Rozdział 5. Bukiet wydaje się odpowiedni.

1.5K 120 22
                                    

     Hermiona nie była pewna, czy tylko dramatyzuje, ale gdy tylko ona i Malfoy pojawili się w Pokoju Wspólnym, muzyka ucichła, a wszystkie oczy zwróciły się w ich stronę. Poczuła, jak Malfoy zastyga za nią i nagle poczuła w klatce piersiowej coś w rodzaju zaciekłej opiekuńczości.

     — Witam wszystkich! — oznajmiła tak radośnie, jak tylko potrafiła. — Malfoy tu jest!

    Spotkała się z całkowitą ciszą. Przygryzając wargę i desperacko próbując wymyślić odpowiednie słowa, przez chwilę żałowała, że nie wypiła tyle brandy.

— On jest gościem. Jest... fajny. Zaprosiłam go. A jeśli ktoś coś zacznie, to go uduszę. Właściwie to nie, bo nie pochwalam takich rzeczy, ale myślę, że on by to zrobił. Prawdopodobnie.

    W pokoju rozległ się śmiech, a ona poczuła, że napięcie nieco opadło, ale nie całkowicie. Niektórzy gapili się na nią, jakby właśnie wciągnęła pniak wnykopieńka do Pokoju Wspólnego i zasugerowała, by zaangażowali go w uprzejmą rozmowę. Ron wpatrywał się morderczo w Malfoya ze swojego miejsca przy stoliku z napojami.

     Nagle z odległego kąta rozległ się samotny głos. Luna siedziała na stole, kołysząc delikatnie nogami w tę i z powrotem, z czubkiem różdżki wciśniętym w zamyśleniu w policzek.

    — Byłeś dla mnie miły w zeszłym roku — powiedziała.

    W pokoju zapadła ciężka, pełna niedowierzania cisza.

    — Kiedy pan Ollivander i ja byliśmy w piwnicy. Było naprawdę zimno. I przyniosłeś mi koc. Prawda?

    Malfoy wyglądał, jakby nie chciał niczego innego, jak tylko zamknąć się we wspomnianej piwnicy. Przez chwilę wpatrywał się rozpaczliwie w podłogę, zanim wziął oddech i spojrzał Hermionie w oczy. A potem wykonał nagłe, niemal niezauważalne skinienie głową. Policzki Hermiony zrobiły się gorące.

     Luna uśmiechnęła się i przechyliła głowę na bok.

     — Dziękuję, Draco.

     Napięcie opadło. Hermiona mogła ją pocałować.

     Luna była jedną z tych osób, którym inni ufali. Jej ocena jego osoby rozeszła się na zewnątrz, rozeta akceptacji, którą można było nosić jak odznakę honorową. Teraz będzie przynajmniej tolerowany. Hermiona była pewna, że niektóre osoby trzeba będzie bardziej przekonywać, ale na razie to wystarczyło.

     Muzyka została wznowiona, a pokój ponownie wypełnił się rozmowami.

     Hermiona uśmiechnęła się z ulgą i odwróciła do Malfoya, ale zauważyła, że wyglądał, jakby był bliski omdlenia. Wyglądał na tak zaniepokojonego, że położyła mu rękę na ramieniu, by go uspokoić, ale jego twarz przybrała wyraz jeszcze bardziej przypominający królika w świetle reflektorów, więc szybko się odsunęła.

     — Wszystko w porządku? — zapytała, a on z wielkim wysiłkiem odwrócił wzrok od paniki, która go ogarnęła, przytaknął niemrawo i powrócił do swojego zwykłego, niewzruszonego wyrazu twarzy.

     — Napijesz się? — Hermiona zasugerowała niezręcznie. Przytaknął raz jeszcze i razem wyszli na środek Pokoju Wspólnego.

     Malfoy wydawał się chłonąć otoczenie tak bardzo, jak to tylko możliwe, a gdy to robił, Hermiona obserwowała, jak z jego twarzy znika niepokój. Rozglądał się dookoła w słabo skrywanym zachwycie, a gdy patrzyła razem z nim, czuła się prawie tak, jakby widziała to po raz pierwszy. Przytulny belkowany sufit. Pluszowe fotele i sofy. Luksusowe dywany. Płonący kominek. Ludzie rozproszeni z drinkami w rękach, tańczący, rozmawiający i śmiejący się. Balony i banery. Zaczarowane origami fruwające wokół sufitu. Świece i kinkiety pełne żółtego światła. Wysokie witrażowe okna. Magia unosiła się w powietrzu, ciepła i dekadencka, a Hermiona czuła się, jakby weszła do ciepłej kąpieli, a jej oczy zamknęły się wygodnie. Zastanawiała się, czy on czuje to samo.

[T] The Fixer-Upper Club | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz