Jak Hermiona Granger pamiętała z trzeciego roku nauki w Hogwarcie, drzwi do klasy mugoloznawstwa znajdowały się za salą ekspozycyjną pełną mugolskich artefaktów. Kamienne ściany zdobiły gabloty, jasne i ekscentryczne, świadczące o triumfie niemagicznych wynalazków. Odkurzacze, aparaty fotograficzne, telewizory, komputery, telefony i lśniący czarny powóz marki Hackney.
Dla kogokolwiek innego, gdziekolwiek indziej, nie byłyby warte nawet sekundy uwagi. Ale dla Hermiony, w miejscu, gdzie jej mugolski dom wydawał się oddalony o milion mil, były bezcenne.
A teraz, gdy zajrzała do niegdyś znajomego pokoju, nie widziała nic poza rozbitym szkłem, wygiętym metalem i spalonym plastikiem. Zamrugała, a w jej klatce piersiowej pojawiło się ciężkie uczucie.
— Kurczę, ale bałagan — mruknął Ron gdzieś zza jej pleców.
Nie mylił się.
Hermiona wpatrywała się z powątpiewaniem w mrok, próbując odnaleźć w zniszczeniach coś znajomego. Przez chwilę wydawało jej się, że widzi róg tablicy rejestracyjnej taksówki Hackneya, ale był on zakopany pod taką warstwą kurzu i gruzu, że gdy tylko odwróciła wzrok, nie była w stanie go odnaleźć.
— Tu były same mugolskie rzeczy, prawda? — powiedział Harry, najwyraźniej bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. Jego głos był niemal szeptem. — Oni... po prostu wszystko zniszczyli.
Sceny zniszczenia nie należały obecnie do rzadkości w całym zamku, ale Hermiona nie sądziła, by widziała gdziekolwiek coś równie okropnego. Większość zniszczeń dokonanych podczas Bitwy o Hogwart była przypadkowa, jako efekt uboczny uwolnionego zaklęcia w murach zamku. Ale patrząc na scenę przed nią, było jasne, że ktokolwiek spowodował te zniszczenia, zrobił to zimno, metodycznie i celowo.
Oddech uwiązł jej w gardle, jak jakaś pigułka, której nie była w stanie przełknąć.
Jakby czytając w jej myślach, Harry szturchnął ją w ramię.
— Hermiono?
— Nic mi nie jest — powiedziała szybko. Przypominając sobie surowo, by nie pozwolić, by cokolwiek zrujnowało jej pierwszy dzień w szkole, Hermiona wyprostowała ramiona i odwróciła się do chłopców z optymistycznym uśmiechem. — Cóż, to jest to.
Ron spojrzał z powątpiewaniem na wrak.
— Na pewno? Wygląda na to, że Graup miał tu napad złości.
Jej uśmiech osłabł.
— Jestem pewna, że profesorowie w końcu to posprzątają. Prawdopodobnie nie jest to priorytet w porównaniu z innymi obszarami zamku — powiedziała rzeczowo, mając nadzieję, że brzmiała pewniej niż się czuła. Spojrzała jeszcze raz w stronę zniszczeń i przez otwarte drzwi po drugiej stronie Sali Artefaktów dostrzegła dyrektor McGonagall. — Zobaczymy się na lunchu?
Harry pokazał jej kciuka w górę, a Ron zrobił krok do przodu, by pocałować ją w policzek.
— Do zobaczenia na lunchu.
***
Gdy już udało jej się pokonać nieprzyjemny próg, klasa mugoloznawstwa okazała się być w znacznie lepszym stanie niż przed wejściem. To niewielka ulga, pomyślała, wślizgując się na najbliższy stołek i wykładając zawartość torby na biurko. Gdy pióra, pergamin i butelki z atramentem potoczyły się w każdą stronę, podniosła wzrok, by powitać swoją nauczycielkę szczerym.
CZYTASZ
[T] The Fixer-Upper Club | Dramione
Fiksi PenggemarOd czasu wojny zamek w Hogwarcie pozostaje w stanie ruiny, podobnie jak niektórzy uczniowie w jego rozpadających się murach. Kiedy Hermiona decyduje się wrócić na ósmy rok nauki, wyrusza w podróż, która może naprawić więcej niż kilka rozbitych okien...