlop? – zapytał się Nowak ojczyma – Wiesz, musimy oboje spiąć grafik a nie wiem, czy Martyna się zgodzi.

- Jak się nie zgodzi, to ja z nią porozmawiam – powiedziała rozbawiona Olga – Właśnie tak powinniście wyglądać na co dzień. Uśmiechnięci i zadowoleni. Jesteście młodzi, musicie się bawić, korzystać z życia. Może w końcu zostanę babcią – na co Gabryś się zaczął krztusić, zarobił od ojczyma w plecy, ale to nie pomogło. Więc Albert wyprowadził chłopaka i zaordynował mu chwyt Heimlicha. Spojrzał lekko skonsternowany na męża matki.

- Czy ty też to słyszałeś? – zapytał się pułkownika – Ja... - zaczął. Może i pokonał swoje demony, wyglądał obłędnie według i pacjentek i żeńskiej części personelu Leśnej Góry, ale wobec Bronki dalej bywał czasem tak uroczo nieśmiały.

- Proszę Cię, Gabriel. Ile ty masz lat. Wszyscy wiemy, co się stało między wami. Co przeszliście. Moglibyście w końcu oficjalnie powiedzieć to, co od dawna jest tajemnicą poliszynela – potrząsnął pasierbem mężczyzna.

Wrócili do kolacji. W końcu Nowak spojrzał na Julię i powiedział:

- No to faktycznie, coś między się nami rozwija. Nie walczymy z tym. A z resztą – powiedział i pocałował Britney na oczach rodziców. Ona odwzajemniła to zaskoczona początkowo, ale po chwili dali się ponieść emocjom.

- To może ja podam kawę i ciasto - powiedziała Olga – My będziemy w salonie – powiedziała zadowolona z siebie Olga. – A wy – pozmywajcie naczynia. Zmywarka mi padła ostatnio.

- Mamo – powiedział niczym rozczarowany nastolatek. Liczył na kontynuację dyżuru w zaciszu domowym. Na razie zacisze wzywało go do obowiązków.

- Poćwiczycie prozę małżeńską, nie zawsze są motylki. Umiejętność... - nie dane było jej dokończyć, bo pułkownik odciągnął ją do salonu patrząc rozbawionym wzrokiem na młodzież.

- To co – zapytał się Britney- ja zmywam, ty wycierasz?

- Czemu? – zapytała się dziewczyna

- Masz takie delikatne dłonie... - zaczął z uśmiechem, patrząc się na nią – Lubię jak się mną zajmują.

- Nowak, a ty nie uderzyłeś się ostatnio w głowę? – zaczepnie odpowiedziała Britney, choć też czuła magię chwili.

- Jak wam idzie? – krzyknęła Olga z salonu – Coś cicho tam...

- Dobrze, mamo – odkrzyknął Nowak do matki – To, co? Zaczynamy?

- W porządku – powiedziała.

Podczas zmywania naczyń też można porozmawiać od serca. Wspólnie wyjaśniali sobie za i przeciw pewnych decyzji. Czasem napomykali o akcjach z pracy. Podeszli do rodziców Nowaka i powiedzieli szczęśliwi:

- Gotowe – powiedzieli – To gdzie moje ciastko, mamo?- zapytał się Gabriel z miną kota w butach

- Proszę kochani – Olga wskazała talerz z ciastem, upiła łyk kawy i odstawiła filiżankę – To kiedy mogę się spodziewać wesela?

- No to może ja pójdę - powiedziała Britney. Zaczynała czuć się dziwnie. To wszystko chyba za szybko szło.

- Zostań – złapał dziewczynę za rękę Nowak – Mamo – zwrócił uwagę rodzicielce – Tato – szukał wsparcia w pułkowniku.

- Olga, mieliśmy zobaczyć plan przebudowy mojego domu. – Albert pociągnął żonę w kierunku wyjścia z domu.

- No fakt - powiedziała kobieta. – Bądźcie grzeczni – powiedziała na wyjściu z tym uśmiechem. Wiedziała, co się święci między tą dwójką. Czekała na odpowiedni moment...

- No tak – powiedział Nowak – W końcu sami w domu. Kocham moją matkę, czasami jednak...

- Wczoraj też byliśmy sami –zaśmiała się. – I było bardzo przyjemnie. Może powtórzymy?

- Czemu nie? Mamy wolną noc, dla siebie – i nagle zadzwonił telefon, Britney spojrzała z rozpaczą – Co to? Nie...nie idę do pracy. Nic nie robię. Chcę kąpieli błotnej... - Wiesz, za oknem pada deszcz – roześmiał się – Można coś zorganizować. – złapał mordercze spojrzenie dziewczyny.

Na szczęście okazało się, że to sieć komórkowa proponowała jej przedłużenie umowy. Nowak wiedział, że ludzie tam pracujący mają trudną robotę, ale w tym momencie był trochę zły na niszczenie tej magii chwili. Bardzo chciał skupić się na Julii...w pełnym tego słowa znaczeniu. Następnego dnia normalnie wstali do pracy i zachowywali się dość poprawnie wobec siebie. Jadąc w trójkę na wezwanie z Alkiem atmosfera była dość gęsta. Alek zastanawiał się, czy i oni się pokłócili jak Benio z Wandą ostatnio. Na szczęście jakoś się rozgadali i jadąc do pacjenta wyglądali jak grupa zgranych przyjaciół. 

Przyjaźń kiedyś może stać się miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz