Przez ostatnie dwa dni praktycznie nie było mnie w domu, więc nie miałam jak wrzucić rozdziału:(( Mam nadzieję, że to nic wielkiego i przeczytscie go dzisiaj!
Miłego czytania! Kocham was!
sociale: chxeautorka
#dlwatt
Od naszej rozmowy minął tydzień. Przez tyle nie mieliśmy też kontaktu. Nie byłam na zajęciach, a do szefowej napisałam, że chwyciło mnie jakieś choróbsko. Nie była to prawda, ale musiałam zmniejszyć ryzyko spotkania Felixa do zera. Nie chcę go widzieć. Za dużo sobie uświadomiłam, a on za bardzo się stara. Może się założył i chce mnie ośmieszyć? Byłby w stanie to zrobić.
Gdyby nie Chris, nie musiałabym się męczyć z Felixem. Dlaczego ja wtedy nie posłuchałam i nie zerwałam kontaktu już na początku? Odpowiedź była prosta.
Zawsze słucham swojego zdania.
Jest to zgubne, ale wolę polegać na sobie i obwiniać tylko i wyłącznie siebie za swoje błędy. W końcu to ja odpowiadam za swoje czyny.
Odkładam telefon, postanawiając posprzątać w mieszkaniu. Od godziny piszę to, co mogłabym wysłać Woodowi, aby zakończyć nasz układ. Przy każdym się ośmieszam, a wiem, że jak będę trzymać telefon w ręce, w końcu coś wyślę.
Włączam swoją playlistę na Spotify, specjalnie stworzoną do sprzątania. Uwielbiam to robić w tanecznym kroku, śpiewając przy okazji piosenki. Robię to wtedy zdecydowanie szybciej i przyjemniej. Dziewczyny są na uczelni, ja siedzę w domu. Naprawdę potrzebowałam takiej przerwy. Od wszystkiego. Musiałam to przemyśleć.
Racja. Chciałam napisać o zakończenie relacji nawet dzisiaj, jednak może to wcale nie musi się jeszcze kończyć? Przecież to będzie zbyt podejrzane jak nagle zmienię chłopaka. Chris na pewno ogarnie, że po prostu próbuję się go pozbyć. Wtedy to byłaby moja zguba.
Szczerze mówiąc, to nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby się dowiedział. Zrobiłby mi coś? Felixowi? Komukolwiek? Może groziłby mi, za to w jaki sposób go zostawiłam? Ale przecież to jego wina. To on miał jakąś laskę na boku. On wie za dużo... Przecież już raz miałam nauczkę, aby nie ufać tak szybko i co zrobiłam? Pierwszemu lepszemu typkowi, któremu wydawało mi się, że dobrze patrzy z oczu, opowiedziałam o swoim życiu i problemach. Przecież byłam nawet przed nim ostrzegana!
Jestem głupia. Nie mogę stwierdzić o sobie niczego innego, bo jak? Jak zawsze moje zdanie jest ważniejsze i wybieram właśnie je, a zawsze kończy się tak samo. Tym razem nic nie uległo zmianie. Moja wina, że znalazłam się w takim gównie.
Zmieniam decyzje co pięć minut, dosłownie! Przed chwilą chciałam napisać do Wood'a, o zakończenie relacji, a teraz o porozmawianie i wytłumaczenie sobie wszystkiego. Mogę go nienawidzić, ale złapałam do niego małą sympatię. W dodatku w naszej relacji to on stara się bardziej. Zasługuje na wytłumaczenie.
Zanim się rozmyślam, postępuje tak jak powinnam. Piszę do niego.
Ja:
Musimy porozmawiać.
Śmieć zwany moim chłopakiem:
Racja. Musimy.
Ja:
Za godzinę w parku obok Uni?
Zareagował łapką w górę. Oznacza to zgodę. Muszę się ogarnąć, bo wyglądam jak siedem nieszczęść! Ale jestem głupia! Przecież nie wyrobię się w godzinę! Co we mnie wstąpiło?