Rozdział XXXI

433 40 1
                                    

Askarion, 1442 r.

Chwyciłam pierwszą lepszą koszulę i okryłam nią nagie ciało. Wybiegłam z garderoby, z trudem powstrzymując łzy. „Powiedział ci prawdę?", głos Celeste zabrzmiał w mojej głowie głośno i wyraźnie. Jak mógł nie powiedzieć, że wyglądałam jak jego zmarła żona? Gdy znalazłam się obok jego łóżka, zatrzymałam się na chwilę, wpatrując jak spokojnie spał. Okłamał mnie. Kolejny mężczyzna wykorzystał mnie i bez najmniejszych skrupułów okłamał. Złamane serce bolało, jakby rozerwano je żywcem gołymi rękami.

Wyszłam na balkon, by wejść do swojej komnaty. Zrzuciłam z siebie koszulę, żeby jak najszybciej włożyć skórzany kombinezon. Ubierałam go tak często, że teraz zajęło mi to zaledwie chwilę, włącznie z przymocowaniem broni. A gdy usłyszałam szmer, błyskawicznie odwróciłam się, dobywając jednocześnie katany. Ostrze zawisło przy szyi Kastiela, który nawet się nie poruszył, choć wyglądał na szczerze zaskoczonego.

– Co robisz? – spytał spokojnie. Miał na sobie jedynie spodnie, a czarne włosy pozostawały w nieładzie po wczorajszym wieczorze.

– Dlaczego Vanthorin? – Było to pierwsze, co przyszło mi do głowy. Czułam, że znałam odpowiedź, ale miałam nadzieję, że się myliłam.

– Słucham?

– To jej nazwisko? – podjęłam, a gdy odpowiedziała mi głucha cisza, zacisnęłam mocno zęby. Nie potrafiłam opisać bólu, który w tej chwili czułam. – Nie chcę cię znać – warknęłam gniewnie. – Zejdź mi z oczu nim poderżnę ci gardło.

Zawsze widziałam w jego oczach dobro, a kiedy poznałam prawdę wciąż nie potrafiłam dostrzec w nich zła. Mimo to, złamał mnie. Łgał tym swoim szlachetnym spojrzeniem. Po plecach przemknął mi dreszcz. Znów z trudem powstrzymałam się by nie zwymiotować.

– Rose... – urwał, bo stal zapłonęła niebieskim ogniem. Nie powstrzymałam płomienia, pozwoliłam mu mknąć wprost ku jego idealnej, porcelanowej skórze. Cofnął się i chwycił za szyję, na której natychmiast pojawiło się oparzenie.

Moje dłonie drżały z nerwów i z pewnością nie uszło to jego uwadze, ale bogowie mi świadkiem, byłam gotowa go spopielić, dając mu śmierć, o której tak długo marzył.

– Chciałeś mnie, bo wyglądałam jak ona... – Słowa raniły jak tysiące szpilek zagłębiających się coraz boleśniej się w gardle. Każde kolejne wymawiałam z rosnącym trudem.

– Daj mi wyjaśnić...

– Po co? Skoro cokolwiek powiesz będzie jedynie kłamstwem.

Nie mogłam dłużej patrzeć mu w oczy. Bałam się, że jeśli nie odwrócę wzroku, pęknę, zalewając się łzami, albo co gorsze – wybaczę mu. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia.

– Jeśli za mną pójdziesz, zabiję cię – ostrzegłam, nawet nie racząc go spojrzeniem.

Drzwi z hukiem zatrzasnęły się za moimi plecami. Rozbrzmiał gwałtowny łomot, zupełnie jakby stół nagle poszybował na drugi koniec komnaty. Biegłam przed siebie co sił w nogach. Chciałam uciec, zniknąć z tego miejsca i już nigdy nie wrócić. Przeklęty Askarion, przeklęty Kastiel...

Bogini Ognia Niebieskiego | TOM I | [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz