I tak jak byłam zmuszona tak właśnie siedziałam w lesie na pniu gdzie ostatnio opatrywałam ową dziewczynę. Szczerze mówiąc kompletnie nie wiedziałam, co robić, gdzie jej szukać i w jaki sposób się zbliżyć, aby jej nie przestraszyć. Naprawdę byłam kiepska, co do tworzenia relacji, dosłownie nie wiem, czemu Swarożyc akurat mnie sobie wymyślił do wykonania tego zadania. Przecież o wiele lepiej byłoby wziąć mu jakiegoś przystojnego faceta, który zauroczyłby ją w sekundę. A żeby go te płomienie w dupę użarły!
Zdenerwowana zeskoczyłam z pnia i idąc na przód uważałam tylko, aby się o nic nie potknąć. Jeszcze by tego brakowało żeby zrobić sobie krzywdę. Snując się po lesie kolejną godzinę usiadłam w końcu nad strumykiem płynącej wody, naprawdę nie chciało mi się tutaj być, ale myśl o tym jak wieczny ogień by mnie spalał jakoś stworzyła motywację do działania. Wdychając świeże powietrze położyłam się na trawie, słońce przyjemnie mnie grzało. Cudownie, wszystko byłoby perfekcyjne gdyby nie te kotłujące się myśli o morderstwie niewinnej kobiety. Otwierając ponownie oczy patrzyłam się w bezchmurne niebo, słońce było za mną a ja mogłam dzięki temu obserwować latające ptaki.
Nie wiem, co zrobię, zadanie dane przez Swarożyca miało wiele pytań zaczynających się, od dlaczego chce jej śmierci? Kończące się, na kim ona jest? I przeplatając, z co takiego zrobiła, że Swarożyc chce jej śmierci?
A najważniejsze ze wszystkich pytań było to, czemu on nie może jej zabić? To byłoby o wiele prostsze a ja miałabym czyste sumienie. Cholerny Swarożyc...
Dźwięk łamanej gałęzi rozbrzmiał w oddali, odwracając głowę w bok zobaczyłam jak duży jeleń wychodzi z lasu spokojnym krokiem, aby się napić. Jego poroża były zdumiewające, piękna biel lśniła w promieniach słońca zaś mnie zastanawiało jak tak mała głowa potrafi unieść tak duże poroża. Niesamowite.
-Witaj jeleniu.- szepnęłam zamykając oczy. Byłam spokojna, rozluźniona, nie miałam ochoty szukać tej dziewczyny a sam Swarożyc kazał mi po prostu być w lesie, dlatego niewiele robiąc leżałam sobie dalej zanim nie poczułam palącego wzroku na sobie. Otwierając oczy spojrzałam raz w lewo raz w prawo, gdy nagle po drugiej stronie strumyka zauważyłam sylwetkę. To była ona, blondwłosa kobieta w białej sukni bez butów. Zrywając się na równe nogi potknęłam się i upadając z powrotem na kolana nie odrywałam wzroku od dziewczyny zaś ona ode mnie również nie. Patrzyłyśmy się na siebie bez mrugnięcia, jej iście niebieskie oczy były przesycone ciekawością a moje zapewne przerażeniem...Tylko się nie zdemaskuj Małomiro.
-Cześć.- powiedziałam machając do niej, lecz ona odwróciła swoje spojrzenie ode mnie i nie zareagowała.-To ja! Ta, co ci opatrywała nogę.
Słysząc to, dziewczyna podeszła do strumyka z zagadkową miną. A ja, jak to ja nie wiedziałam teraz, co zrobić i co powiedzieć.
-O nie masz opatrunku.- zauważyłam kierując swój palec na jej stopę.- Jak twoja rana?
-Już się zagoiła.- powiedziała dość chłodno.- Co tu robisz?
A tak cię szukam...
-Odpoczywam, a ty?
Nie odpowiedziała, jedynie, co zrobiła to przeszła przez strumyk i usiadła obok mnie a ja jak ta niedołęga dalej klęczałam czując jak moje serce wali, ono nie biło tylko wręcz waliło jakby miało wyskoczyć z piersi.
-Rozumiem, nie musisz odpowiadać.- zaczęłam odwracając się w jej kierunku.- Mam na imię Małomira a ty?
-Dziewanna.
-Och...-zachłystnęłam się powietrzem.- Jak ta bogini Dziewanna tak?
Nie odpowiedziała, ale dobra przynajmniej już wiem jak ma na imię.
CZYTASZ
Znachorka
RomanceZioła, rośliny, demony, bogowie a w tym wszystkim ona pomiędzy życiem a śmiercią. Leczy, bada i pomaga. Wierzy, kocha i służy....co będzie kiedy pozna bogów? Co będzie kiedy poczuje smak słodkich ust nieznajomej? Czy straci wszystko a może zyska? Ma...