Następnym razem, gdy będę o coś prosić boginię Dziewannę będę musiała być bardziej precyzyjna a to, dlatego że zamiast normalnych opadów zesłała nam tygodniową ulewę. Dzień w dzień leje, pola są jednym wielkim bagnem, gdy szliśmy drogami strumienie wody wręcz wartko płynęły! Wszystko było w wodzie, nawet mój dach zaczął przeciekać, przez co na stole stał garnek, w którym co jakiś czas było słychać uderzenia kropli wody.
Cholerni bogowie, cholerne zadania i prośby, które są wysłuchiwane na opak.
Oczywiście sukienkę i zioła, które miałam przy sobie tamtego dnia z Dziewanną zniknęły, dosłownie wróciłam wieczorem na miejsce a po moich rzeczach ani śladu. Ten, kto mi je ukradł słono miał w tedy pożałować jednakże nie znalazłam tej osoby, nie znalazłam nic, co mogłoby świadczyć, że ktoś tam był a więc zostałam z jedną sukienką mniej i z toną roboty do wykonania, ale nie mogłam tego zrobić. Nie w taki deszcz, wszystkie zioła w lesie na pewno są przemoknięte i zniszczone, muszę poczekać na słoneczny dzień gdyż zbieranie w ulewę może przynieść pecha.
Wzdychając w łóżku z nudów na brak klientów jak i również brak jakiejkolwiek pracy patrzyłam się w sufit. Przebywanie z Dziewanną było specyficzne, lecz również przyjemne, miałam wrażenie jakby przejmowała trochę nade mną kontrolę lub nad czasem gdyż zanim się zorientowałam w szybkim tempie nastał wieczór. Musiałam ją jak najszybciej opuścić, bałam się nocy w puszczy, gdyż nie wiedziałam, co w niej może się skrywać. Dziewanna była miła, opowiadała mi o drzewach, jakie spotykałyśmy, mówiła, co czują i ile mają lat, potem przechodziła do opowiadania o kwiatach, jakie rosną, kiedy tylko skłoni do nich dłonią. To było niesamowite, a potem opowiadała mi o zwierzętach, jakie żyły w lesie, mówiła o wilkach, jeleniach, łosiach, lisach i wiele, wiele innych. Spacer był naprawdę przyjemny, czasami zapominałam nawet tego, że jest boginią, byłam w nią wpatrzona jednak nie, jako boginię a po prostu wpatrzona w mądrą, urodziwą kobietę. Nie moja wina, że czuje, co czuje do kobiet, podobała mi się bardziej, niż gdy była swoją młodszą wersją. Jej skromne zmarszczki dodawały uroku, podobało mi się to.
Och jak wiele mi się w niej podobało, ...ale niestety to bogini a z bogami nie można było zadzierać chyba, że chodzi o Swarożyca, ten dupek sam sobie sprawia, że mam ochotę go kopnąć za to, co każe mi zrobić. Dziewanna jest mądrą boginią, pokazała mi to na spacerze, jest również zachowawcza i skromna. Tak przynajmniej mi się wydaje a on chce ją zabić zupełnie nie wiem, dlaczego.
Właśnie zabić...mam zabić boginię o miodowych ustach. Cholera, nie wiem jak to zrobić gdyż mam wrażenie, że każda myśl o tym sprawi, że się dowie.
Przecierając oczy jęknęłam zaś mój pies Plonek zaskomlał. Idealny duet z nas.
No nic, wstając poprawiłam włosy i zanim się obejrzałam moje drzwi się uchyliły a w nich stała przemoczona Wisława.
Jeszcze ona, w tym wszystkim jeszcze była ona. Wisława, moja przyjaciółka o blond trochę mysich włosach, pięknych oczach i czerwonych koralach na szyi. Wisława, która rozkochiwała każdego młodego mężczyznę we wsi, nie pozwalając sobie na zamążpójście gdyż uważała, że to zbędne i więcej się wybawi w życiu niż przy boku mężczyzny. A ja biedna znachorka, jej przyjaciółka nieszczęśliwie się zakochała, musząc słuchać za każdym razem, kogo to ona nie całowała czy też nie miała w swoim łóżku. Musiałam odgrywać dobrą przyjaciółkę, bez względu na wszystko żeby jej tylko nie stracić.
-Dzień dobry Małomiro! – krzyknęła zadowolona unosząc koszyk pełen chleba, mięsa i jajek. Nawet ser zauważyłam.
Cholera, wzięło mnie dzisiaj na brak humoru i bezsensowne rozmyślania.
CZYTASZ
Znachorka
RomanceZioła, rośliny, demony, bogowie a w tym wszystkim ona pomiędzy życiem a śmiercią. Leczy, bada i pomaga. Wierzy, kocha i służy....co będzie kiedy pozna bogów? Co będzie kiedy poczuje smak słodkich ust nieznajomej? Czy straci wszystko a może zyska? Ma...