Serce Hermiony waliło, gdy upinała włosy z tyłu głowy, wpatrując się w lustro w swoim dormitorium. Długie, kaskadowo opadające loki opadały jej na ramiona, a ona rzuciła w ich kierunku szybki urok i modlitwę w nadziei, że będą się dobrze zachowywać aż do zakończenia imprezy.
Uroczystość zbliżała się wielkimi krokami.
Profesorowie poprosili o tyle zapasowych różdżek, ile można było zaprząc do pomocy w przygotowaniu Wielkiej Sali, więc Hermiona spędziła poranek rzucając zaklęcie za zaklęciem, aż rozpaczliwie pragnęła odpoczynku. Pierwotne pomysły Luny zostały nieco ograniczone, ale nadal wymagała, by sala została powiększona do skali ostatnio widzianej podczas Turnieju Trójmagicznego, by sztandary i girlandy zostały udrapowane na każdej powierzchni, a cztery długie stoły zostały zastąpione ogromną liczbą mniejszych, okrągłych, ozdobionych świecami i kwiatami. Stół profesorów miał zostać usunięty i zastąpiony dużym podestem, z którego miały odbywać się przemówienia, a co najważniejsze, sala miała zostać udekorowana portretami.
Luna nie wyjaśniła dokładnie, co miała na myśli, ale była raczej zdeterminowana, by zrobić to sama, więc około pierwszej Hermiona w końcu udała się z powrotem do wieży Gryffindoru, z bolącym ramieniem od różdżki.
W dormitorium panowała nietypowa cisza, gdy weszła do środka, a każda z dziewcząt przygotowywała się w swojej małej bańce emocji i Hermiona doskonale to rozumiała.
Dzisiejszej nocy miały pożegnać się ze szkołą, do której uczęszczały przez ostatnie osiem lat, podziękować niesamowitym ludziom, dzięki którym się tam znalazły i uczcić życie ludzi, którzy bronili jej w najciemniejszych godzinach, jakie którakolwiek z nich pamiętała.
A powaga tego ważyła na niej – na nich wszystkich – jak kotwica.
— Hej — powiedziała Ginny zza jej pleców, wyrywając ją z zadumy. — Sykl za twoje myśli?
— Myślę tylko o bitwie — odpowiedziała natychmiast Hermiona. — Nie mogę uwierzyć, że to było ponad rok temu.
— Ja też nie — westchnęła Ginny. Wyciągnęła rękę i wsunęła metkę brzoskwiniowej sukienki Hermiony pod jej dekolt. — Proszę — oznajmiła. — Gotowa do wyjścia. Jak się czujesz przed przemową?
— Zdenerwowana — westchnęła Hermiona. — Ale myślę, że dam radę.
Ginny ścisnęła jej dłoń.
— Nie mam żadnych wątpliwości.
— Jesteś gotowa? — zapytała Hermiona. Młodsza dziewczyna skinęła głową i nagle Hermiona nie była pewna, jak dokładnie zamierzała zadać to pytanie.
________________________________________
Wielka Sala była widokiem wartym zobaczenia.
Wizja Luny ożyła w spektakularny sposób. Kwiaty zwisały z każdej ściany i gzymsu, świece połyskiwały wszędzie, gdzie Hermiona spojrzała. Bluszcz oplatał filary podestu na jednym końcu, a wszystkie cztery ściany zdobiły portrety, których Hermiona nigdy wcześniej nie widziała, przedstawiające niezliczone czarownice i czarodziejów uśmiechających się i machających do tłumu, z wyrazami twarzy od płaczu po radość.
Jeden portret szczególnie przykuł jej uwagę, fioletowe włosy i bezczelny uśmiech, a Hermiona podeszła bliżej, marszcząc brwi.
— Cześć, Hermiono — powiedział.
CZYTASZ
[T] The Fixer-Upper Club | Dramione
FanficOd czasu wojny zamek w Hogwarcie pozostaje w stanie ruiny, podobnie jak niektórzy uczniowie w jego rozpadających się murach. Kiedy Hermiona decyduje się wrócić na ósmy rok nauki, wyrusza w podróż, która może naprawić więcej niż kilka rozbitych okien...