Rozdział 34

638 29 0
                                    




Rozdział 34

Aleksiej

- Czy to prawda, że należał pan do rosyjskiej mafii?

- Oddalam – mecenas wstaje z miejsca. – Nie ma ku temu żadnych dowodów, nie będziemy pracować na domysłach. Prosimy o przedstawienie dowodów.

    Callan wbija spojrzenie w mojego adwokata. Nie prowadzi dzisiejszej sprawy. Siedzi i obserwuje z ławy oskarżycielskiej, nie zabiera jednak głosu. Przy każdej wypowiedzi mojego obrońcy żyłka na jego skroni pulsuje coraz mocniej.

- Na salę prosimy świadka, Pani Hazel Callan.

    Moje serce przyspiesza. Nie widziałem jej dwa tygodnie. Hazel wchodzi na salę pewnym krokiem. Rzuca mi przelotne spojrzenie. Jej spojrzenie wyraża więcej niż tysiąc słów. Poraża mnie jej spokój i milion emocji w oczach jednocześnie.

Ma na sobie czarną, dopasowaną sukienkę  i lakierowane brązowe szpilki. Jej włosy są perfekcyjne ułożone. Staje przy mównicy. Mogłaby mieć każdego mężczyznę na świecie, a z jakiegoś powodu wybrała właśnie mnie.

- Pani Hazel Callan, została Pani wezwana na świadka w sprawie prowadzenia działalności przestępczej przez nijakiego Aleksieja Volkova.

    Niestety Callanowi udało się udowodnić moją prawdziwą tożsamość. Mój adwokat jednak posiłkował się opinią biegłych psychiatrii sądowej, dzięki czemu w tej sprawie dostanę co najwyżej kilka lat w zawieszeniu. Nowojorskiemu prokuratorowi to jednak nie wystarcza, co dał mi jasno do zrozumienia. Próbuje udowodnić mi połączenie z rosyjską mafią, tak się jednak składa, że w świetle prawa rodzina Volkov od zawsze miała czyste kartoteki. Rodzinne interesy prowadzone były brutalnie, ale z ogromną ostrożnością.

Adwokat uspokaja mnie, że Callanowi nie uda się nic wskórać.

    Jedyną osobą, która może mi realnie zaszkodzić jest Hazel Callan. Przełykam ślinę. Tęsknię za nią i za synem. Teraz, kiedy wpatruję się w nią na sali sądowej brakuje mi ich jeszcze bardziej. Hazel jest moim domem. Razem z Ryanem są moją prawdziwą rodziną.

    Hazel zostaje pouczona o mówieniu całej prawdy przed sądem. Mój adwokat nie miał możliwości skontaktowania się z nią. Callan skutecznie mu to uniemożliwiał, mimo to znaleźliśmy sposób. Na sądowym korytarzu Hazel dostała kartkę z najważniejszymi informacjami od mojego adwokata wraz z instrukcją, by spuścić ją w toalecie po przeczytaniu.

- Pani Callan, czy zna pani tego oto człowieka? Czy wie Pani jak się nazywa?

    Hazel jest zaskoczona pierwszym pytaniem.

- Tak, wysoki sądzie. Znam tego człowieka i wiem jak się nazywa.

    Sędzia wbija w Hazel wzrok. Kącik ust wędruje mi do góry. Cóż za precyzyjna odpowiedź. Dokładnie odpowiedziała na pytanie sądu. Nie pytał jej przecież jak się nazywam, tylko czy wie jak się nazywam, a to różnica.

- Jak więc się ten człowiek nazywa?

- Ma na imię Aleksiej a na nazwisko Volkov.

- Czy wie pani czym pan Volkov zajmował się podczas pobytu na terenie Rosji?

    Liam Callan wbija wzrok w córkę, jednak ona na niego nie patrzy.

- Prowadził swoją firmę. W czasie gdy pracowałam jako modelka był także jednym z inwestorów w firmie pana Nikity Sorokina.

- Czy wiadomo pani cokolwiek na temat połączeń pana Volkova z rosyjską mafią?

- Nie, wysoki sądzie.

- Pani Callan, czy w dniu pani porwania ten człowiek – sędzia wskazuje na mnie – był obecny przy wydarzeniach, które miały miejsce?

