Rozdział 13: "Piekło na zawsze"

43 2 4
                                    

Od dnia ucieczki minęło już kilka tygodni. Kai wciąż starał się odnaleźć w nowym otoczeniu.
Jak co dzień przechodził właśnie przez dystrykt kanibali. Odpadki zawsze są lepsze niż grzebanie w śmieciach. Co swoją drogą też robił.

Tego dnia jak i poprzednich. Pewna dama wychodziła i zostawiała niewiele. Ale widział, że dla niego. Wstyd mi było przyznać.
Gdy tylko przybył do Pentagram City niemal od razu pożałował swojej decyzji.
Jednak musiał sobie poradzić. Innego wyjścia nie miał. Z obrzeży wybrał się do centrum, gdzie tak jak przypuszczał wszystkiego nielegalnego było pod dostatkiem. Pierwszy dzień minął mu oszczędnie ale bardziej skupiał się na turystyce niż na swoich problemach. Pomogło mu to.
Jednak gdy zaczęła zbliżać się noc nie niebezpieczne miejsce dawało dziwne odczucia.
Znalazł więc niezbyt przytulny kont w opuszczonym budynku.
Kiedyś był to prawdopodobnie blok mieszkalny ale zostały po nim tylko gruzy.
Niewiele myśląc chłopak zaczął skakać nad przepaściami aż uznał swój kąt za wystarczająco bezpieczny i przytulny. Miał bardzo zaniżone wymagania więc musiało wystarczyć mu to co zabrał ze sobą.
Położył się i zasnął.

Męczyły go koszmary oraz ta sama nieznana mu istota co rusz podsuwała mu inne powody by chłopak zamykał się w sobie. Mimo to Kai wiedział, że coś jest nie tak i "Mrok" czy cokolwiek to jest zamiast agresji powoduje u niego wyrzuty sumienia i smutek.
Budząc się rano spojrzał przez okno na budynek który intrygował go najbardziej: Wieża zegarowa.
Odliczanie wciąż trwało i choć wilk wiedział, że gdzieś z tyłu głowy wiedział co to oznacza to tak na prawdę starał się sobie przypomnieć co dokładnie.
Dnia kolejnego musiał spieniężyć sprzęt który zabrał ze sobą. Myślał przyszłościowo.

"Nie mogę wrócić do Imp City" - powtarzał ciągle - "będą mnie zasypywać pytaniami. Pewnie są na mnie wściekli. A jeśli w efekcie się ode mnie odetnął? Ludzie w gniewie robią różne... Rzeczy"
Gdy wrócił myślami znów do rzeczywistości właśnie odbierał pieniądze z zestawu. Zamierzał kiedyś po to wrócić. Zwłaszcza ze względu na dane jakie się tam znajdowały. Kopia zapasowa starego telefonu. Klucz do odkrycia przeszłości.
Istota jednak dała mu do zrozumienia, że on jest jedyną częścią jego przeszłości.

Kolejne dni z zegara upływały odliczając dni jego pobytu.

Puki co wróćmy do Canibal Town. Gdzie Kai kończył swój posiłek. Czuł się obserwowany. Ale co poradzisz gdy siedział na widoku w zaułku przy śmietniku. Może kanibale są jacy są ale jednak mają odrobinę kultury.
Niespodziewanie do zaułka zajrzała pewna starsza kobieta. Zaczęła krzyczeć przepędzając chłopaka. Musiała po prostu wydedukować, że to tutaj się chowa.
Z wystarczająco napełnionym żołądkiem Kai wrócił do spaceru poprzez miasto, które wbrew pozorom było dość spore.
Mimo dystansu i głodu który został zaspokojony wystarczająco wilczek wybrał się do wierzy drogą na około.
Chciał dotrzeć do wieży VVV's nim ci wyjdą. A jak dobrze pójdzie to obejrzy audycję Voxa.

Jednak idąc przez tereny największej dilerki broni. - Której imienia również nie pamiętał. - zauważył niepasujący element. Demona który poruszał się z pewnością siebie. Jakby nie bał się napadniecia, czy czegoś.

