Prolog

1.6K 30 0
                                    

UWAGA! Książka zawiera opisy scen erotycznych oraz aktów przemocy!

Kontynuacja „All my life in love for you"!

Uwaga! Zalecam przeczytanie najpierw pierwszej części, by lepiej rozumieć niektóre sytuacje i bohaterów, choć nie jest to wymagane! Na pewno jednak dostarczy większej ilości wrażeń :)

Prolog

Aleksiej Volkov

    Kiedy wychowujesz się w rodzinie takiej jak moja, nienawidzisz dnia swoich urodzin. Nienawidzę go tak bardzo, że zawsze już miesiąc wcześniej czuję nieprzyjemny ucisk w trzewiach.

    Czternaste urodziny. Budzi mnie podmuch lodowatego wiatru, a do gardła podchodzi mi żółć. Od trzecich urodzin co roku to samo. Dostaję zwierzaka. Na początku były to myszy i chomiki. Od siódmych – koty. Natomiast tradycja nakazuje, że na czternaste i piętnaste dostaje się psa. Później charakter mężczyzny uznaje się za wyszlifowany.

    Każdy dzieciak na moim miejscu byłby wniebowzięty. Ja jednak nie czuję radości.

    Do pokoju wchodzą rodzice. Ojciec trzyma na rękach kolorowy, duży karton, matka mały tort. Zamykam okno, w pokoju jest dość chłodno, przez co nie czerwienię się tak bardzo z nerwów.

- Synu, czternaście lat! – gwiżdże mężczyzna i odstawia karton na ziemię.

    Pochyla się nade mną i składa pocałunek na czole. Nie jest to ten rodzaj bliskości, który sprawia, że czuję bezpieczeństwo. Wręcz przeciwnie. To władczy gest pokazujący, kto jest górą i ma kontrolę. Taki rodzaj "błogosławieństwa". Przyklejam jednak na twarz wymuszony uśmiech. Muszę okazywać szacunek i posłuszeństwo.

    Mama obdarowuje mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, zarezerwowanych na specjalne okazje, następnie podaje mi tort i świeczkę do zdmuchnięcia. Wpatruję się chwilę w kupkę kremu i lukru, a następnie przymykam oczy i wypowiadam życzenie. Co roku to samo. Jedyne, które w tej sytuacji przychodzi mi do głowy. Od czwartych urodzin. Trzecich nie pamiętam, poza tym nie wiedziałem jeszcze co mnie czeka.

    Boże, spraw, żeby tym razem było inaczej. Bym nie musiał go krzywdzić.

    Wiem jednak, że się nie spełni. Jak co roku. Mimo to z uporem maniaka zawsze je powtarzam. To jedyne czego pragnę.

- Zajrzyj do pudełka.

    Ostrożnie podnoszę wieko. Przełykam ślinę. Małe, czarne oczy wpatrują się we mnie ze strachem. Czarne futro lśni w świetle lamp.

- Weź go na ręce – rozkazuje ojciec.

    Posłusznie wyciągam psiaka z kartonu. Jest czarny jak smoła. Malutki. Śliczny. Staram się nie patrzeć na niego z czułością wiedząc, co będę musiał zrobić za pół roku.

- Jak go nazwiesz? – pyta mama.

- Nie wiem – kręcę głową i wpatruję się w czarne ślepia. – Może Simba?

    Piesek zaczyna merdać ogonkiem i liże mnie po ręce.

- Piękne imię – mówi z uśmiechem mama.

    Rodzice wpatrują się we mnie, jak gdybym wcale nie trzymał w rękach przyszłej ofiary, a nowego członka rodziny. Tym bardziej jest mi trudno. Pozorna dobroć i rodzinna atmosfera roztacza się w powietrzu, a mi robi się niedobrze. Nie daję jednak tego po sobie poznać. Kiedy rok temu zaprotestowałem, dostałem takie lanie, że przez tydzień nie mogłem wyjść z łóżka. Omal nie umarłem, choć czasem myślę, że śmierć byłaby błogosławieństwem.

    Kilka chwil później rodzice wychodzą z pokoju, a z mojej piersi wyrywa się szloch. Trzymam na rękach bezbronne zwierzę i nie mogę powstrzymać łez.

Nie chcę tak żyć. Jak dorosnę – ucieknę stąd.

All my life in hate for you (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz