Beniamin wszedł z Anką do gabinetu kierownika stacji. Usiadł na fotelu Martyny. Anna stanęła przy oknie i milcząco obserwowała ruch karetek po parkingu. Cisza trwała około 10 minut aż Benio zdecydował się przemówić:
- Naprawdę myślałem, że to dziecko przeżyje – westchnął szwagier Anny – Chociaż może się tylko chciałem oszukiwać, by chłopaki nie rozpoznali tego, co we mnie siedzi. Widzisz jak zareagowali. – potarł kark ręką. Robił to, gdy brak mu było słów jak teraz.
-Tak, to prawda. – powiedziała moja szwagierka – Zwłaszcza Nowaka to mocno uderzyło. On jeszcze powinien pracować na SOR, albo nawet zmienić nieco sektor medycyny. Homolka chciał go przygarnąć pod swoje skrzydła. Przynajmniej coś mi się obiło o uszy.
- Może to miałoby sens. Na razie i tak musi się zdystansować, a najwyraźniej zmiana środowiska by mu pomogła i jest wręcz niezbędna.– powiedział Vick – Naprawdę nie powinien się zamykać w sobie, ale sama widzisz, że cały czas w nim coś siedzi.
- Ja myślę, że Zosia kilka lat temu też mu dała w kość – powiedziała Anna łapiąc zdziwione spojrzenie szwagra. Kompletnie zapomniał o bratanicy, która ostatnio wydawała się być zadowolona. Wręcz podejrzanie. Może przeżywała drugą podróż poślubną? I pogodziła się
z tym całym Luigim. Kto wie, co siedziało w tej dziewczynie. Nie wspomniał nawet Annie o tej akcji z Alkiem i rodzicami Nowego wobec Zosi. Uznał, że o pewnych sprawach lepiej już nie mówić. Alek też nie wracał do tej sprawy. Właściwie wszyscy udawali sprawę za niebyłą. – Nieważne. – powiedziała. – Ty też widzę, że mocno to przeżyłeś.- Tak, to prawda. Nie jestem ojcem, ale jestem przecież wujkiem i nie wyobrażam sobie, że na miejscu tego chłopca miałby być Czarek lub jego Renata. – powiedział ciężko brat Wiktora. –
A właśnie jak tam Juniorzy?- Dobrze – powiedziała Anna – Jakoś się powoli dogadują. Zdają sobie sprawę, że to co między nimi zaszło mogło prowadzić do pewnych zmian w ich życiu. I chyba liczą się z tym, że sytuacja może kiedyś powtórzyć o ile będą razem. Na pewno będą dobrymi przyjaciółmi, a to też się liczy...
- No to chyba dziecko Wam dorasta – powiedział z rozbawieniem Beniamin – W ogóle ostatnio rozmawiałem z moją i Wiktora mamą. Zaprasza nas na kolację. Całą czwórkę. Chętnie porozmawia sobie z obiema synowymi.
- A Dobromira już nie zaprosiła? Ani ojca Wandy? – zaśmiała się Anna.
- Powiedzmy, że dawkujemy emocje Wawrzyńcowi. – powiedział luźno Beniamin. Anka spojrzała z politowaniem na szwagra: chyba Wiktorowi, jak mówiło jej spojrzenie. – No dobra, dyżur i tak się zaraz skończy. Przebieramy się i zawożę chłopaków do swojego domu. W razie czego będę w pobliżu. Mama Kuby zajęła się wnukami, mama Nowego to samo, Tadek u Adama zabawia młodsze rodzeństwo. Wy chyba jeszcze macie parę godzin?
- Za chwilę kończymy, nasze dyżury przejmą 29S do końca oraz 23 S. Więc pomyśl jak chcesz ich porozwozić. Mogę Ci pomóc. – zaoferowała się żona Wiktora.
- No dobra, to ty weźmiesz Basię z Kubą, a ja Nowego z Bronką. – ustalili lekarze. Zeszli po schodach i wkroczyli do socjalnego.
Tymczasem na dole właśnie 29S zdawało relację z wezwania. Piotr obserwował Nowego, który był wciąż pogrążony we śnie. Widać było, że dzisiejsze wezwanie po ostatnich przeżyciach trochę dało mu w kość. Kuba w drugim pokoju dopiero wracał do przytomności. Chciał się poruszyć, ale czuł się lekko mówiąc – zaklinowany – przez śpiącą koło niego żonę, która wpiła się w niego całkowicie. Niespecjalnie mu to przeszkadzało. Dobromir popijał kawę z filiżanki
i spokojnie relacjonował wezwanie. Martyna podeszła do Britney.
CZYTASZ
Przyjaźń kiedyś może stać się miłością
Historia CortaNatchniona poszukiwaniami ojca przez naszego ulubionego ratownika oraz odcinkiem 495 postanowiłam przedstawić swój wariant znajomości Olgi i Alberta.