– No to jesteśmy na miejscu – tymi słowami Luca przerwał głuchą ciszę, która nieprzyjemnie atakowała mój umysł, od momentu jak tylko weszliśmy do czarnego mustanga. Mimo że nigdy nie byłam typem osobnika, który mógł mówić bez przerwy i usta mu się nie zamykały, to w tym przypadku, muszę stwierdzić, że było dosyć niezręcznie.
Poczułam ulgę, kiedy moim ospałym oczom ukazał się niewielki domek, zaprojektowany w typowo włoskim stylu. Całość utrzymana była w jasnych beżowych odcieniach. Kamienny mur, z którego zbudowana była posiadłość, idealnie współgrał z bujną roślinnością, tworząc śródziemnomorski klimat. Niezwykle urokliwy, zapierający dech w piersiach widok na pobliskie wzgórze był teraz owiany przez chmury gęstego mroku. Szczerze kochałam to miejsce, to tutaj zamieszkałam od razu po przeprowadzce do słonecznej Europy. Dom szybko stał się moim małym azylem, gdzie mogłam się skryć, odpocząć i usiąść na sporych rozmiarów tarasie, rozkoszując się przyjemnymi promieniami, okalającymi moją bladą cerę.
– Dziękuje – wydusiłam z siebie, starając się brzmieć na naprawdę wdzięczną. – Może chcesz wejść do środka? – Wymusiłam sztuczny uśmieszek.
W głębi serca miałam nadzieję, że odmówi. Nie chciałam go zapraszać do domu, po prostu nigdy nie wiem, jak zachować się w takich sytuacjach.
– Z przyjemnością – wychrypiał, wibrującym tonem, który zdawał się zdradzać jego intencje. – Prowadź, mała. Jeśli dzięki temu będziesz czuła się bezpieczniej, mogę nawet zostać na noc.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
W co ja się wpakowałam? Szybko zaczęłam żałować swojej uprzejmości. Przecież wiadomo, że Luca myśli tylko o jednym i znając życie, będzie próbował nakłonić mnie do spędzenia z nim upojnej nocy.
– Ładnie tu masz, sama projektowałaś dom? – wtrącił niepewnie, robiąc zbitą z tropu minę, jakby sam zastanawiał się nad tym, dlaczego o to zapytał. Nie interesowało go to, był to tylko jeden ze sposobów na rozpoczęcie rozmowy i rozładowanie napiętej atmosfery między nami.
– Nie. Tak już było, kiedy go kupiłam. Nic nie zmieniałam – odpowiedziałam krótko, mając nadzieje, że jeśli będę go ignorowała, odpuści i wróci do domu. Jakaś część mnie peszyła się na samą myśl wyproszenia gościa. Gdyby ktoś stał obok, pewnie miałby teraz ubaw z mojego spanikowanego wyrazu twarzy.
– Może chciałbyś się czegoś napić? Mam... hmmm... niestety tylko wino i whisky, więc wybór jest ograniczony.
Ponownie wewnętrznie stukałam się w głowę. Panika odbierała mi trzeźwe myślenie, a kolejne słowa, które wypadały z mojej krtani, tylko pogarszały sytuację.
– Whisky będzie w porządku – odpowiedział beznamiętnie, rozglądając się po pomieszczeniu. – Z lodem, oczywiście – dodał, wykonując krok w moją stronę.
– Duże masz wymagania – prychnęłam, wrzucając dwie kostki zamrożonej wody do kryształowej szklanki. – Proszę bardzo, coś jeszcze sobie pan życzy? – Wymusiłam uśmiech i podniosłam brew, starając się wyglądać na pewniejszą siebie, niż w rzeczywistości byłam.
– Ciebie – rzucił chłodno, przeszywając mnie drapieżnym spojrzeniem i oblizując wargi. Widząc moje zakłopotanie, momentalnie zmienił ton. – Żartuję, Isa – jego głos zdradzał rozbawienie.
Spuściłam wzrok w podłogę, bawiąc się włosami. Policzki zapłonęły przyjemnym rumieńcem. Luca zrobił krok w moją stronę. Czułam ciężar jego dominującej aury, a męski aromat wdzierał się do moich nozdrzy, docierając do najgłębszych zakamarków ciała. Przymknęłam powieki i głęboko wciągnęłam powietrze. Wyczuwałam jego bliskość, jego ciepło. Złapałam za drugą szklankę, napełniłam ją złotym trunkiem i opróżniłam zawartość za jednym tchem, by dodać sobie odwagi.
CZYTASZ
POISONED SOUL: Temption, Desire and Evil | 18+
RomanceUWAGA - czytasz na własną odpowiedzialność| tylko 18+ 💀💀💀 Ojcze, zgrzeszyłem. Dopuściłem się czynu karygodnego. Obdarzyłem kobietę miłością. Miłością grzeszą i nieczystą. Miłością cielesną. Boże, przebacz mi. Nie osądzaj mnie. Oczyść mnie z m...