- Nie, wysoki sądzie.

    Na sali zapada cisza. Liam Callan wbija we mnie mordercze spojrzenie. Mój puls przyspiesza. Boże, Hazel...

- Proszę opowiedzieć o tamtym dniu – sędzia zwraca się do Hazel.

- Tamtego dnia zostałam porwana przez mężczyznę, który siedzi obecnie w więzieniu. Wstrzyknął mi jakiś środek. Niewiele pamiętam z tamtego okresu.

    Hazel spuszcza wzrok. Zaciskam szczękę i zamykam oczy. To tak cholernie boli.

- Proszę kontynuować.

- Obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Jak już wspomniałam niewiele pamiętam z tamtego okresu. Byłam przerażona. Później pamiętam już tylko, że zostałam przetransportowana z powrotem do Ameryki i wyrzucona z helikoptera.

    Przełykam ślinę. Została wyrzucona z helikoptera? Co to znaczy? Boże... Nie miałem o tym pojęcia.

- Pani stan zdrowia był ciężki. Mogła pani nie przeżyć.

- Oddalam – podnosi się mój adwokat. – To nie jest pytanie.

    Sędzia wbija w niego wzrok. Mój puls przyspiesza. Słuchając tego wszystkiego wracam myślami do tych wydarzeń.

- Pani Callan, czy ten mężczyzna ma jakiekolwiek powiązania z porywaczami?

- Oddalam – mój adwokat znów zabiera głos – proszę o doprecyzowanie słowa "jakiekolwiek". Pytanie jest niejednoznaczne.

    Liam Callan wygląda jakby zaraz miał wybuchnąć. Dosłownie. Widać, że gotuje się w środku.

- Czy ktoś ma jakieś pytania do świadka? – sąd zwraca się do ławy oskarżonych i mojego adwokata.

    Hazel rzuca mi przelotne spojrzenie. W jej oczach dostrzegam smutek. To musi być dla niej cholernie ciężkie. Wywlekanie tej sprawy ponownie. Ponowne mierzenie się z demonami przeszłości.

    Pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu wiedliśmy rajskie życie w moim domu w Miami, kochaliśmy się ze sobą w moim łóżku, tuliłem Ryana do snu. To wszystko wydaje się w tej chwili tak bardzo ulotne.

- Ja mam pytanie – unosi się oskarżyciel. – Pani Callan, czy Pan Volkov kiedykolwiek sprawił, że poczuła się pani przez niego źle?

    Hazel wpatruje się chwilę w prokuratora. Przełyka ślinę.

- Tak.

    Serce niemal mi staje.

- Proszę o tym opowiedzieć.

- Nie mieliśmy kontaktu przez dwa lata. Pojawił się na nowo w moim życiu niedawno. Jest ojcem mojego syna, co państwo już wiecie.

- Co takiego zrobił pan Volkov, że nie miała pani z nim kontaktu przez ponad dwa lata?

- Pokłóciliśmy się, ale nie pamiętam o co. Nie zdążyłam mu powiedzieć o ciąży. Dowiedział się że ma syna dopiero niedawno.

    Przełykam ślinę.

- Sugeruje pani, że nie pamięta pani kłótni która spowodowała, że przez dwa lata nie miała pani kontaktu z Aleksiejem Volkovem?

- Tak.

- Dlaczego na pierwszej rozprawie nie wspomniała pani kto jest ojcem dziecka?

- Bo nie to było przedmiotem rozprawy. Nie zostałam o to zapytana. Pytano mnie tylko, czy porywacz mnie zgwałcił, oraz czy noszę w łonie jego dziecko. Pytanie o tożsamość ojca dziecka nie zostało zadane.

    Chryste. Hazel. Puls zaraz rozpierdoli mi czaszkę. Jeżeli kiedykolwiek miałem wątpliwości co do tego czy coś do niej czuję, właśnie minęły one bezpowrotne. Hazel jest największym szczęściem, jakie mnie w życiu spotkało. To ona przepędziła demony. Ona sprawiła, że zapragnąłem normalnego życia. Ona jest moim światłem i drogowskazem. Nic więcej się dla mnie nie liczy.

All my life in hate for you (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz