Hej hej! Dawno nie było rozdziału, ale przychodzę dzisiaj do was z nowym<3 Przypominam o tym, że możecie do mnie pisać na ig albo na twietterze (chxeprzeczytac/chxeautorka) swoje odczucia! Co wam pasuje, co byście zmienili, co źle się czyta. Wszystko przyjmę i to też sprawi, że będę się starała popoprawiać pewne rzeczy aby wam się wygodniej czytało! Z góry dziękuję, a teraz życzę miłego czytania!<3
#dlwatt
~~~
Wstaję z ogromnym bólem głowy na łóżku, na którym na pewno nie zasypiałam. Rozglądam się dookoła i właśnie wtedy wspomnienia wracają. Jestem w pokoju Eve. Czyli w pewnym sensie pogodziłam się z jej odejściem. Jestem z siebie dumna, bo wiem ile mi to zajęło. Kiedy sobie o wszystkim przypominam, o tym co przeszłam i co tu zobaczyłam, moje oczy zachodzą łzami, ale jednocześnie uśmiech wkrada się na usta, bo udało mi się.
Teraz już wiem, że odebranie od niej telefonu nic by nie zrobiło. Jedynie usłyszałabym jej głos ten ostatni raz, ale nic więcej.
Biorę list i pluszaka, a pudełko chowam, by następnie wyjść z pokoju i udać się do siebie. Pluszaka sobie zostawię. Chcę mieć cząstkę niej obok siebie.
Znowu moje myśli schodzą na tor Felixa i Chrisa. Co powinnam wybrać? Wiem, że obecnie nie jest na to najlepsza pora. Właśnie wyszłam z pokoju siostry, a teraz rozmyślam nad decyzjami. Chociaż może właśnie to jest dobra pora. Uporządkowałam jedno, a teraz czas z drugim, tylko co ja powinnam wybrać? Zerwanie z Felixem wydaje się być najlepszą decyzją w pewnym sensie. Ja będę cierpieć, a nie kilka osób. Moje decyzje i ja muszę podejmować konsekwencje. Ostrzegali mnie, ale jak zawsze musiałam wybrać swoje. Przeraża mnie fakt, że serio może coś się stać moim bliskim i chyba właśnie to nakłanie mnie do tej decyzji. Zerwanie z Felixem.
Zerwę z nim jeszcze dzisiaj.
Odkładam rzeczy i biorę telefon od razu dzwoniąc na FaceTime do moich przyjaciółek. Jest już szesnasta. Długo spałam, ale przynajmniej wiem, żę będą w domu. Po kilku sygnałach ukazują mi się ich twarze.
— No wita... Boże, Bi co się stało?!
Nie mam pojęcia o co im cho.. Oh.. No tak, przecież jestem zapłakana.
— Wszystko w porządku — uśmiecham się.
— Wszystko w porządku?! Ty płaczesz! — Przewracam oczami na jej słowa. — Co się stało?! Gadaj!
Na pewno opowiem im o moim wejściu do pokoju siostry, ale czy chcę im mówić o decyzji, którą podjęłam podczas zasypiania? Zaakceptują to? Nie mają wyboru, to moja decyzja, a muszę zakończyć to... coś z Felixem, jeśli nie chcę aby one i on cierpieli.
— Nic, naprawdę. Po prostu weszłam do pokoju Eve.
Moje przyjaciółki patrzą się na mnie z uchylonymi ustami. Ciszę się przedłuża, a ja błagam w myślach o zakończenie jej. W końcu widzę jak łzy skapują dziewczyną na ubrania, po czym uśmiechają się do mnie.
— Matko, Bi, jesteśmy z ciebie tak przeogromnie dumne — unoszę kąciki ust, jednocześnie potakując głową w geście podziękowania. — Zmieniło się tam coś?
— Nie — biorę głęboki wdech. — Sama się zdziwiłam, ale wszystko jest tak jak było. No może oprócz pewnej rzeczy, o której nawet nie miałam pojęcia. — Mówię, a później pokazuję dziewczynom list od Eve. Przykładają dłoń do swoich ust, a ich oczy zachodzą łzami. — Tak. Zostawiła mi list i teraz wiem, że nawet gdybym odebrała, to nic by to nie zmieniło. Dzwoniła się pożegnać, bo ona podjęła decyzję.