Rozdział 13. Kot Millicenty Bulstrode.

1.4K 117 14
                                    

     Tej nocy spotkali się w Pokoju Życzeń.

     Opuścili to miejsce na kilka dni po niesławnym zdarzeniu, oboje wyraźnie nie chcieli, aby przypominano im o tym, co wydarzyło się ostatnim razem, gdy siedzieli na tej pięknej śliwkowej sofie. Ale tej nocy, na Sylwestra, wydawało się, że to idealne miejsce.

     Przybyli razem, wchodząc w ten sam sposób, co poprzednio, z małym wyjątkiem – poprosili pokój, by nie wpuszczał nikogo innego. To nie było nic nieprzyzwoitego, upierała się Hermiona. Po prostu nie chcieli zostać przyłapani na wspólnym piciu.

     Plotkarze z pewnością mieliby z tego niezły ubaw.

     Kiedy weszli do środka, Hermiona zauważyła, że pokój się zmienił. Podłogi z twardego drewna rozciągały się przed nimi, ale łuki ścian wydawały się być przestawione w sposób, który zapewniał więcej przytulności w każdej sekcji. W wysokich oknach wisiały miękkie zasłony, a pomieszczenie ogrzewał ogień i dywany. Zamiast jednej śliwkowej sofy z wysokim oparciem, było kilka niskich kanap ustawionych w półkolu wokół ognia.

     Było... Trochę bardziej wystawnie, niż Hermiona się spodziewała. Ale było cieplej, przytulniej i z dodatkowym bonusem w postaci nieco większej przestrzeni między nimi, gdy usiedli na dwóch sąsiednich sofach, za co Hermiona była raczej wdzieczna.

     Po raz pierwszy od ich spotkania w Pierwszy Dzień Świąt poczuła, że ogarnia ją nieśmiałość. Zdjęła buty i wsunęła nogi pod siebie na sofie, układając liliową spódnicę wokół siebie. Draco mógł ją obserwować, ale odwrócił wzrok, zanim się usadowiła, więc nie mogła być pewna. Ogień trzaskał w kominku. Przez chwilę panowała między nimi niepewna cisza, nie do końca wiedząc, co przyniesie ta noc.

     Serce Hermiony zaczęło przyspieszać w znany sobie sposób.

     I wtedy, gdzieś wysoko w łukowatym suficie, zaczęła grać delikatna muzyka. Była łagodna, nieobraźliwa – jak czarodziejski odpowiednik radia dla dorosłych.

     Uśmiechnęła się do niego, a on się zarumienił.

     — Myślałem, że jest za cicho — mruknął, a ona się roześmiała.

     I tak po prostu, niezręczność minęła. Draco otworzył butelkę Ognistej Whisky, Hermiona wyczarowała dwie szklanki i zaczęli świętować ostatni dzień roku.


________________________________________


     — Chyba żartujesz — powiedział Draco, jakiś czas później, kiedy szum alkoholu rozgrzał ich żyły. — To dlatego Crabbe i Goyle zachowywali się tak dziwnie tej nocy?

     — Mhm — potwierdziła Hermiona, biorąc kolejny radosny łyk swojego drinka. — Szkoda, że tak naprawdę nie byłeś dziedzicem Slytherinu; to sprawiłoby, że miesiące spędzone na warzeniu eliksiru wielosokowego byłyby tego warte.

     Jęknął.

     — Czuję się jak kompletny idiota. Więc, gdzie byłaś podczas tego wszystkiego?

     Zawahała się, a na jej policzki wkradł się rumieniec.

     — Och. Um. Wciąż byłam w łazience...

     Uniósł brwi, patrząc na nią znad szklanki.

     — Kontynuuj.

     Westchnęła zrezygnowana.

     —... Zamieniłam się w kota Millicenty Bulstrode.

     I wtedy Draco roześmiał się mocniej, niż kiedykolwiek go widziała, a ona nie mogła się powstrzymać i dołączyła do niego, opadając głową do przodu i trzęsąc ramionami.

[T] The Fixer-Upper Club | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz