Rozdział 14

96 3 15
                                    

ŚRODA, sąd rejonowy Warszawa-Zachód

Po ponownym przesłuchaniu świadków oraz głównego poszkodowanego Sąd wybrał się na naradę. Hubert siedział i obserwował otoczenie z nienawiścią. Nie spodziewał się jednak, że jego też ktoś będzie obserwować. Rafał Kosowicz patrzył tym samym zimnym wzrokiem na chłopaka, jakim patrzył Hubert wtedy pod wiaduktem, gdy zamykał karetkę przed kolegą. Chyba po raz pierwszy ex-stażysta poczuł niepokój. Niemniej jednak jak nieostrożny szczeniak zaczął szczekać...

- Nowy – zaczął do niego Hubert.

Albert, widząc próby nawiązania kontaktu z pasierbem ze strony tego degenerata, wziął na wpół omdlałego pasierba pod ramię i wyciągnął spod Sali prosząc Rafała, by dał znać gdy będzie odczytywany Janek poszedł z bratem i pułkownikiem jako wsparcie duchowe. Pod salą został Hubert w asyście strażników, jego adwokat, który ewidentnie nie chciał tutaj się znaleźć. Był też Rafał, Olga, ich pełnomocnik. Żona Rafała również była. Jako wsparcie dla męża i syna. Oraz dla Olgi. Polubiły się bardzo ze sobą i obie były gotowe na wszystko, by chronić swoich jedynaków przed złem tego świata. A mówiąc na wszystko miały naprawdę każdy wariant na głowie. Rafał czasem się ich bał...

Britney też się pojawiła, ale w stroju ratowniczki razem z Piotrem. Składanie zeznań dla niej też nie było łatwe. Piotr widząc w jakim jest stanie przyjaciel chciał zaproponować zabranie go już do domu, najlepiej karetką, ale Albert się nie zgodził. Uważał, że to ważne aby chłopak zamknął przeszłość za sobą ostatecznie. A tym miał być wyrok sądu w sprawie tego całego...Huberta. Wcześniej zeznawali Kuba, Alek, Beniamin i Wiktor. Każdy z nich jednak musiał wrócić do pracy. Tymczasem pod Salą Kosowicz dalej obserwował więźnia. Ten jakby złapał kontakt wzrokowy ze starszym Kosowiczem i znów zaczął interakcje:

- Co się gapisz, staruchu? – zapytał zadowolony z siebie chłopak. Strażnik tylko ścisnął jego ramię ostrzegawczo.

- Doceniam twój dobry humor – powiedział zimno Rafał – Jestem ciekawy, czy będziesz go dalej miał po usłyszeniu wyroku.

- A kim ty jesteś, by bawić się w sędziego? – pogrywał niedoszły morderca.

- Nie twoja sprawa, gówniarzu. Wierz jednak, że będziesz miał sporo czasu na przemyślenie swojej sytuacji, a będzie nie do pozazdroszczenia – powiedział sucho starszy z mężczyzn.

- Proszę Pana – powiedział pełnomocnik, który właśnie dostał wiadomość od składu. – Niech pan idzie po chłopaka, bo zaraz będzie ogłoszenie wyroku. Uprzedzę Sąd, żeby poczekał.

Rafał energicznym krokiem wyszedł z budynku i wszedł do samochodu Alberta. Spojrzał na już uspokojonego Gabriela, który podejrzanie luźno rozmawiał z Jankiem. Błysk w oku Kosowicza przykuł uwagę Alberta. Posłał mu spojrzenie: porozmawiamy w domu. Kosowicz pokiwał głową i tylko przekazał informację, że muszą wracać do budynku. Ojcowie Gabriela nie mieli czasu, by wymienić poglądy, więc tylko pogonili chłopaków, by czym prędzej poszli posłuchać wyroku. Idąc w stronę Sali sądowej mężczyzna obserwował syna. Ten pozorny spokój go martwił. Na Sali zaś chłopak siedział między nim a Albertem. W razie gdyby miał zemdleć, albo miało się dziać coś innego, równie dramatycznego.

- Sąd rejonowy po rozpoznaniu sprawy, zapoznaniu się z dowodami i zeznaniami świadków orzeka, co następuje. Wobec podwójnej próby usiłowania morderstwa, kradzieży leków, narażenia podopiecznych na utratę zdrowia bądź życia, skazuje Huberta na dożywocie
w ośrodku w Gostyninie. O zwolnienie z otrzymanej kary będzie mógł wnioskować po 40 latach odbywanej kary.

- Jeszcze się zemszczę – krzyczał Hubert, gdy go wyprowadzali. – Nowak już nie żyjesz. I cała twoja rodzina też. I cała baza.

Wzrok Rafała był zimny, gdy obserwował wyprowadzanego więźnia. Wiedział, że na razie nie będzie wprowadzał w życie swojego planu. Musiał się skupić na rodzinie. Zwłaszcza na synu, który go teraz potrzebował. Tak dokładnie to obaj, choć Janek mimo choroby nie miał aż takich przeżyć i nie groziło mu PTSD. Nad Gabrielem ciągle wisiała groźba powrotu trudnych chwil.
I on, jakby nie patrzeć, jako ojciec musiał mu pomóc. Choć na szczęście miał Alberta. Po tym wszystkim cała rodzina pojawiła się u Olgi w domu. Mama Julki czekała na nich z obiadem, który przygotowała. Bliźnięta spały snem sprawiedliwego w sypialni Olgi i Alberta. Zuzanna poprosiła Żanetę oraz Olgę o pomoc w nakładaniu obiadu, a panowie siedzieli i rozmawiali. Julia przed ogłoszeniem wyroku wraz z Piotrkiem musiała jechać na wezwanie. Była jednak
w kontakcie telefonicznym z mężem. Sama się o niego martwiła. To wszystko było jeszcze dość świeże. Janek z Gabrielem rozmawiali o nadchodzącym meczu, ich ojcowie wymieniali poglądy na temat finansowania sektora zdrowia. Panie zaserwowały im devolaje, puree oraz mizerię. Na pierwszy rzut oka Nowy wydawał się być rozluźniony, nawet zjadł normalnie obiad. Czuł jednak spojrzenia ojców oraz mamy, która przyglądała mu się z troską. Po obiedzie zdecydował, że się pójdzie zdrzemnąć, bo nie był w stanie wytrzymać tej atmosfery. Janek był zagadywany przez Zuzannę i uprzejmie jej odpowiadał, ale też wodził oczyma za bratem. Martwił się
o niego, bo wiedział ile jego brat przeżył. Gabriel zdecydowanym krokiem wszedł do sypialni rodziców i stanął nad kołyską w której spały słodko dzieci. Olga Zuzanna otworzyła oczy
i uśmiechnęła się bezwiednie do taty. Zagultotała i Gabriel wziął ją na ręce. Mimowolnie poleciały mu łzy, ale to były łzy ulgi, że to wszystko się tak skończyło. Olga jakby czuła spokój płynący od ojca i miłość. Kwiliła w jego silnych ramionach.

Przyjaźń kiedyś może stać się miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz