Rozdział XXIII (naniesiono poprawki)

323 31 13
                                    

Oczywiście, że chciałam zobaczyć to miejsce na własne oczy. Widok wiszących na niebie skał był nieprawdopodobny, a myśl, że mogłabym stanąć na jednej z nich, doprowadzała mnie do ekscytacji. Większość swojego życia spędziłam w Illakutii i jedyne, gdzie podróżowałam to do Felirei, co prawda po drodze mijałam Dziką Knieję. Ale tam nie było nic, prócz dziwacznych drzew i jeszcze dziwniejszych zwierząt. Kastiel żył na tyle długo, że mógł już zwiedzić wiele miejsc na świecie, co mnie nigdy nie będzie dane. Dlatego zamierzałam korzystać.

Już po kilku minutach miałam na sobie skórzany strój, którego nie nosiłam od tygodni. A na plecach wdzięcznie prezentowały się moje śmiercionośne katany. Cały kombinezon wyposażony był w krótkie sztylety, a przy pasie widniała rogata maska z wizerunkiem demona. Kastiel zasugerował mi bym zabrała broń, bo za murami miasta nie było już bezpiecznie. Król Askarionu miał na sobie czarną tunikę o granatowym wykończeniu, a jego kruczoczarne włosy, były jak zawsze nienagannie zaczesane do tyłu.

– Zastanawia mnie jedna rzecz – wypaliłam, a on uniósł brew z zainteresowaniem. – Czy jako król nie powinieneś mieć większego wyboru w ubraniach?

– Słucham?

– Nigdy nie widziałam cię w innym kolorze niż w czerni. Dlaczego?

Jego mina wyraźnie wskazywała, że nie spodziewał się takiego pytania. W końcu odchrząknął i wypalił krótko:

– Na czarnym nie widać śladów krwi.

Zerknęłam na swój, równie czarny strój i uśmiechnęłam się delikatnie.

– Ma to sens. – Wzruszyłam ramionami.

Szczególnie dla kogoś, kto żywi się codziennie krwią.

– Nie chciałbym żebyś przeze mnie przegapiła treningi z mistrzem Sorą, dlatego naszą podróż potraktuj jako trening, zaś mnie jako nauczyciela. – Uśmiechnął się, spoglądając na mnie kątem oka.

Poczułam delikatne ukłucie w sercu, bo gdzieś w głębi duszy liczyłam, że nasze wyjście będzie randką. Przygryzłam wargę, spuszczając wzrok. Wczorajszy dzień coś we mnie zmienił. Patrzyłam na niego inaczej, ale on wydawał się wciąż patrzeć na mnie w ten sam sposób. Zaśmiałam się w duchu z politowania. Gdy patrzyłam na Nilvena, moje serce przyspieszało, ale jego zawsze biło tak samo. Czemu teraz miałoby być inaczej? Przecież to król, który mógł mieć każdą, a ja byłam bezdomną sierotą, która chwyciła się kunsztu zabijania, by nie skończyć jako prostytutka. Nie mając rodziny i posagu, na nic innego nie mogłam liczyć.

I choć na jego widok, dźwięk głosu czy dotyk moje serce przyspieszało, nie mogłam sobie pozwolić na to by się w nim zakochać. Jak ktoś taki jak on mógłby pokochać kogoś takiego jak ja?

Stanęliśmy u drzwi wejścia do zamku. Wokół krzątały się służące przyzdabiające kwiatami wejście na zbliżający się wielkimi krokami bal. Nie brakowało żołnierzy w srebrzystych zbrojach i gości, którzy powoli zjeżdżali się do zamku. Młode kobiety w towarzystwie swych arystokratycznych rodziców, zamaszyściej wachlowały głębokie dekolty, gdy tylko w oddali dostrzegły władcę. Uniosłam brew wyraźnie zaintrygowana.

– Wasza wysokość – odezwał się szczupły, starszy mężczyzna, który pokłonił się przed Kastielem. – Bardzo dziękujemy za zaproszenie.

Bogini Ognia Niebieskiego | TOM I | [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz