Zamówione przez: @komar_to_zwierze
Jakby co Reader będzie dziewczyną bo trudno mi pisać bez płci i chyba zamawiający nie za bardzo myślał o płci. Tak w ogóle to Reader będzie polką i akcja jest w czasach 2 Wojny Światowej w Polsce. I przypomnę kilka dat.
17 września 1939r- wejście wojsk Sowieckich na terytorium Polski.
8 września 1939r do 28 września- Obrona Warszawy.
Zapraszam ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nazywam się Reader Komorowska. I nie, nie jestem kimś ważnym. Nie zrobiłam niczego ważnego. Po prostu walczę z wrogiem. Jest 16 września 1939 roku. Nie wierzę, że to będzie data mojej śmierci. Taka brzydka. Wolałabym umrzeć w środek lata, wtedy ziemia może byłaby cieplejsza. Na pewno znajdą moje ciało za kilka lat kiedy wojna się skończy.
Leżę tak, przy gruzach. Nie mogę się ruszyć, fundament budynku który kiedyś był domem dziecka zakrywał mi rękę. Już nawet jej nie czuję. Chyba jest dużo krwi, ale nie jestem pewna.
Nawet nie zostanę zakopana, nie będę namaszczona, nie będę miała pogrzebu na którym byliby moi bliscy. Oni wszyscy nie żyją. Nie ma nigdzie mojego zdjęcia, a nie czekaj... Mam w kieszeni, ale i tak daje, że nikt nie będzie na nie patrzeć, żeby mnie zidentyfikować.
Może ktoś weźmie moją broń. Może ktoś ją użyje i zabije tych wszystkich skurwysynów na cześć kobiet, mężczyzn i dzieci które zostały zamordowane, na rzecz czego? Żeby ktoś miał lepszy handel? Żeby był większy kraj? Czy moje bijące serce jest tylko liściem który zdepczą? Czy ja się tylko urodziłam, żeby umrzeć? Czy ktoś mnie zapamięta? Czy ktoś powie moje imię po wojnie? Czy ktoś przyjdzie do Warszawy na mój wielki masowy grób?
-Żyjesz?- usłyszałam męski głos przy mnie. Poczułam rękę pod moją głową.
Na dźwięk odpowiedziałam wymuszonym kaszlem, bo nie mogłam powiedzieć słowa. Osoba uniosła mnie i chyba od razu wzięła moją broń.
Ja nie chcę tu już być to... Za dużo...
????????????????????????????????????????????
Otworzyłam oczy i chciałam się podciągnąć, ale mogłam tylko jedną ręką. Zignorowałam to i obejrzałam się po pokoju. Był on mały i zrobiony z drewna. Byłam na jednoosobowym łóżku przy ścianie, po mojej lewej było okno które było zasłonięte. Na stoliku przy mnie był mój mundur, moje zdjęcie i inne rzeczy.
Popatrzyłam pod kołdrę, Jedyne co miałam na sobie była bielizna dolna. Na piersiach miałam bandaże które zasłaniały mi sutki. Miałam kilka jeszcze innych zabandażowanych ran, ale coś przykuło moją uwagę. Moja lewa ręka.. Gdzie ona jest? Dotknęłam mojego lewego ramienia i zaczęłam iść w dół ale go nie ma. Mojej całęj ręki nie ma.
Usłyszałam kroki w stronę pokoju i zaczęłam szukać mojej broni. Była po drugiej stronie pokoju, ale nie zauważyłam w porę.
-Więc już się obudziłaś?- spytał głos. Był to mężczyzna, mniej więcej 30 lat. Miał na sobie czarny płaszcz i kapelusz który zostawił na stole.
-Co się stało z moją ręką?- spytałam go z mostu.
-Eh, niestety kiedy cię znalazłem to miałaś ją prawie całą pod gruzem, ale reszta jej już była sina więc ci ją odciąłem.- odpowiedział i usiadł na przeciwko mnie.
-A wziąłeś to co zostało z niej?- spytałam z lekką nadzieją.
-Zaczęli do mnie strzelać więc nie, ale nawet gdyby do mnie nie strzelali to bym ją zostawił. Musiałem szybko ci zatamować krwawienie w bezpiecznym miejscu.- odpowiedział i zdjął płaszcz.
-Dziękuje, za to, że mnie tam nie zostawiłeś. A tak w ogóle to którego jest?- spytałam go i ułożyłam się na łóżku.
-Jest dwudziesty dziewiąty września. Długo spałaś. Byłaś mocno wykończona walką i można powiedzieć, że operacją.- odpowiedział i westchnął.
-Tak, coś długo. Czy coś się stało ważnego gdy spałam?- spytałam go.
-Słyszałem, że Sowieci weszli do Polski 17 i wczoraj skończyła się Obrona Warszawy.- odpowiedział popatrzył w dół.
-Sowieci? Coś tak kurwa czułam, że cholerni Niemcy mają jebanych sojuszników. I chyba nie muszę się długo domyślać jak skończyła się Obrona Warszawy?- powiedziałam i zakryłam oczy.
-Warszawa kapitulowała. Ludzie myślą, że cywili umarło gdzieś tak dziesięć tysięcy a rannych z sześćdziesiąt tysięcy. Nikt nie jest pewny. A Warszawa jest zniszczona gdzieś daje że ponad 80%.- opowiedział namyślając się.
-Czyli chyba wszystkich ludzi których znam zabito.- powiedziałam patrząc na podłogę.
-Bardzo mi przykro...- spojrzał na mnie z smutkiem w oczach.
-Wiesz co? Muszę wrócić do walki, podasz mi moją broń, muszę ją sprawdzić. Chyba będę potrzebowała nowej.- powiedziałam z spokojem.
-Eh, jasne.- powiedział i dał mi ją do dłoni.
Zamiast ją sprawdzić szybko przyłożyłam sobie ją do ust i strzeliłam...
-Przykro mi, ale wiedziałem jak to się skończy.- powiedział i wziął ją ode mnie.
-Mogłam się spodziewać.- skomentowałam.
-Wiem, że teraz myślisz, że najlepszą rzeczą to zrobienie tego, ale mówię ci. Nie chcesz tego zrobić. Na prawdę ni chcesz. Oni nie żyją bo nie mieli wyboru, ty masz wybór i żyj. Dla ojczyzny.- powiedział i mnie przytulił.
-Znajdę, i zabiję. Każdego z tych skurwysynów.-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nwm dlaczego ,ale zachciało mi się to zrobić tak patriotycznie. Mam nadzieję, że się podobało.
CZYTASZ
Spiderman Poprzez Universum One shots.
RomanceDla dorosłych. Uwaga dla dorosłych mogą być przeznaczone niektóre rozdziały. Postacie nie są moje. Książka jest na podstawie filmu i każda postać oprócz Reader nie jest moja. Lesbijskie one shoty mile widziane.