Rozdział 23

77 11 3
                                    

Swarożyc stał oparty biodrem o stół, miał założone ręce na piersi i wbite w nas ogniste spojrzenie. Momentalnie Wisława na jego widok zerwała się uciekając spomiędzy moich ramion i siadając na ziemi tuż obok schyliła głowę w geście szacunku, ja oczywiście tego nie zrobiłam. Wstając z miejsca nawet nie poprawiłam bluzki, byłam na niego wściekła. Jak on mógł przyjść tak po prostu i na dodatek na nas patrzeć? Jego zachowanie jak i wiele rzeczy z nim związanych było dla mnie niezrozumiałe jednakże ważne było to, że chciałam mu skopać tyłek za to, co zrobił Wisławie i prawie bym go uderzyła gdyby nie szybki ruch boga ognia, który złapał mnie za nadgarstek.

-Podnosić rękę na boga? – zapytał uśmiechając się zadziornie.- Czyżbyś dostała gorączki Małomiro?

-Nie mam żadnej gorączki.- wyrwałam z jego uścisku rękę i zaciskając zęby czułam jak na mojej twarzy maluje się większa wściekłość.- Co tu robisz?! – warknęłam, nie chciałam go tutaj.

-Nie mogłem się oprzeć takiemu widoku. Moje dwie służki razem...- wymruczał rozluźniony, nie przejmował się moją złością zaś Wisława dalej klęczała z głową spuszczoną w dół.

-Wyjdź stąd.- rozkazałam zaciskając ręce w pięści.- Nie chcę cię widzieć.

-Mnie nie chcesz widzieć? A to ci dopiero...- powiedział drapiąc się po brodzie.- Wcześniej nie jęczałaś, że przychodziłem, a przepraszam robiłaś to tylko w innym kontekście.- roześmiał się na całą chałupę. Idiota.

-Czego chcesz? – zapytałam spoglądając na kobietę, teraz patrzyła się na naszą dwójkę ze zgrozą wymalowaną na twarzy.

Swarożyc nie odpowiedział, za to zgrabnie mnie wyminął i podszedł do klęczącej kobiety. Ukucnął i złapał ją za rękę w ciepłym geście.

-Witaj moja służko.- powiedział dotykając jej nienaturalnie bladego policzka, - Dlaczego jesteś taka przerażona?

-N-nie wiem.- zająkała się spoglądając to na mnie to na Swarożyca.

-Zostaw ją.- rozkazałam zaś mężczyzna znowu się roześmiał.

-Obie moje służki, jedna zadziorna i gorąco agresywna, druga zaś przerażona.- stwierdził spoglądając to na mnie to na nią.- Służko Wisławo nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy.

Kobieta tylko potakiwała głową ledwo otwierając usta, aby coś powiedzieć, wyglądała trochę jak ryba, czyżby się wstydziła tego, co robiłyśmy? Jej zachowanie było dziwne.

-Swarożycu.- zaczęła, lecz przerwała swoją wypowiedź, widziałam jak ledwo przełyka ślinę.- Nie rób nic Małomirze, nie myśli trzeźwo.

-Wiem.- odpowiedział uśmiechając się do niej, miał dołeczki w policzkach, które ledwo były widoczne przez brodę i wąsy.- Przyszedłem do ciebie.- pogładził jej policzek, zaś ona drżąc cała spojrzała się wprost w jego oczy.

Zaciskając ręce w pięści tak, że aż knykcie mi zbielały patrzyłam na to wszystko, czułam jak ciepło mnie otacza i próbuje rozluźnić jednakże nie pozwoliłam sobie na to, nie pozwoliłam, dlatego że widok Wisławy obok Swarożyca mnie po prostu przerażał a ona nie myśląc zaczęła poddawać się jego urokowi. A więc to tak mnie namawiał, teraz to widzę, próbował swoim ciepłem zagłuszyć moje zmysły tak jak robi to teraz Wisławie, dlatego się mu poddawałam mimo tego, że mężczyźni mnie nie interesują...

-Wisławo.- wyszeptał zbliżając się do niej jeszcze bardziej, ich usta dzieliły tylko milimetry aż nagle bez ostrzeżenia mężczyzna pocałował ją a mnie coś tknęło w środku. Nie czekając uklękłam przy nich łapiąc mężczyznę za ramię, ten jednak złapał mnie i usadowił przy Wisławie patrząc się ostrzegawczo.

ZnachorkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz