Tej nocy spotkali się w Pokoju Życzeń.
Opuścili to miejsce na kilka dni po niesławnym zdarzeniu, oboje wyraźnie nie chcieli, aby przypominano im o tym, co wydarzyło się ostatnim razem, gdy siedzieli na tej pięknej śliwkowej sofie. Ale tej nocy, na Sylwestra, wydawało się, że to idealne miejsce.
Przybyli razem, wchodząc w ten sam sposób, co poprzednio, z małym wyjątkiem – poprosili pokój, by nie wpuszczał nikogo innego. To nie było nic nieprzyzwoitego, upierała się Hermiona. Po prostu nie chcieli zostać przyłapani na wspólnym piciu.
Plotkarze z pewnością mieliby z tego niezły ubaw.
Kiedy weszli do środka, Hermiona zauważyła, że pokój się zmienił. Podłogi z twardego drewna rozciągały się przed nimi, ale łuki ścian wydawały się być przestawione w sposób, który zapewniał więcej przytulności w każdej sekcji. W wysokich oknach wisiały miękkie zasłony, a pomieszczenie ogrzewał ogień i dywany. Zamiast jednej śliwkowej sofy z wysokim oparciem, było kilka niskich kanap ustawionych w półkolu wokół ognia.
Było... Trochę bardziej wystawnie, niż Hermiona się spodziewała. Ale było cieplej, przytulniej i z dodatkowym bonusem w postaci nieco większej przestrzeni między nimi, gdy usiedli na dwóch sąsiednich sofach, za co Hermiona była raczej wdzieczna.
Po raz pierwszy od ich spotkania w Pierwszy Dzień Świąt poczuła, że ogarnia ją nieśmiałość. Zdjęła buty i wsunęła nogi pod siebie na sofie, układając liliową spódnicę wokół siebie. Draco mógł ją obserwować, ale odwrócił wzrok, zanim się usadowiła, więc nie mogła być pewna. Ogień trzaskał w kominku. Przez chwilę panowała między nimi niepewna cisza, nie do końca wiedząc, co przyniesie ta noc.
Serce Hermiony zaczęło przyspieszać w znany sobie sposób.
I wtedy, gdzieś wysoko w łukowatym suficie, zaczęła grać delikatna muzyka. Była łagodna, nieobraźliwa – jak czarodziejski odpowiednik radia dla dorosłych.
Uśmiechnęła się do niego, a on się zarumienił.
— Myślałem, że jest za cicho — mruknął, a ona się roześmiała.
I tak po prostu, niezręczność minęła. Draco otworzył butelkę Ognistej Whisky, Hermiona wyczarowała dwie szklanki i zaczęli świętować ostatni dzień roku.
________________________________________
— Chyba żartujesz — powiedział Draco, jakiś czas później, kiedy szum alkoholu rozgrzał ich żyły. — To dlatego Crabbe i Goyle zachowywali się tak dziwnie tej nocy?
— Mhm — potwierdziła Hermiona, biorąc kolejny radosny łyk swojego drinka. — Szkoda, że tak naprawdę nie byłeś dziedzicem Slytherinu; to sprawiłoby, że miesiące spędzone na warzeniu eliksiru wielosokowego byłyby tego warte.
Jęknął.
— Czuję się jak kompletny idiota. Więc, gdzie byłaś podczas tego wszystkiego?
Zawahała się, a na jej policzki wkradł się rumieniec.
— Och. Um. Wciąż byłam w łazience...
Uniósł brwi, patrząc na nią znad szklanki.
— Kontynuuj.
Westchnęła zrezygnowana.
—... Zamieniłam się w kota Millicenty Bulstrode.
I wtedy Draco roześmiał się mocniej, niż kiedykolwiek go widziała, a ona nie mogła się powstrzymać i dołączyła do niego, opadając głową do przodu i trzęsąc ramionami.
CZYTASZ
[T] The Fixer-Upper Club | Dramione
FanfictionOd czasu wojny zamek w Hogwarcie pozostaje w stanie ruiny, podobnie jak niektórzy uczniowie w jego rozpadających się murach. Kiedy Hermiona decyduje się wrócić na ósmy rok nauki, wyrusza w podróż, która może naprawić więcej niż kilka rozbitych okien...