Zamawiał/a: rumianek_karmelowy
Zapraszam do czytania.
Ja pierdole. No i może kurwa dobrze. Dostało mi się bo nie uważałam, ale to tak kurwa boli. Przecież jestem Spider-Woman. Powinnam przyzwyczaić się do takich sytuacji, ale przeniesienie piszczela razem z złamaniem jest bolesne. A zapomniałam przedstawić sytuacje dla moich głosów w głowie. Przed chwilą byłam razem z Miguel'em i Hobi'm na misji no i powiem szczerze na chwilę straciłam przytomność przez jeden cios od anomalii i ta anomalia to wykorzystała. Najmilej nie było. Upadłam na ziemię i siedziałam tam nie mogąc nawet się poruszyć. Hobie chciał mi pomóc i szybko wziąć do kwatery głównej, ale powiedziałam mu żeby wykończył anomalie razem z Miguelem na początku. Po kilku sekundach się zgodził.
Gdy wykończali anomalię to wezwałam wsparcie. Jess wzięła mnie do Spiderverse i teraz siedzę w biurze Miguela.
-Jak tam z moją nogą Lyla?- spytałam robota AI.
-Po tym jak Peter z ziemi 1510 ci to zabandażował i nastawił to jest o wiele lepiej, ale musisz sobie zrobić tydzień przerwy.- odpowiedziała Lyla patrząc na lekarskie strony z złamaniami.
-Co? To już wolę wyciąć sobie nogę i dać protezę.- marudziłam. Moja noga była odkryta a reszta mojego ciała oprócz twarzy zasłonięta kostiumem Spider-Woman.
-Tak to byś nie tylko musiała odpocząć dłużej, ale też przyzwyczaić się.- powiedziała Lyla a ja westchnęłam.
-Przecież mam w sobie geny dające mi moce. To powinno potrwać szybciej.- argumentowałam.
-Mimo, że twoje geny są pokrywane super mocami to ta anomalia z którą walczyłaś też miała super moce. Więc złamanie jest o wiele gorsze niż powinno przy normalnym złamaniu, ale masz swoje geny więc złamanie zniknie w tydzień.- wytłumaczyła Lyla.
-Dzięki. Powinnam przez ten tydzień być na mojej ziemi czy...- nie dokończyłam bo Miguel wparował do pokoju razem z Hobi'm.
-Nie. Nawet o tym nie myśl. Twoja złamana noga może przeszkodzić jakiemuś kanonicznego momentu. Zostajesz na ten tydzień tutaj bez dyskusji. Powiedz dla swojej rodziny, że jesteś na służbowym wyjeździe.- powiedział Miguel podchodząc do swojego biurka. A ja siedziałam na ścianie.
-Ta 17 w technikum na urlopie służbowym. Jak dobrze, że na mojej ziemi są teraz wakacje.- prychnęłam wysłałam wiadomość do cioci Alexandry że przez tydzień mnie nie będzie.
-Hej, ale nie będzie tak źle. Spędzisz więcej czasu z innymi i ze mną.- pocieszył mnie Hobie który wszedł na tą samą ścianę co ja a ja się do niego uśmiechnęłam.
-Dzięki za słowa otuchy.- podziękowałam i popatrzyłam na Miguela. Jest zajęty patrzeniem na monitory.
-Co ty na to żeby pójść do hali głównej?- spytał Hobie.
-Okej. Lyla czy proteza na nogę jest gotowa?- spytałam a drukarka 3D wysunęła protezę. Chwyciłam ją moją siecią i przybliżyłam do siebie. Nałożyłam protezę a Hobie podał mi rękę żeby wstać.
-To będziemy tylko chodzić? To musi być ciężkie.- Spytał Hobie a ja wzięłam jego rękę wstając. Zaczęliśmy się zbliżać do wyjścia z biura Miguela.
-Reader. Tylko pamiętaj przez tydzień nie masz prawa wrócić do swojej ziemi. Gwen cię zastąpi.- ostrzegł mnie Miguel.
-Dobrze, tato.- powiedziałam niechcący. Miguel się na mnie spojrzał z szokiem. A ja na niego spojrzałam z zdezorientowaniem i też szokiem.
-To....emmm. No. Do widzenia.- szybko wzięłam Hobiego za rękę i wyleciałam z nim biegiem z biura Miguela.
-Ale akcja.- powiedział Hobie a ja poprawiłam sobie protezę.
-Ta.- zgodziłam się nie chcąc o tym gadać.
-Miguel jest twoim ojcem na innej ziemi?- zapytał Hobie i zaczął iść a ja przy nim.
-Nie. Nawet nigdy nie widziałam mojego ojca.- odpowiedziałam rozglądając się.
-No tak jak większość z nas.- powiedział i zaśmiał się Hobie.
-Prawda.- też się zaśmiałam.
-To dlaczego tak go nazwałaś?- spytał się Hobie.
-Nie wiem! Normalnie po prostu tak mi się wymsknęło.- broniłam się.
-Czekaj już wiem. Kompleks taty.- zdiagnozował mnie Hobie a ja westchnęłam.
-Dzięki za diagnozę panie doktorze. Cholera!- wykrzyczałam. Moja noga zabolała mocniej.
-Wszystko okej?- spytał się Hobie.
-Ta. Cholerny piszczel.- dotknęłam nogi.
-Może chcesz jakiś lek?- spytał się.
-Nie trzeba. Po prostu usiądźmy gdzieś.- odpowiedziałam.
-Okej. Tylko trzymaj się mocno.- powiedział i przybliżył mnie do siebie.
-Czekaj. Ale ty wiesz, że mogę sama wysunąć swoją pajęczynę?- spytałam się go jak debila. Wystrzelił swoją pajęczynę i przeniósł nas szybko na największy punkt tego budynku.
-Tak, ale trzeba pomagać niepełnosprawnym.- zażartował Hobie i usiadł na filarze a ja zrobiłam to samo. Widok był piękny. Przed nami było wielkie okno. Rok 2099 jest nawet fajny. Widać że dbają o planetę.
-Bardzo śmieszne. Kiedy odkryłeś te miejsce?- spytałam go zmieniając temat.
-Kiedy zacząłem tu pracować. Czasem robi się tutaj nudno więc odwiedzam to miejsce.- odpowiedział a ja się uśmiechnęłam. Położyłam moją głowę na jego ramieniu.
-Dzięki za pokazanie mi tego.- powiedziałam a on położył rękę na mojej talii przybliżając mnie do siebie.
-Nie ma za co. Chociaż teraz możemy być sami.- odparł.
-Wiesz. W wielu wszechświatach Spider-Man zakochuje się w Reader a to nie kończy się zawsze dobrze.- powiedziałam i chciałam się już odsunąć.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz.- powiedział i przybliżył mnie lekko do siebie nie dając mi odejść.
Mam nadzieję że wam się podobało. A i jakby co piszę na tumblr tą książkę po angielsku i tam niektóre zdanie są inne i jeśli chcecie to nazywam się tam alexdelray1.
CZYTASZ
Spiderman Poprzez Universum One shots.
RomansaDla dorosłych. Uwaga dla dorosłych mogą być przeznaczone niektóre rozdziały. Postacie nie są moje. Książka jest na podstawie filmu i każda postać oprócz Reader nie jest moja. Lesbijskie one shoty mile widziane.