Jeszcze tego samego dnia wieczorem, Victoire ruszyła na swój standardowy patrol, którego stałą trasą było przejście od Wieży Ravenclaw, do samych piwnic Hogwartu i z powrotem. Uprzednio oczywiście opowiedziała przyjaciółkom historię zagubionej przypinki prefekta Franka, a Cornelia i Angie nie mogły powstrzymać śmiechu, gdy dowiedziały się o wakacyjnym szlabanie James'a. Obiecały mu to wypomnieć, gdy tylko nadarzy się okazja, a Victoire nawet nie próbowała ich powstrzymać. Kwestią czasu było wypłynięcie na światło dzienne małego sekretu Pottera.
O godzinie dwudziestej dziewczyna wyszła z pokoju wspólnego na spowity mrokiem korytarz, który nieco rozświetlały pochodnie w niektórych miejscach. Nadal była uśmiechnięta po tym jak Frank ją rozbawił, a polepszyło się, gdy jeszcze porozmawiała z przyjaciółkami. Tylko dzięki temu nie wysłała na szlaban pary piątorocznych Gryfonów, gdy minęła ich na czwartym piętrze. Było dopiero kilka minut po ciszy nocnej, więc postanowiła się nad nimi zlitować i zamiast nawet odbierania punktów, po prostu nakazała im powrót do dormitoriów. Uciekli jej z oczu najszybciej jak mogli, a ona ruszyła po ruszających się schodach w dół zamku.
Z każdym kolejnym krokiem dobry humor zaczynał ją coraz bardziej opuszczać, zwłaszcza gdy przypomniała sobie, że Teddy znów na nią ani razu nie spojrzał podczas kolacji. Nie chciała być namolna i się narzucać, ale zupełnie nie wiedziała o co mu chodziło i po ludzku już... zaczynała za nim tęsknić. Nie rozmawiali praktycznie ani razu odkąd przyjechali do Hogwartu, a minął już prawie tydzień. Nie wiedziała co takiego mogła zrobić, a przez co właśnie traciła przyjaciela.
Gdy doszła na pierwsze piętro, na jej twarzy nie było już nawet śladu uśmiechu, a będąc na parterze, zaszkliły jej się oczy. Wzięła głęboki oddech, ocierając twarz i zatrzymała się w korytarzu piwnicy, tym samym który prowadził do kuchni. I do pokoju wspólnego Hufflepuff'u. Wolnym krokiem przeszła aż do końca, a potem w tym samym tempie zaczęła kierować się do schodów prowadzących na parter. Będąc gdzieś w połowie korytarza, znów się zatrzymała, ciesząc się ciszą.
„Poza tym, muszę się nieco uspokoić, zanim wrócę do dormitorium" — pomyślała, ocierając samotną łzę, która spłynęła jej po policzku. Jej przyjaciółki na pewno od razu by to zauważyły, a ona obawiała się, że jeśli zaczną o tym rozmawiać, to już na pewno się rozpłacze. A naprawdę nie miała na to ochoty.
Tymczasem siedzący od godziny w pokoju wspólnym Teddy, nieustannie patrzył na Mapę Huncwotów, obserwując położenie Victoire. Gdy w końcu zauważył, że zatrzymała się w korytarzu w piwnicy, niemal podskoczył ze szczęścia. Szybko stuknął różdżką w pergamin, by wyglądał na zwykły kawałek papieru, po czym włożył go do kieszeni szaty i ruszył do wyjścia. Zobaczył Victoire, gdy tylko po cichu wyszedł na korytarz. Stała do niego tyłem i ewidentnie się nie zorientowała, że ma towarzystwo. Chłopak uśmiechnął się szeroko, podchodząc do niej.
— Vic, niespodzianka! — krzyknął radośnie, stając dwa kroki od niej. Dziewczyna otarła twarz i od razu się odwróciła. Najpierw zobaczyła jego wyróżniające się różowe włosy, a potem przypinkę prefekta naczelnego Hufflepuff'u na piersi i uniosła brwi ze zdziwienia. Zaś Teddy od razu zauważył jej zaczerwienioną twarz i zaszklone oczy, i poczuł jak coś kłuje go w sercu.
„Proszę, niech to nie będzie moja wina" — pomyślał, ale smutne i zranione spojrzenie dziewczyny mówiło wszystko.
— Oh, Ted — wychrypiała, a potem odchrząknęła, znów patrząc na plakietkę. — Jesteś prefektem naczelnym.
— Tak, jestem — odparł zmieszany, nie odrywając od niej wzroku. Patrzyła wszędzie, byle nie na jego twarz. — Vic, proszę, popatrz na mnie — poprosił, nieco się do niej przybliżając. Victoire mimowolnie zrobiła niewielki krok w tył, przez co oboje poczuli się niezręcznie. — Cholera, to moja wina?
CZYTASZ
Underneath the waves {Teddy Lupin}.
Fanfiction🪸Gdy Victoire Weasley i Teddy Lupin są już na siódmym roku w Hogwarcie, a cała rodzina stawia podejrzane zakłady. by; amorlatin 2024, w trakcie. Na podstawie uniwersum J.K. Rowling.