Znajoma, metalowa furtka o kwiecistych wzorach i mosiężnej klamce uderzyła z hukiem o ogrodzenie, gdy z całej siły w nią pchnęłam. Ogród Śmierci, nie zmienił się w ogóle, choć regularnie odwiedzałam go od setek lat.
Ostatnim razem pod przepiękną pergolą przy niewielkim, drewnianym stole widziałam pochylającą się nad filiżanką herbaty kobietę, która ubolewała, że choroba skróciła jej żywot. Widziałam ją w mojej podświadomości, nie zdając sobie wówczas sprawy z tego, że medytacja była czymś o wiele większym, niż na pozór mogłoby się wydawać. Wchodzenie w głąb umysłu potrafiło przełamywać bariery między życiem a śmiercią.
Byłam ubrana zupełnie tak, jak w ostatnich chwilach swojego życia. Czarny, skórzany strój pokrywał brud i zaschnięta krew, a na twarzy wciąż widniała maska demona.
Mimo, że wparowałam do ogrodu z impetem, mężczyzna w długich czarnych szatach i wyjątkowo jasnej skórze nie odwrócił się od razu. Polerował białą filiżankę o błękitnym wzorze i co chwila zerkał na gotującą się wodę.
Ciszę przerwały moje kroki na kamiennej ścieżce prowadzącej do pergoli. Dopiero, kiedy uderzyłam pięścią o stół Śmierć postanowił uraczyć mnie spojrzeniem. Oczy miał równie czarne co szaty, a wpatrując się w nie dłużej, odnosiłam niepokojące wrażenie, jakby pozbawiono go duszy. Czy Śmierć w ogóle ją miał?
– W tym miejscu noszenie wizerunku przeklętej duszy jest wyjątkowo niegrzeczne. Wolałbym, abyś to zdjęła. – Jego głos był niski, a twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Bez wahania ściągnęłam maskę i z wściekłością cisnęłam nią o stół. Jedna z filiżanek upadła na podłogę i roztrzaskała się na drobne kawałeczki. Idealna, czarna brew Śmierci drgnęła, choć nie spojrzał w kierunku zniszczonej porcelany.
– Wiedziałeś? – wyrzuciłam w końcu z siebie, próbując nad sobą panować. – Za każdym razem podając mi tę cholerną herbatę wiedziałeś, że byłam przeklęta przez bogów i nigdy nie zaznam spokoju, a mimo to kazałeś mi to pić wmawiając, że kolejne życie będzie łaskawsze?!
– Wiedziałem. – Westchnął, podchodząc z imbrykiem wypełnionym gorącym naparem. – Ale nie mogłem wyznać ci prawdy. Mój szef jasno nakazał mi milczeć, a ja muszę wykonywać jego polecenia.
– Jaki szef?!
– Bóg. Ten, który cię pokarał. – Wskazał palcem na sufit. – Ten, którego imienia nikt nie zna, a twarzy nikt nie widział. Ten, któremu odebrałaś najcenniejszą zabawkę. Najważniejszy z wszystkich bogów.
W ciszy postawił przede mną filiżankę z niebieskim wzorem. Dopiero teraz mogłam lepiej jej się przyjrzeć. Maleńkie kwiaty przeplatające się zręcznie z błękitnymi płomieniami. Moimi płomieniami. Prychnęłam, odchylając głowę na bok, ale nie strąciłam porcelany, choć wszystko we mnie błagało, abym to uczyniła. Ogłuszającą ciszę przerywał dźwięk wypełniającej się filiżanki gorącym naparem.
Śmierć odwrócił się i przystanął przy blacie, przy którym wszerz pergoli sięgał regał wypełniany przepiękną, drogą zastawą. Wrócił do polerowania tak beztrosko, jakby z chwilą, gdy stanął do mnie plecami, zapomniał o mojej obecności.
Spojrzałam w napar, który pachniał różami. Pokręciłam głową bezradnie i w niedowierzaniu, a moje oczy zaszkliły się od łez. Ostatnią różaną herbatę piłam u Kathariny i właśnie do mnie dotarło, że kiedy znów się odrodzę jej już nie będzie. Miała kolejne lata żyć z myślą, że jej najlepsza przyjaciółka wyszła z jej domu bez pożegnania i już nigdy jej nie zobaczy, bo zginęła walcząc o wolność. Gdybym wypiła herbatę, zapomniałabym o niej, przez co w kolejnym życiu nie czułabym, że mi jej brakuje. Odruchowo chwyciłam za ucho filiżanki.
CZYTASZ
Bogini Ognia Niebieskiego | TOM I | [ZAKOŃCZONE]
FantasyRose jest sierotą, która aby przetrwać, musiała nauczyć się walczyć. Po latach ciężkiego szkolenia, stała się płatną zabójczynią, która nie miała sobie równych. Pewnego wieczoru spotyka w gospodzie pijanego mężczyznę, który zaczyna z niej szydzić...