Rozdział nr 15 cz. 3.

92 4 20
                                    

- Bo w karetce dzieciak dostał krwotoku i trzeba było podać eksacyl – powiedział Dobromir lekkim tonem, w tle słychać było chrapnięcie Nowaka, co było znakiem, że raczej śpi – Więc lepiej sprawdzić, co się dzieje.

- No a co z nim? – Piotrek spojrzał na przyjaciela pogrążonego we śnie – Co się stało?

- Trudny wyjazd - powiedział Beniamin - Martyna, chodź na chwilę. – Lekarz i ratowniczka wyszli na chwilę z pokoju. Britney dalej siedziała przy mężu i głaskała jego loki. Wyglądał na odprężonego.

- Słuchaj, powiem to wprost – powiedział Vick – Uważam, że Nowak powinien dostać przeniesienie na SOR po tym jak wróci z wyjazdu. Albo gdzieś, gdzie na razie nie będzie miał tak silnych emocji, jak tutaj.

- Jakiego wyjazdu? – zapytała się zdziwiona Martyna – Benio, obsada jest jaka jest, ja nie mogę...

- Nie ty nie możesz, ty musisz zadziałać – powiedział stanowczo syn Walerii - On NIE może teraz pracować w takim stanie. Dziś miał zapaść przez ten wyjazd, niedawno zeznawał w procesie Huberta i to nie było łatwe. Może na pozór wydaje się, że wszystko jest już w porządku, ale on się znowu zamyka w sobie. Pamiętasz, co było ostatnio. – powiedział z goryczą. On też wtedy zawalił i widać było jak bardzo go to gryzło. Wrócił myślami do historii z torbielą. Bardziej niż późniejsza sytuacja z postrzałem. Wtedy w Nowaku była większa wola walki. – Jeśli będziesz naciskać on może tego nie wytrzymać. Może być zagrożone życie jego i pacjentów. No i pomyśl o Britney. Dla niej też powoli to staje się trudne.

- Ja zwariuję – jęknęła Martyna opierając się o poręcz schodów – Przecież było już dobrze – powiedziała. – Dogadał się z ojcem nawet. Zajmuje się dziećmi. Jeździ na wyjazdy.

- No właśnie – westchnął Vick – To dzisiejsze wezwanie źle się zakończyło. Sama wiesz. Dwóch ratowników na skraju załamania.

- W skrócie, to ostatni moment, by go porządnie poskładać zanim będzie potrzebował bardziej radykalnych środków. – powiedział Wiktor, który właśnie wszedł do stacji przemoczony – Co za pogoda. Jak wyjeżdżałem z domu, to było piękne słońce. Poczekajcie na mnie, zaraz się przebiorę. – i po niecałych czterech minutach pojawił się przebrany w kompletny strój ratownika. Mężczyzna zwrócił się do szefowej stacji. – Sama wiesz, że to wszystko jeszcze jest za świeże. Raz został sam, potem znów i ma obecnie poważny problem z zaufaniem. Choć stara się tego nie okazywać. Julia z nim pojedzie. Po prostu zmienią środowisko. To dla nich szansa na ułożenie sobie życia.

- Chciałabym pojechać gdzieś z Piotrem...- westchnęła ciężko dziewczyna. – Też się czuję już tym wszystkim zmęczona.

- Przekażesz któremuś z nas obowiązki i możecie jechać, też Wam się przyda urlop. – powiedział ciepło Wiktor – Musicie też się na nowo poskładać. Waszą relację. A my się dogadamy z innymi bazami. Nie ma sytuacji bez wyjścia. – Martyna posłała spojrzenie pełne wdzięczności swojemu mentorowi.

Kuba się przebudził, Nowak też stopniowo wracał do rzeczywistości. Anka z Beniem zdecydowali się to wykorzystać i wpakowali każdego z nich do swojego auta. Ich życiowe partnerki im pomogły. Kuba nawet kontaktował i już spokojnie rozmawiał z Basią. Kobieta trzymała go za rękę. U Benia w aucie była cisza. Julia nie chciała rozmawiać, a on sam skupił się na prowadzeniu auta. Przed wyjazdem z Wiktorem wykonali telefon do Alberta, który zadecydował, że Gabriel i Julia mają przyjechać do niego i Olgi. Żona Alberta sama dostała nagły wyjazd i nie mogła wymówić się względami rodzinnymi. Serce jej pękało. Nie chciała zostawiać syna, choć wiedziała, że nie będzie sam i będzie pod opieką ojczyma, zapewne też Rafał
z Jankiem pomogą. Mimo to była zaniepokojona. Albert sam był zmartwiony, bo jednak powoli spełniały się jego najgorsze przeczucia. Nie chciał stracić tego chłopaka, tak jak nie chciał stracić Olgi. Wiedział jak jest przywiązana do swojego jedynaka. Może gdyby nie te historie związane
z tym Hubertem, to nie chciałaby tak kontrolować sytuacji? Britney poszła do dzieci, bo słyszała ich płacz. Chyba nawet bliźnięta wyczuwały, że z tatą jest źle. Olga płakała głośno, to samo Jacek. Dziewczyna była bezsilna. Chodziła to z jednym, to z drugim dzieckiem po pokoju.
W końcu włożyła je do łóżka i sama padła na kolana zanosząc się cichym płaczem z bezsilności.

Przyjaźń kiedyś może stać się miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz