Rozdział XVI

564 49 32
                                    

Natychmiast zeskoczyłam z łóżka, nie zwracać uwagi na bolesne zakwasy. Serce łomotało mi tak mocno jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Nie rozumiałam, czemu tak na mnie działał. Może to dlatego, że już dawno nie zległam z żadnym mężczyzną, a on, jak na złość, był cholernie atrakcyjny?

Chwyciłam ubranie przyszykowane przez służbę i poszłam do łazienki. Każdy ruch sprawiał, że cierpiałam, ale starałam się tego po sobie nie poznać. Gdy spojrzałam w lustro przez moment nie mogłam uwierzyć w własnym oczom. Wczoraj byłam na tyle zmęczona, że przez myśl mi nie przeszło, aby się sobie przyjrzeć. Dopiero teraz, widząc siebie nagą, dostrzegłam, że większość ciała pokrywały siniaki. Pomimo ciemnego koloru skóry, wciąż były bardzo widoczne. Po kilka na rękach, a jeszcze więcej na nogach. Miałam nawet zasinienie na twarzy, choć nie potrafiłam sobie przypomnieć abym w nią oberwała. Czyżbym aż tak skupiła się na treningu?

Wiedząc, że Kastiel jest w sypialni obok, nie miałam zamiaru zbyt długa stać w zupełnym negliżu. Wrzuciłam na siebie czarny strój treningowy, a włosy, które odstawały mi na każdą możliwa stronę, spięłam w długiego warkocza. Jeszcze przez chwilę patrzyłam w zwierciadło. Po raz pierwszy od lat widziałam swój naturalny kolor włosów. I choć nigdy za nim nie przepadałam, odetchnęłam z ulgą. Nieustanne farbowanie było męczące, ale robiłam to, aby pozostać w ukryciu. Teraz już nie miałam ku temu powodów. Owinęłam wolny kosmyk wokół palca i mimowolnie się do siebie uśmiechałam. W sumie, mogłabym się do tego przyzwyczaić.

Kiedy wyszłam z sypialni nie zdziwiło mnie, że Kastiel wciąż leżał na moim łóżku. Znów miał ręce założone za głową i nie spuszczał ze mnie wzroku.

– Głodna?

– Trochę – burknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia.

Gdy już zbliżałam się do drzwi, chmara ciemnego dymu pojawiła się przede mną, a z niej wyłonił się Kastiel. Dłonie trzymał schowane w kieszeniach spodni, a głowę miał delikatnie pochyloną na bok. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

– Fajna sztuczka. Oprócz pojawiania się znikąd potrafisz jeszcze coś innego?

– Jestem całkiem dobry w łóżku.

– To już słyszałam – odparłam, na co mężczyzna uniósł brwi z nieukrywanym zaskoczeniem.

– Od kogo?

– Celeste mi powiedziała. Jak i to, że nie jesteś w jej typie.

– Oj trudno by ktokolwiek mojego pokroju był w jej typie – prychnął, a ja spojrzałam na niego niepewnie. Zupełnie nie rozumiałam jego uwagi, co od razu zauważył, dlatego doprecyzował: – W jej typie nie ma żadnego mężczyzny. – Wybałuszyłam oczy na tę wiadomość, a on zaśmiał się głośno.

Tembr jego głosu poniósł się po komnacie, a mnie przeszył przyjemny dreszcz. Uciekłam wzrokiem na bok, aby nieco się uspokoić. Byłam na siebie wściekła, przez to jak na mnie działał. Nie mogłam również pozwolić, aby się o tym dowiedział.

– Gotowa na schody?

– Nie. – Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Pocieszało mnie jedynie, że miałam schodzić w dół, a nie znów się wspinać.

Bogini Ognia Niebieskiego | TOM I | [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz