Rozdział Osiemnasty 💀Enzo💀 cz.III

25 1 0
                                    

Czułem ciężar, przebywając w tym miejscu. Musiałem się uwolnić. Choć na moment. Oddalić się z terenu, którego niegdyś nazywałem domem.

Widząc starą opuszczoną fabrykę, ruszyłem w jej kierunku bez cienia wahania. W głębi duszy czułem, że podejrzenia Pabla są bezpodstawne i że Luca Bellini nie ma żadnego związku z niewyjaśnionymi morderstwami. Chociaż bardzo chciałem zapomnieć o tym miejscu, wiedziałem, że klucz do rozwiązania naszej zagadki leży u podstaw Bractwa Salvatore. Przywitałem się z ochroniarzami i skierowałem się w kierunku baru. Barman – od niego zamierzałem wyciągnąć więcej informacji. Ten młody człowiek obsługiwał tutaj codziennie, każdego z nas. Zapewne wie więcej niż reszta zebranych.

– Whisky z lodem – rzuciłem, usadawiając się na wysokim barowym stołku.

Chłopak skinął głową i chwilę później przeszedł do przygotowywania mojego zamówienia. Odstawił szklankę z brzękiem i przeszedł do obsługiwania pozostałych klientów. W międzyczasie zdążyłem opróżnić całą zawartość i poprosiłem o kolejną porcję. Poczekałem na odpowiedni moment i wtedy przeszedłem do zadawania pytań.

– Kto teraz jest właścicielem tego miejsca, skoro Marco zniknął bez śladu? – zacząłem, zerkając na barmana.

Przybrałem rozluźnioną pozycję i zacząłem obracać szklanką tak, aby kostki lodu odbijały się od szklanych ścianek. Barman zaśmiał się w odpowiedzi i podszedł bliżej, nachylając się nad blatem. Biała koszula na jego ciele kontrastowała z ozdobioną kolorowymi tatuażami skórą.

– Naprawdę myślałeś, że to wszystko należy do Marco? On tylko tym zarządzał. To taki rodzaj franczyzy. Salvatore otworzył to miejsce, owszem. Miał z tego niemałe korzyści, ale to ktoś wyżej nim kierował. On był tylko marionetką.

– Skąd o tym wiesz? – zapytałem, unosząc ze zdumienia brew.

– Tak mi się wydaje. Marco dostawał dziwne przesyłki. Góra nigdy nie kontaktowała się z nim osobiście, ale zawsze, gdy dzwonił do niego ktoś z zastrzeżonego numeru, robił się spięty, jakby wyraźnie się ich obawiał.

– Przesyłki?

– Nie wiem, co w nich było. Mnie nie pytaj. Może pieniądze?

– Yhmm.

Taki rodzaj franczyzy... Czyli wdepnąłem w gorsze gówno, niż mi się wydawało.

Dopiwszy złoty trunek, wstałem z krzesła, przeciągając zastałe kości, które jakby skrzypiały w odpowiedzi na nagły ruch. Zamierzałem rozejrzeć się po klubie, którego atmosfera pozostawiała wiele do życzenia. Ciężkie basy wibrowały w powietrzu, rozprzestrzeniając niepokój w dusznej, przesiąkniętej zapachem dymu tytoniowego przestrzeni. Kelnerki, w wyzywających strojach i z naćpanym wzrokiem, przemykały między stolikami. Minąłem starszego mężczyznę, obmacującego młodą dziewczynę, pozbawioną jakiegokolwiek sprzeciwu.

Wąski korytarz tonął w mroku, rozświetlany jedynie migającym światłem stroboskopów. Im dalej szedłem, tym ciemność stawała się bardziej nieprzenikniona, zmuszając mnie do wytężania wzroku. Nigdy dotąd nie miałem odwagi przekroczyć drzwi z napisem „wstęp wzbroniony", ale zawsze musi być ten pierwszy raz.

Niepewnie uchyliłem pierwsze drzwi i zajrzałem do środka. Moim oczom ukazał się magazyn na alkohol – średniej wielkości pomieszczenie wypełnione regałami, na których stały przeróżne trunki z całego świata, od wina po szkocką whisky. Bezdźwięcznie przymknąłem drzwi i ruszyłem dalej.

Kolejne pomieszczenie przypominało biuro ochrony, jednak na szczęście było puste. Biurka obłożone monitorami i komputerami rzucały obrazy z kamer na dosłownie każdą część klubu, łącznie z kabinami toaletowymi i szatnią dla kelnerek. Poczułem obrzydzenie, które wstrzymało mi oddech i na moment zatrzymało bicie serca.

POISONED SOUL: Temption, Desire and Evil | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz