Rozdział 18

649 24 1
                                    




Rozdział 18

Aleksiej

    Plan nie zadziałał. Był prosty. Ona miała zniknąć. Ja także miałem zniknąć. Miała być bezpieczna. Ja miałem zacząć nowe życie.

    Od rana dostawałem informacje, że coś się dzieje. Moi ludzie byli niespokojni. Zapewniali, że mają wszystko pod kontrolą. Nie wiedzieli, że tego dnia zginą w moim imieniu. Nikt nie wiedział, że zostanie przelana krew niewinnych osób. Biznes dla ojca okazał się ważniejszy niż ludzie, którzy służyli nam od wielu lat.

    Chciałem odejść. Błagałem, że jeżeli mi na to pozwoli, więcej mnie nie zobaczy. Pogarda w jego wzroku powiedziała mi jednak wszystko, co wiedzieć powinienem. Wolność jest poza moim zasięgiem. Już na zawsze.

    Zaciskam mocno powieki, co sprawia mi większy ból, ponieważ całą twarz mam solidnie obitą. Rozstrzelali Borisa, Iwana i Juriego na moich oczach. Najgorsze jest to, że chłopaki nie mieli o niczym pojęcia. Byli niewinni. Wiedział tylko Anton i ja. Ich śmierć jednak nie jest przypadkowa. To kara dla mnie. Odwołanie do mojego sumienia. Giną najbliżsi, a ty patrzysz. Standardowa strategia na złamanie przeciwnika. Nie spodziewałem się tylko, że kiedykolwiek to ja będę po drugiej stronie barykady.

    Nienawidzę życia w mafii całym sercem a teraz już wiem, że prawdopodobnie nigdy nie przyjdzie zaznać mi wolności.

    Antona zostawili przy życiu. Stwierdzili, że może mieć przydatną wiedzę. Nie wiem jednak gdzie jest i co się z nim dzieje. W jakim jest stanie. Nie widziałem go od dnia, kiedy mój ojciec i jego ludzie zatrzymali nas na płycie lotniska w Soczi.

    To co jednak cały czas pojawia się przed moimi oczyma to zawód, z jakim wpatrywała się we mnie Hazel. Mój promyczek dostrzegł we mnie bestię. Leżę skuty w ciasnej celi i nie jestem w stanie zrobić nic, by jej pomóc. Żal rozlewa się po moim sercu. Nie kocham jej. Za szybko by mówić o miłości, z całą jednak pewnością zawróciła mi w głowie do tego stopnia, że dla niej postanowiłem zaryzykować. Realizując plan Delta widziałem siebie i ją. Z dala od tego brudnego życia. Szczęśliwych.

    W mojej głowie wszystko miało się za jakiś czas ułożyć. Chciałem lepiej ją poznać. Dać nam szansę. Zapewnić jej bezpieczeństwo i dobre życie. Sprawdzić, czy jestem w stanie pokochać miłością, której nigdy nie zaznałem.

    Jakiś czas temu zrozumiałem, że jeżeli nie odejdę z mafii, nigdy nie założę normalnej rodziny. Apodyktyczne rządy ojca sprawiłyby, że nie miałbym nic do powiedzenia aż do jego śmierci. Moje dzieci byłyby wychowywane zgodnie z wielopokoleniową tradycją, w taki sam sposób jak ja byłem. Do tego nie mógłbym dopuścić. Strach w oczach Andreja przy ostatniej rozmowie pokazał mi wszystko. Nie chcę takiego życia.

    Wiem, że Hazel cierpi. Wiem, że kurewsko się boi i to mnie najbardziej przytłacza. Tylko, że ja też zaczynam się bać. Nigdy wcześniej siła strachu nie była tak rażąca.

    Każdego dnia regularnie jestem bity. Jedne rany się goją, inne otwierają. Jestem pewien, że jestem na granicy życia i śmierci. Nie wiem ile mija czasu. Może minuty, może dni, może godziny. Ciężko to określić.

    Kolejny raz biorą mnie na przesłuchanie. Chyba po raz czwarty, choć za każdym razem tracę przytomność, przez co liczenie staje się trudne.

- Ty zdrajco – ojciec wali mnie zaciśniętą pięścią prosto w twarz.

    Głowa mi odskakuje, z ust zaczyna się sączyć krew. Wypluwam kolejny ząb. Nie wiem ile jeszcze mi ich zostało, chyba mniej niż połowa. W całych ustach mam rany. Na całym ciele mam rany. Nie ma fragmentu ciała, który by mnie nie bolał.

- Warto było, dla kawałka cipki? – śmieje mi się szyderczo w twarz.

- Puść ją wolno.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić – zadaje kolejny cios, mocniejszy niż poprzedni.

    Ktoś wpycha mi do ust kawałek materiału i zaczyna oblewać mnie wodą. Wolałbym, żeby mnie zabili, jednak wiem, że nie tak to działa. Śmierć byłaby w tej sytuacji wybawieniem, oni jednak chcą mnie pozostawić przy życiu. Chcą mojego cierpienia.

- Zgnijesz w tym lochu – syczy ojciec. – Zdradziecka kurwa – znów wali mnie po mordzie.

    Jego cios jest tak silny, że kolejny raz tracę przytomność.

    Budzę się po jakimś czasie związany na betonowej posadzce. Po raz pierwszy od dawien dawna z moich oczu płyną łzy.

    Hazel. Mam nadzieję, że to przeżyjesz. Tak bardzo mi przykro. Nie mam już w sobie woli walki. Chciałbym, żeby ten koszmar skończył się tu i teraz.

All my life in hate for you (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz