Minęły dwa tygodnie od tego zdarzenia. Chris wypisuje do mnie codziennie po kilka razy. W końcu nie wytrzymałam i poszłam za radą Rose. Napisałam, że mam chłopaka. Nie spodziewałam się, że Evans widzi to co robię. Przechodzi obok uczelni, albo przypadkowo spotykam go na jakiejś ulicy. Zawsze chce pogadać, jednak skutecznie go unikam. Tym razem sama strzeliłam sobie w kolano. Muszę jakoś zdobyć chłopaka i naprawdę próbowałam z kilkoma, ale żaden nie chciał się zgodzić. Pewnie dlatego, że każdy był zajęty...
Jak tylko usłyszałam, by poprosić o to Felixa to je wyśmiałam. Nigdy nie spodziewałam się, że na dzisiejszym spotkaniu, na które go zaprosiłam będę musiała go o to poprosić.
To upokorzenie. Największe, kurwa, upokorzenie.
Dwunasty stycznia dwa tysiące dziewiętnastego roku o godzinie piętnastej zero trzy Felix zjawił się u mnie w mieszkaniu.
— Dobra... Co się stało, że mnie zaprosiłaś? Chcesz mnie otruć, zabić, wykastrować, czy opierdolić za coś czego pewnie nawet nie zrobiłem? — pyta, a ja parskam śmiechem. Normalnie pewnie, by tak było, ale teraz jest mi potrzebny.
Patrzę na niego, i nawet nie wiem jak mogę to zacząć. No przecież nie powiem
— Ogólnie to chciałam, abyś udawał mojego chłopaka. — i kurwa powiedziałam to. Idiotka. Skończona, kurwa, idiotka! Czemu nie pomyślałam zanim to powiedziałam?!
Patrzę na Felixa, którego twarz wyraża coś między przerażeniem, a chęcią wyśmiania mnie. I wcale mu się, kurwa nie dziwię.
— Dobra, żarty żartami, ale teraz tak na poważnie. — powiedział, po chwilowym ataku śmiechu. Wybrał drugą opcję. Kiedy widzi, że moja mina pozostaje poważna, jego rzednie. — Ty mówisz kurwa serio.
— Niestety tak.
Jego wzrok uważnie mnie bada, jakby miał nadzieję, że zaraz się rozśmieje i to okaże się żartem. Choćbym chciała, to niestety nie. A chciałabym bardzo.
Widzę, że chłopak jest w niezłym szoku, więc nie spodziewam się szybkiej odpowiedzi, dlatego chcę trochę ułatwić sprawę.
— Ja wiem, że proszę o dużo, ale naprawdę mi zależy..
— Co z tego będę miał? — pyta, a mnie zatkało. Mogłam się spodziewać, że Wood będzie oczekiwał czegoś w zamian.
— A co chcesz? — unoszę brew skanując jego twarz, na której teraz ukazuję się uśmiech.
— A to się jeszcze wymyśli.
Jak z dzieckiem. I teraz to ja się czuję, jakby on prosił mnie o przysługę, a nie na odwrót. Przecież to skończony debil! Nigdy nie wiadomo co wpadnie do tego pustego łba!
— A możesz jaśniej?
— Ale jeszcze nie wiem, co będę chcieć — mówi dumny z siebie. Zagiął mnie w mojej grze. — Ale zgoda. — wystawia rękę.
Teraz to ja mam mętlik w głowie. To była moja propozycja, ale nie przemyślałam tego, że on będzie chciał coś w zamian. Prawdopodobnie popełniam jeden z największych błędów mojego życia, ale trudno. Martwić się będę później.
Podaje rękę Felixowi.
— Zgoda — mówię, a jego triumfujący uśmiech mówi mi o tym, jak bardzo będę tego jeszcze żałować.
~~~
Dziś pierwszy dzień mojego udawanego związku. Oczywiście z rana dostałam wiadomości od Chrisa, ale odpisałam to samo, to znaczy „Mam chłopaka, daj mi spokój." Myślę, że w końcu mnie zostawi. A przynajmniej mam taką nadzieję.