Cole pov
Ja i Kai chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy po wypowiedzeniu tych słów. Czułem się, dziwnie.
Kai przez cały ten czas czuł to samo, nie mogłem w to uwierzyć.
Po chwili zmniejszyliśmy dystans między nami, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, nim niższy chłopak wpił się w moje usta.
Odwzajemniłem pocałunek łapiąc chłopaka za ręce, które ułożył przed pocałunkiem na moich policzkach. Joe, a tak właściwie to Vex, bo okłamał nas, a dowiedzieliśmy się tego dzięki wyrytemu imieniu na jego ręce dalej spoczywał na moich barkach, jednak to teraz nie miało znaczenia.
Kai w tej chwili pieścił mój język swoim, czekałem na to tak długo, że zapomniałam już, jak bardzo tego chciałem. Pocałunek trwał dopóki naszej dwójce zbrakło powietrza. Odkleiliśmy się do siebie nie zmniejszając za bardzo dystansu między sobą.
-Kai-Wypowiedziałem niepewnie jego imię.
-Nie musisz się mnie o to pytać kretynie-Napomnial przeczesując dłonią moje włosy-Juz się zgodziłem-Oznajmił uśmiechając się ciepło.
Ja też tylko uśmiechałem się na te wieść, byłem tak podekstytowan, że nie zarejestrowałem momentu, w którym znaleźliśmy się już w komnacie z klejnotami, jednak musieliśmy uważać, ostatnie klejnoty nie mogły być takie łatwe do zdobycia. Jednakże tylko ja tak pomyślałem, gdyż Kai już chciał iść przed siebie, jednak w porę złapałem z jego nadgarstek.
-Masz wyrywek z księgi?-Spytałem a chłopak wyjął go z kieszeni swojego Gi. Nie był to wyrywek z jakiejś księgi, która była na pokładzie perły, tylko prosto z księgi mistrza Wu.
-Dobra, trzeba poprostu pomyśleć jak wdrążyć to w życie-Powiedzialem sam do siebie przyglądając się pogniecionej kartce.
Musieliśmy stworzyć coś na wzór mostu, nie wiedząc po co zrobiłem to, a gdy spokojnie braliśmy już do rąk klejnoty zawracaliśmy się, ja uderzyłem o siebie pięściami a Kai rozpalił w swojej dłoni ogień, gdy już zabraliśmy nasze klejnoty schowaliśmy je do plecaka jaskinia zaczęła się sypać.
A my, byliśmy za daleko do wyjścia, jedyne co nam zostało to próbować uciekać, gdy „otulułem” nas wielka kula z ziemi zaczęłam przesuwać się jak najszybciej do wyjścia. Vex zaczął się budzić i strasznie narzekać na ból głowy, ciepło i osłabienie, potrzebował jak najszybciej opieki medycznej, a my byliśmy w połowie drogi, jakisnia dalej się waliła a ja ledwo dawałem radę utrzymać nas w kuli. Na moich rękach zaczęły robić się pojedyncze pęknięcia a z nich wylewała się krew, zdenerwowany nie zwracałem na to uwagi i prowadziłem nas do wyjścia, co zajęło mi dość długo, od razu po wyjściu puściłem kule a ona rozpadła się ukazując nas wszystkim ninja, tak samo jak ukazując im Vex'a.-Co on tu robi?-Spytał Jay przyglądając się chłopakowi, który spoczywał na moich plecach.
-Vex, znaleźliśmy go w środku jaskini, nie zostawiłby go na pastwe losu-Uswiadomiłem Walker'a podając chłopaka Pixal, a ta zniknęła za drzwiami perły.
Gdy tylko Pixal zabrała ze mnie Vex'a rzuciłem się na trawę oddychając powoli, mój czyn powtórzył Kai, jednak przed tym dal Zane'owi plecak z kryształami, a ten uciekł razem z Nya na perłe.
-I co? Jebaliście się w tej jaskini?-Spytał Jay patrząc na naszą dwójkę.
-Jay!-Chórem wrzasnelismy na rudego chłopaka a ten wzruszył tylko ramionami.
-Tak, jesteśmy razem a teraz dajcie żyć.-Oznajmil męczensko Kai po czym Jay i Lloyd zaczęli skakać z radości i biec na statek, by wszystko rozgadać.
-Czyli to już to?-Spytałem patrząc zmęczony na Smith'a.
-Jak widać.-Odparł nim obaj straciliśmy przytomność.
Time skip(0:43)
Obudził mnie makabryczny ból głowy, przenosząc się do siadu zauważyłem, że zostałem opatrzony i w pełni zaopiekowany, wstałem, jednak podparłem się biurka, by nie upaść. Gdy tylko mroczki zniknęły ruszyłem do pokoju Kai'a, by podebrać to, co moje, po czym wyszedłem na mostek. Zastałem tam Jay'a, jakby właśnie na mnie czekał.
-Co tu robisz?-Pytam sięgając do paczki po papierosa, po czym odpalam go i zaciągam się nim jak mogę.
-Moge cię spytac o to samo.-Stwierdził Jay nie opierając się plecami o burte, by móc mnie widzieć.
-Jak ja tęskniłem za tym smakiem.-Pomyślałem na głos.
-Cole, co widziałeś w komnacie przyszłości?-Spytał ciekawsko, aż poczułem jak moje ciało spięło się i poczuło nieprzyjemny dreszcz.
-Nie pamiętam.-Skłamałem gasząc wypalona fajkę, by sięgnąć zaraz po druga.
Nikt się nie może dowiedzieć, co to naprawdę widziałem.
-Przepraszam.-Uslyszałem za sobą męski głos, jednak nie należał on do zadnego z ninja, co zauważył też Jay, obaj odwróciłismy się do niego, chłopak stał przed nami lekko przerażony.
-Dziękuje za uratowanie mi życia, Panie Cole'u.-Powiedzial kłaniając się mi na podziękowanie.
-Wylyzuj, możesz mi mówić po imieniu, nie jesteśmy na per pan.-Uswiadomiłem mu.
-Dobrze, dziękuję Cole-Powiedział kierując się do swojej sypialni.
-Dziwny ten Vex -Stwierdził Jay-Taki, inny niż ci wszyscy z tej całej armii.
-Czasem tak bywa, idziemy już?-Spytałem gasząc ostatniego papierosa.
-Tak.-Odpowiedział kierując się do wyjścia.
-A właśnie Cole, to wy serio jesteście razem?-Dopytywał.
-Tak Jay, naprawdę-Uswiadomiłem mu zatrzymując się przy pokoju Kai'a.
-I idziesz u niego spać? Romantycznie-Zamruczal po czym zaśmiał się i zniknał za drzwiami swojego pokoju.
Ja natomiast wcisnąłem sie Kai'owi w łóżko, jednak nie przeszkadzało mu to, chłopak wtulił się w mój tors i spał dalej, a ja po chwili dołączyłem do niego.
CZYTASZ
"broken promises"*.✧(lava)
FanficCole i Kai od zawsze byli dla siebie jak bracia. Tak jak reszta ninja. Gdy jednakże Cole zaczyna czuć coś więcej zamyka się w sobie i sypia mniej w nocy, gdyż zżerają go myśli ja temat bruneta. Gdy Jay zaczyna podejrzewać coś Cole momentalnie wybuch...