Wysoki demon którego głównym kolorem był czerwony z nienacka zniknął i pojawił się przed Kaiem.

-Nie uszło mojej uwadze, że mnie obserwujesz, mój drogi. - jego głos był dziwny. Jakby mówił przez mikrofon z lat 80. Albo... Radio...
-Przepraszam. Po prostu rzuca się pan w oczy. To dość dziwne. Jakby pan chciał celowo zwrócić uwagę.
-Bo istotnie tak jest! - Nie przestawał się uśmiechać ani na chwilę. - w końcu trzeba kiedyś powrócić do swoich korzeni.
-To istnie interesujące, ale przepraszam. Spieszę się.
-A gdzie cię nogi niosą? Czyż to nie piękny dzień na delektowanie się widokiem? - wskazał swoją laską na otoczenie. Przez chwilę Kai zastanawiał się czy nie sięgnąć po swoją broń.
-Z bajki o czerwonym kapturku wywnioskować można, że lepiej nie podawać dokąd się idzie... - zripostował chłopak.
-Widzę jednak, że to ty przejmujesz rolę wilka. - odciął się demon, z kulturą która zadziwiła wilczka.
-A pan mógłby robić za Kapturka. - chłopak zaśmiał się lekko. Czekając dokąd zaprowadzi go ta rozmowa.
-W istocie, jednak ja bardziej nadaję się na myśliwego. I proszę, gdy mówisz do mnie per "pan" czuję się niepotrzebnie postarzany. Alastor. Miło mi cię poznać.
-Kai. - nagle uświadomił sobie jedną z trzech rzeczy: pierwsza, to demon jeszcze go nie porwał ani nie zabił. Druga, że na ulicy zrobiło się jakoś dziwnie cicho. I trzecia, najgorsza. To był Demon Radiowy... Wielki demon o którym krążyły legendy.
Mimo przestraszonej postawy chłopaka demon nie zmienił się choćby o milimetr. Wciąż trzymał rękę do uścisku.
Kai z wachaniem podał mu ją.
-Demon Radiowy...? - niepewnie zapytał.
Alastor niespodziewanie i energicznie potrząsnął jego ręką. Nie wydawał się groźny. Czyli pewnie wobec losowego przechodnia jakim był Kai miał neutralne zamiary. Umówmy się. Jeśli chodzi o Alastora to nie można mówić o dobrych zamiarach. No chyba, że chodzi o płeć piękną. Wtedy istotne RadioDemon jest szarmanckim dżentelmenem.
Chłopak mógłby przysiąc, że cień demona ogląda go z uśmiechem jeszcze większym niż uśmiech jego właściciela.
-Ach ta dzisiejsza młodzież. Pewnie nigdy nie słuchałeś moich audycji. Racja?
Nagle chłopak uspokoił się. Co prawda nie mógł konkurować z kimś tak potężnym ale przynajmniej mógł spieprzać dość szybko by uciec z zasięgu wzroku rozmówcy.
-Przykro mi, - Powiedział nagle Alastor gdy chłopak się zastanawiał - ale już muszę odejść. Muszę spotkać się z pewną osobą. Mam nadzieję na ponowne spotkanie.
[Spoiler alert: radiowiec jednak nie dotarł na miejsce]
Gdy demon odchodził Kai stał w osłupieniu. Starał się pojąć co się właściwie wydarzyło. Ale po minucie stania odpuścił sobie. Na ulicy znowu było pełno demonów które pilnie robiły zakupy.
"Ciekawe czemu im się tak spieszy?" - zapytał się siebie w myślach po czym sam sobie przypomniał.
-rzesz...
Głód nagle powrócił niespodziewanie z wielką siłą więc chłopak postanowił wrócić do kryjówki gdzie była pewnie jakaś konserwa.

Pewnego razu w piekle ||Helluva Boss/ Hazbin Hotel fanfiction||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz