Rozdział 14: Niebo jest nigdy

21 2 45
                                    

[wiem, że trochę mnie nie było. wiem nie było tez nowych rozdziałów. a to konto jest martwe jak moje chęci do czegokolwiek. tak. wiem. to niczyja wina...]

[tak czy inaczej zapraszam do czytana. może będzie to dość ciekawe dla was... tradycyjnie zachęcam do komentowania]


Puszyste obłoki nieba dawały jak zwykle efekt radości zdolny omamić nawet najbardziej zrzędliwego osobnika. 

Spokojnie życie jeszcze nie obudziło sie na ulicach Srebrnego miasta.

Młoda anielica przygotowywała się właśnie do wypełnienia swojej nowej roli jako asystentka Archanioła Michaela. Podekscytowana tym faktem poprzedniej  nocy nie mogła spać. Więc można uznać, że wstała dość wcześnie by się wyszykować. 

Rozczesała swoje włosy o kolorze ciemny blond i założyła białą, acz skromną sukienkę nie wyróżniająca się niczym szczególnym. nawet dekolt był dość przyzwoity by nie wyzywać. Zresztą tak właśnie na anioła przystało. 

Dziewczyna nie chciała się wyróżniać by nie przyciągać uwagi na tle Archanioła. ale nie chciała być też w cieniu by nawet on sam jej nie zauważył. 

by zostać kimś tak ważnym jak pomocnica Michała anielica musiała pracować przez całe życie. Dokładnie wiedziała też jak to będzie wyglądać. Zapewne Michael jako jej szef będzie traktował ja z pogardą jak przystało na hierarchię nieba. niskiej rangi urodzone anioły były może i tak samo ważne jak Święci czy Stróżowie. jednak nie mieli szans by dorównać Serafinom czy nawet Archaniołom. To było fizycznie niemożliwe. Nie martwiło jej to jednak. Wolała przyjmować to co miało nastą pić z pokorą i spokojem tak jak była nauczona. Ostatnie spojrzenie w lustro i poprawienie kreski przy oku aż w końcu stwierdziła, że jest gotowa by wyjść. 

Opuściła niewielkie mieszkanie które wynajmowała od niedawna. Nawet nie zamykała drzwi. Jej ufność w dobroć innych była niezwykła. Choć co się dziwić. To było Niebo. Trafiali tu tylko ci którzy się zasłużyli. Lub ci którzy nie mieli na sumieniu żadnego grzechu. 

No i byli jeszcze rodowici no i odwieczni. Do tych pierwszych zaliczała siebie Rafaella. Anielica o niebywałej urodzie ciała i serca. do tych drugich zaliczał się stojący przed nią Gabriel. Ten przyglądał się jej sceptycznie nim zauważył jak podchodzi do niego Michał z powaga na twarzy i... no cóż. wielkim zdziwieniem dziewczyny był wzrost. dziewczyna już sama w sobie była niska więc fakt iż jej przełożony był dosłownie jej wzrostu nie pomagał. 

-Rafaella? - zapytał a w jego ręku pojawiło się podanie dziewczyny. Zaczął więc je dokładnie czytać aż w końcu przytaknął sam sobie. - racja. to twój pierwszy dzień. Chyba więc wiesz, że od dziś będziesz moja asystentką. Tak, to oczywiste. - wyglądało to tak jakby "wielki" anioł sam był nieco zamotany takim obrotem spraw. oraz sam nie do końca rozumiał na czym polega posiadanie asystentki. W jednej chwili prysł ten cały przyjazny czar jaki wokół siebie roztaczał jakby przypomniał sobie, że powinien zagonić Asystentkę do pracy. 

Tak też zrobił. Gdy tylko ta usiadła za biurkiem przygotowanym specjalnie dla niej Jakiś inny anioł. trochę starszy od niej. Przyniósł stos papierów. d razu zaczęła je wypełniać. Tak właściwie minął jej cały dzień. Tego dnia nie widziała też więcej Archanioła. żadnego co ją nieco zdziwiło jednak po całym dniu pracy i tak nie miała siły by konfrontować się z nikim. 

Następy dzień minął tak samo. Jednak z tą różnicą, że tym razem nie spotkała Michała. znaczy spotkała. jednak ten był zbyt pochłonięty rozmową z typem w masce, że nawet się nie przywitał. Nie musiał. Jej wystarczył fakt, że ona to zrobiła.

Pewnego razu w piekle ||Helluva Boss/ Hazbin Hotel fanfiction||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz