6.pierwsza jaskinia

282 15 106
                                    

Cole pov

Nad ranem zasnąłem na niedługo, po upływie nawet nie godziny mojego snu obudził mnie mocny skręt perły w lewo, a może prawo. Byłem tak zaspany, że nawet nie byłem w stanie określić kierunku lotu, co nawet po przebudzeniu byłem w stanie zawsze określić. Wstając poczułem jak kręci mi się w głowie, usiadłem jeszcze na moment po czym wyruszyłem na mostek przywitać wszystkich. Gdy przekroczyłem próg drzwi kierujących na główną część statku. Nya i Zane siedzieli zestresowani na ziemi i rozmawiali, Pixal sterowała perła w nadzwyczajnym spokoju, Jay i Kai stali i rozmawiali między sobą, dołączyłem się do nich i udawałem, że wcale nie myślałem o Kai'u przez całą noc, a w trakcie wyszedłem na papierosa by dłużej o nim nie myśleć. Rozmowa ciągnęła się płynnie i spokojnie. Po 2 godzinach dotarliśmy do pierwszej jaskini, Nyi i Zane 'a miało nie być  około 16 godzin, w tym czasie mieliśmy uważać na nie przyjaciela, który sledzil  
nas i przy okazji próbował mnie porwać.

Jay i Pixal poszli się zdrzemnąć a ja i Kai zostaliśmy na mostku by dopilnować porządku, dużo rozmawialiśmy. Mijała 6 godzina od poszukiwania przez przyjaciół klejnotów a mi, jak i Kai'owi niemiłosiernie się nudziło. Granie odpadało, bo jedna grę zdążyliśmy przegrać już 20 razy, sprzątanie ani nam się śniło a w pobliżu nie było żadnej wioski, do której moglibyśmy pójść.

-Ja to bym poszedł popływać do tego jeziorka.-Powiedziałem opierając się o barierkę statku.

-Ja napewno nie, nie umiem pływać i nie lubię wody, niszczy mi fryz-Oburzył się brunet krzyżując przy tym ręce na piersi.

-No weź! Prędzej się tu zanudzimy niż doczekamy się Nyi i Zane'a!-Przekonuje chłopaka a ten w końcu ulega  my wybieramy się nad jezioro zaraz obok perły przeznaczenia.

Jezioro było niemalże przeźroczyste, można było spokojnie oglądać dno z niewielkiego pomostu. Od razu po przyjściu na plażę rozebrałem się i wbiegłem do wody w bokserkach. Kai zajął miejsce na pomoście, zdjął on buty i delikatnie moczył stopy w wodzie bawiliśmy się bardzo długo, aż do zmierzchu, o zachodzie słońca wyszedłem z wody a Kai był gotowy by wracać na perle. Luźnym krokiem ruszyliśmy na statek, który został w takim stanie, jakim go opuściliśmy wraz z przyjacielem. Pixal i Jay dalej spali a Nya i Zane jeszcze nie wrócili, ja poszedłem śpiewająca pod prysznic a Kai siedział na ćwierku i tworzył nowe posty dla swoich fanek.

Po moim wyjściu spod prysznica Kai bezzmiennie wpatrzony był w to diabelskie urządzenie. Ja wzruszyłem tylko obojętnie ramionami i już chciałem wychodzic na zewnątrz, nim brunet zatrzymał mnie chwytając mnie za bark.

-Pojde z tobą, chociaż samego cię nie porwą.-Zasmial się i poszedł ze mną przyjrzeć się gwiazdą.

Położyliśmy się płasko na zimnej i wilgotnej trawie  w ciszy wpatrując się w gwieździste niebo. Cisza trwała długo a komfort, jak nam obum przy niej towarzyszył był nieziemski. Cisza nie była długa, przerwały ja dość główne szelesty, i ten śmiech.

Paskudny i diabelski śmiech.



-Kai, stan za mną, idź po Jay'a i uważaj, żeby nie zbliżać się do ich rogów.-Mowie osłaniając przyjaciela swoim ciałem.

-Nie myślisz chyba, że cię tu samego zostawię-Oburza się stając u mojego boku ignorując moja prośbę.

Zdani tylko na siebie stanęliśmy do walki z 4 rogatych przeciwników, bezlitosnych i okrutnych, z którymi nawet nie mieliśmy szans.


Kai radził sobie z nimi dość dobrze, mi też nie szło najgorzej, nim Kai nie oberwał w głowę i upadł na ziemię pozostając nieprzytomnym. Zostałem sam na 2 wrogów, dopiero w połowie dołączył do mnie Jay a Pixal zabrała poobijanego Smith'a.
Jay oberwał wiele razy, ja również. Gdy pod koniec oberwałem po raz kolejny w brzuchu, a następnie klatkę piersiową kaszlnąłem krwią.


-Cole!-Krzyknął osłaniając mnie całym sobą gdy ja upadłem na kolana powoli dusząc się szkarłatną cieczą. Mimo duszności wstałem i próbowałem walczyć dalej.




Na pomoc długo nie czekaliśmy, Kai ocknął się po  niedługim czasie i pomógł i mi, i Jay'owi. Obaj krzyczeli, że mam wrócić na perłe, że Pixal postara mi się pomóc. Nie posłuchałem i walczyłem dalej. Dopiero po upływie prawie 20 minut zostawili nas i uciekli w las, w tamtym momencie poczułem jak obraz rozmazuje mi się się przed oczami a po chwili upadam bezwładnie na ziemie słysząc gdzieś w tle krzyki zmartwionych przyjaciół.







––––––––––––––––––––––––––––––

Hej miśki!


Rozdział był pisany totalnie na szybko, bo chciałam żebyście mieli też jakiś zanim urwe się na długo.(Ps. rozdział pisany był co noc przez kilka dni..)Więc mam nadzieję, że się spodoba!

Do zobaczenia!

Wasza quxe 💋


"broken promises"*⁠.⁠✧(lava)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz