Rozdział 25

736 22 0
                                    




Rozdział 25.

Hazel

To jakiś koszmar. Całą noc czuwałam z bronią w ręku. Nie wiem czego mogę się spodziewać. Rano jestem kompletnie wykończona. Siadam przy blacie a po moich policzkach zaczynają płynąć świeże łzy.

W pierwszy odruchu chciałam zadzwonić do ojca, ale później uświadomiłam sobie, że mogłabym pogorszyć sprawę.

Co ma zrobić matka, która chce chronić dziecko? Czy Aleksiejowi można w ogóle zaufać?

Zjawił się po latach, roszcząc sobie prawa do biologicznego syna. Jego przekaz był prosty. Nie zrezygnuje. Piłka jest po mojej stronie, choć tak naprawdę wiem, że w każdej chwili może do mnie podbiec i odebrać mi ją siłą.

Wpatruję się w drzewa za oknem. Znalezienie mnie nie przysporzyło mu problemów, mimo, że mój adres nie jest nigdzie do mnie oficjalnie przypisany.

Postanawiam iść za ciosem i spotkać się z nim jeszcze dzisiaj, kiedy Ryan jest z dala od domu i jest względnie bezpieczny. Piszę do Aleksieja wiadomość z prośbą o spotkanie wieczorem u mnie. Nie wiem czy dobrze robię, ale czuję się przyparta do muru. Poza tym chcę uzyskać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Sprzątam dom, pozostawiając na widoku jak najmniej rzeczy Ryana. Nie wiem czemu to robię. Zerkam w lustro, nakładając na rzęsy drugą warstwę maskary. Właściwie dlaczego w ogóle pomyślałam o makijażu i dobrym wyglądzie?

Prycham sama na siebie. Jestem oburzona swoim zachowaniem, ale nic nie poradzę, że Aleksiej to cholernie atrakcyjny facet. Skłamałabym gdybym powiedziała, że te tatuaże nie dodały mu uroku.

Łapię się na tym, że kompletnie się nie boję spotkania z nim. Może to dziwne, ale nie wyczuwam w nim złych intencji. Myślę, że jest rozbity dokładnie tak samo jak ja.

Aleksiej zjawia się punktualnie. Widzę go przez okno. Ma na sobie jasne spodnie, opinające muskularne uda i białą koszulkę polo. Na to narzucił czarną kurtkę. To zupełne przeciwieństwo tego, jak wyglądał przed dwoma laty. Zawsze w czerni, zazwyczaj w koszuli i garniturowych spodniach. Dzięki nowemu stylowi wygląda młodziej.

Ubrałam na siebie sweterkową, szarą sukienkę i czarne rajstopy. Starałam się, żeby mój wygląd był jak najmniej wymuskany, ale gdy teraz zerkam w lustro ze wstydem stwierdzam, że mi nie wyszło. Wyglądam zbyt dobrze.

Otwieram mu drzwi. Wpatrujemy się chwilę w siebie, po czym gestem zapraszam go do środka.

- Hazel – Aleksiej wręcza mi butelkę wódki Belvedere, wszystko przewraca się w moich wnętrznościach.

- Nie mam zamiaru z tobą pić – prycham, choć gula w moim gardle rośnie do niebotycznych rozmiarów.

- Potraktuj to jako prezent – w kąciku jego ust tańczy uśmiech.

Sukinsyn.

Zrezygnowana stawiam wódkę na blacie i wyciągam kieliszki. W sumie jak nie wypiję paru to albo go zajebię, albo się rozpłaczę, więc nalewam sobie i jemu, po czym nie patrząc na niego opróżniam szkło, nie popijając.

- Nieźle – mamrocze widząc co właśnie zrobiłam.

Opieram ręce o blat.

- Danie spokoju mi i mojemu synowi nie wchodzi w grę, prawda?

- Bystra dziewczynka – uśmiecha się przebiegle. – To nie twój syn, Hazel. W każdym razie nie tylko twój. To nasze dziecko.

Zaciskam mocniej powieki.

All my life in hate for you (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz