Rozdział 16. Ze wszystkich szalonych planów.

1.3K 112 15
                                    

     Hermiona nie mogła stawić czoła dormitoriom Gryffindoru. Zamiast tego uciekła do sowiarni i napisała do Draco liścik.

     Jesteś dziś wolny? Jest klasa, która wymaga naszej uwagi.

     To było znaczne niedopowiedzenie wszystkich powodów, dla których chciała się z nim zobaczyć. Ale to było wszystko, co mogła przelać na pergamin.

     Doskonały plan.

     Brzmiała odpowiedź, a Hermiona niemal rozpłakała się z ulgi.

     Skierowała się w stronę południowego korytarza, zanim zdała sobie sprawę, że po drodze może spotkać Draco. Szybki objazd w dół do lochów, wzdłuż korytarza w kierunku Pokoju Wspólnego Slytherinu i nagle tam był.

     Z Pansy.

     Byli bardzo blisko.

     Cholera, cholera, cholera. Hermiona rzuciła się do wnęki, zanim zdążyli ją zauważyć. Dlaczego tu przyszła?!

     — Po prostu... mamy coś wyjątkowego — powiedziała Pansy. — Jesteśmy przyjaciółmi. Boję się... ryzykować utratę tego.

     Cholera. Ze wszystkich rozmów, które Hermiona musiała podsłuchać, dlaczego akurat tą? Przycupnęła w niszy, ale nie była w stanie powstrzymać się przed wyjrzeniem za róg.

     — Nie sądzisz, że byłoby warto? — zapytał Draco. Jego brwi były zatroskane, a jedna ręka spoczywała na ramieniu Pansy. Hermionie ścisnęło gardło.

     — Oczywiście, że tak — odparła Pansy, wzruszając ramionami. — Ale i tak mam tu niewielu przyjaciół. Oni wszyscy się liczą.

     — Wiem — upierał się Draco. — Nie sądzisz, że czuję to samo?

     — Ha! — Pansy prychnęła bez humoru, nie patrząc mu w oczy.

     — Wiesz, na czym stoję — powiedział Draco miękko. — Tu chodzi o ciebie. Teraz wszystko jest w twoich rękach.

     Zapadła cisza.

     — Nienawidzę tego, o ile bardziej dojrzałeś emocjonalnie, odkąd zacząłeś spotykać się z Granger — mruknęła Pansy, ale nie było w tym złośliwości.

     Hermiona poczuła, jakby w jej piersi pojawiły się małe pęknięcia.

    — Proszę, Pansy — powiedział, a jego głos był miękki, tak miękki, że Hermiona zapragnęła go nie słyszeć. — Daj temu szansę.

     Cisza była niemożliwie ciężka, a ona przylgnęła do ściany, by utrzymać się w pionie.

     — Dobrze — odetchnęła Pansy.

    Draco wpatrywał się w nią.

     Pansy przeczesała dłonią swoje idealne włosy.

     — Ale jeśli nasza przyjaźń stanie w płomieniach, pociągnę cię do odpowiedzialności.

     — Pansy, to... ty...

     Hermiona zobaczyła moment, w którym Pansy rzuciła się na niego z wyciągniętymi rękami i odwróciła wzrok, nie mogąc na to patrzeć.

     Draco był jej przyjacielem. Jednym z jej najbliższych przyjaciół. Powinna być szczęśliwa z jego powodu.

     Dlaczego więc w jej gardle pojawiła się wężowa spirala kwasu? Dlaczego tak trudno było jej oddychać? Dlaczego serce kołatało jej w piersi jak zamknięty w klatce bogin? I to nie byle jaki bogin, bogin, którego Hermiona nie mogła uwolnić, nie odważyła się uwolnić, bo gdyby to zrobiła, gdyby przyjrzała mu się zbyt uważnie, mogłoby to wyglądać...

[T] The Fixer-Upper Club | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz