III. Gorące studentki dziennikarstwa

495 48 0
                                    

Herman

Przetarłem ramieniem swoją twarz, ścierając ze skroni oraz czoła kropelki potu. Zszedłem z automatycznej bieżni i sięgnąłem po biały, bawełniany ręcznik leżący tuż obok na ławce wraz z moją wodą. W słuchawkach odbijała się wkurwiająca piosenka o niezwykle chwytliwym tekście, ale zdecydowanie nie aż tak, by słuchać słów I got a pocket, got a pocketful of sunshine po raz setny.

Wyjąłem więc słuchawki z uszu i sięgnąłem po swój telefon, na którego ekranie dostrzegłem parę powiadomień o nieodebranych połączeniach. Podczas treningu włączyłem odpowiedni tryb w telefonie i nikt nie był w stanie się wówczas ze mną skontaktować. Wolałem uniknąć rozproszenia.

Wybrałem jednak odpowiedni numer, kontrolując jeszcze swoje parametry na sportowym zegarku.

– Mógłbyś kurwa odbierać – bąknął mój wkurwiony i zdyszany przyjaciel, co sprawiło, że na moje usta wkradł się chwilowy uśmiech.

– Ciebie też dobrze słyszeć, Orion. Jak drużyna? – Zignorowałem jednak jego oskarżenie i zabierając swoje rzeczy, skierowałem się do wyjścia z hali siłowni. Minąłem parę osób na innych urządzeniach, dalej jednak przyciskając ramieniem telefon do swojego ucha i w skupieniu słuchałem narzekań Throna.

– Nijak, bo kapitan siedzi na przymusowym L4 – prychnął, a ja doskonale rozumiałem jego złość. Chociaż nie musiałby się wkurwiać, gdyby nie ostatni mecz.

– Wyjebali mnie na dwa tygodnie, co mam zrobić... Och, no tak, może wkopać ciebie? – prychnąłem, wiedząc, że wjeżdżając mu tym na ambicję, może w końcu przekonam go do zrobienia czegoś w kierunku leczenia.

Choć byłem kapitanem New England Patriots, to zawiesili mnie, gdy wziąłem na siebie jego winę. Nie dziwiło mnie to. Zrobiło się głośno medialnie, a to odbiło się na całej drużynie. Ale prawda była taka, że nie ważne kto by się do tego przyznał, i tak byłoby głośno.

Bo tak postępuje kapitan. Mimo wszystko chroni swoich. A Orion był dodatkowo moim przyjacielem.

– Wiesz, że żartuję. Jestem twoim dłużnikiem do końca kurwa życia.

Wiedziałem. I o tym, że wszystko, co trudne i nieprzepracowane w jego życiu, Orion zamienia w żart oraz to, że będzie moim dłużnikiem.

– Ta, jeśli mnie nie wypierdolą z drużyny.

Spojrzałem na mijającego mnie nastolatka, którego kojarzyłem w widoku. Często przebywał na tej siłowni, a z tego co wiedziałem, jego siostra chyba pracowała w kawiarni po drugiej stronie miasta. Raz zostawił na recepcji ulotki, wtedy podsłuchałem jego krótki wywód.

Spojrzał w moją stronę niepewnie, jednak się uśmiechnął. No tak, widok kapitana New England Patriots nie jest tu raczej codziennością. Chociaż nienawidziłem siłowni naszej drużyny, bo miała po prostu chujowy sprzęt, i zdecydowanie częściej pojawiałem się na tej, publicznej, to jednak robiłem to o niekonwencjonalnych godzinach, ale w osobnej hali, do jakiej wynajmowałem dostęp tylko dla siebie. Nie lubiłem ludzi, kręcących się wokół, gdy sam byłem w czasie swojego treningu.

To był drugi powód, dlaczego nie korzystałem z siłowni drużyny.

– Nie mają potwierdzenia na plotki, a dziennikarze zawsze węszą. – Od rozmyślań oderwał mnie ponownie głos przyjaciela po drugiej stronie słuchawki.

– Po prostu kurwa nie graj w sezonie, okej?

Orion miał swoje odpały. Nikt nigdy nie zwracał uwagi na to, że ma swoje sposoby na stres czy problemy rodzinne. Jego ojciec zmarł tuż przed sezonem, a to tylko nasiliło u Throna jego... jego wszystko. Ale nigdy się do tego nie przyznawał.

Golden HourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz