Rozdział 35

675 25 0
                                    




Rozdział 35

Hazel

    Ojciec wbija we mnie pełen złości wzrok. Emily kiwa głową z rozczarowaniem malującym się na twarzy.

    Dokładnie mówiłam im jak będzie wyglądał proces. Nie słuchali.

    W tym momencie nie liczy się dla mnie nic ponad to, żeby usłyszeć wyrok. Chcę, żeby ojciec mojego dziecka brał udział w jego wychowaniu. Był obecny w naszym życiu. Nie chcę oglądać go za kratami, wysyłać do więzienia paczek. Marzę o normalnym życiu. Marzę, żeby spróbować być właśnie z nim bo udowodnił mi już wiele razy, że jest dobrym człowiekiem. Zasługuje na szczęście.

    Kara którą poniósł za próbę uratowania mi życia była jego koszmarem. Nie zasługuje na ponowne zamknięcie w niewoli. Nikt nie przekona mnie, że jest inaczej. Nie pozwolę, by chora obsesja mojego ojca znalazła ujście w zamknięciu tego człowieka w więzieniu.

    Wiem też, że otwieranie całej historii na nowo tylko by nas wszystkich pogrążyło. Zostałoby wszczęte śledztwo o rodzinie Volkov, być może sprowadziłoby to na nas wszystkich ogromne niebezpieczeństwo. Aleksiej nie jest winny temu, że urodził się w takiej a nie innej rodzinie. Nie pozwolę żeby teraz płacił za grzechy wszystkich, którzy na to zasługują. Bo on na to nie zasługuje.

    Kilka chwil później sędzia zabiera głos. Moje serce wali w szaleńczym tempie, kiedy przysłuchuję się wyrokowi.

    Kiedy pada stwierdzenie "niewinny wobec zarzucanych mu czynów" moje ramona się rozluźniają. Nie miałam pojęcia, że jestem tak spięta.

    Mój ojciec wypada z furią z sali sądowej, za nim biegnie Emily. Wychodzę na korytarz i opadam na krzesło biorąc drżący oddech. Aleksiej został jeszcze na sali ze swoim prawnikiem.

- Jak mogłaś?! – to jedyne co dociera do moich uszu.

    Ojciec jest zdruzgotany.

    Powolnym krokiem podchodzę w jego stronę. Wpatruje się we mnie z bólem i zawodem.

- Tato...

- Nie nazywaj mnie tak – syczy.

    Odwraca się na pięcie i wychodzi z budynku sądu. Emily pociera skronie.

- Chodź, musimy porozmawiać.

    Wpatruję się z bólem w drzwi, za którymi zniknął ojciec. "Nie nazywaj mnie tak". Po moim policzku zaczyna spływać samotna łza. Emily głośno wzdycha.

- Hazel, chodź, porozmawiamy w spokojnym miejscu.

    Wpatruję się w nią z bólem.

- Nie.

- Nie? – mruga dwa razy.

- Nie zamierzam z wami rozmawiać dopóki nie zrozumiecie, że ja nikogo dziś nie skrzywdziłam swoim postępowaniem. Wręcz przeciwnie. To nie ty i ojciec jesteście ofiarami. To ja byłam ofiarą. Aleksiej także.

    Emily wpatruje się we mnie z bólem. Odwracam się na pięcie i odchodzę. W oddali widzę sylwetkę Aleksieja. Stoi na sądowym korytarzu wpatrując się we mnie. Rozmawia ze swoim adwokatem ale zdaje się być nieobecny. Patrzy tylko na mnie.

    Mężczyźni podają sobie ręce. Jego adwokat kilka chwil później odwraca się i odchodzi, nawet na mnie nie spoglądając.

    Aleksiej wygląda obłędnie. Ma na sobie czarny garnitur i białą koszulę. Nogi same niosą mnie w jego kierunku. Wpadam w jego ramiona, zanosząc się płaczem.

All my life in hate for you (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz