Rozdział 31 - Wytłumaczenia

548 42 14
                                    

-Tego woźnego to ja sam przywiąże łańcuchem do drzewa! Niech go wilki zjedzą! - krzyczał Severus jakiś czas później.
 -Ależ, mój drogi. Jestem pewny, że Argus nie chciał...
 -Prawie go udusił! Co on nie wie, po dwóch miesiącach jak, wygląda jeden z uczniów? Że już nie wspomnę, że Harry miał na sobie szatę Gryffindoru. - mówił coraz bardziej oburzony mężczyzna.-Severusie... - próbował coś powiedzieć Albus.
-Nie Severusie, tylko porozmawiaj z nim. Zrób to, bo jak nie to ja z nim porozmawiam. A, ty dobrze wiesz, że wtedy to się źle skończy. - powiedział ostrym tonem Severus.
 -Porozmawiam z nim.
 -Świetnie. - powiedział Severus trzaskając drzwiami.

 -Przepraszam, że nie posłuchałem. - powiedział Harry, kiedy jego opiekun wrócił do komnat.
 -Chciałbym, żebyś następnym razem, uważał, kiedy ci mówię, że masz nie wychodzić. To się mogło naprawdę źle skończyć. Czasami będą sytuację, że będę kazał ci się schować, uciekać, nie wychodzić, tak? Musisz wtedy robić dokładnie to, co ci powiem.
 -Czemu?
 -Dlatego że...jestem dorosły i w większości przypadków będę miał rację. Aczkolwiek, czasami mogę nie mieć racji. - powiedział mężczyzna.
 Harry zmarszczył brwi.
 -Skąd będę wiedział, że ma Pan rację? - zapytał.
 Teraz to Severus zmarszczył brwi, może jednak źle zaczął te rozmowę, ale chłopak zadał trafne pytanie.
 -Po prostu, będziesz wiedział. -powiedział po chwili namysłu.
 Gryfon nie wyglądał na przekonanego, ale pokiwał głową.
 -Niedługo przyjedzie pociąg, proponuje, byś się przygotował.

 Kilka godzin później szli w stronę Wielkiej Sali. Wszyscy już byli w środku. Gryfon zatrzymał się przed drzwiami. Nauczyciel odwrócił głowę w kierunku chłopaka.
 -Coś nie tak?
 -Nie. Wszystko w porządku.
 Severus, nawet jeśli zauważył, strach w oczach wybrańca to postanowił, go zignorować.
 -To wchodzimy.
 Wejście opiekuna domu Slytherina i ucznia Gryffindoru musiało wywołać duże poruszenie. I tak też było. Wszyscy natychmiast odwrócili głowy w ich stronę i obserwowali, jak szli. Harry doszedł do miejsca, w którym zawsze siedział i usiadł pomiędzy Hermioną a Ronem. Nauczyciel natomiast dołączył do reszty nauczycieli przy stole, siadając między Albusem a Minerwą. Po chwili wszystko wróciło do normalności.
 -Już myślałam, że nie przyjdziecie. - powiedziała Minerwa, witając się z młodszym kolegą.
 -Miałbym nie zobaczyć jak Albus wcina kilogram ciastek z kremem cytrynowym, nie żartuj. - powiedział swoim zwyczajnym tonem.
 -Powinieneś ich spróbować, mój drogi. - odezwał się dyrektor.
 -Jeżeli będę chciał dostać cukrzycy, na pewno spróbuje.
 -Ależ, Severusie od jednego małego ciastka nic ci nie będzie.
 Mężczyzna przewrócił, oczami ignorując dyrektora. Sięgnął po miskę z ziemniakami i nałożył sobie trochę. Podobnie zrobił z półmiskiem kurczaków i surówką z marchwi.
 -Widzę, że Potter już lepiej się czuje. - stwierdziła kobieta, widząc, jak Gryfon nabiera, naleśniki z czekoladą na talerz.
 Nauczyciel zmarszczył groźnie brwi na ten widok.
 -Salazarze, ratuj. Sam cukier. - jęknął mężczyzna, łapiąc się za głowę.

 -Em... Stary, profesor Snape dziwnie jakoś na ciebie patrzy. - stwierdził Ron, kiedy zauważył spojrzenie znienawidzonego nauczyciela w ich kierunku.
 Harry przerwał wciąganie swoich naleśników z czekoladą i spojrzał na stół nauczycielski. Faktycznie, nauczyciel eliksirów patrzył surowo na swojego podopiecznego. Chłopiec nie wiedział, o co mogło chodzić. W pierwszej chwili pomyślał, że może nie wolno mu jeść. Szybko jednak tę myśl odrzucił. Nie był już u swojego wujostwa.
 -Weź jakiś owoc. - odezwała się Hermiona.
 -Niby po co? - odezwał się Ron.
 -Żebyś się pytał. - odpowiedziała dziewczyna.
 Harry położył sobie na talerz 2 jabłka. Zauważył, że spojrzenie profesora się zmieniło. Wrócił do rozmowy o czymś z profesor McGonagall.
 -A, gdzie ty się podziewałeś przez całe wakacje? Pisaliśmy do ciebie listy i na żaden nie odpowiedziałeś. Mama mówiła, że już nie mieszkasz u Dursleyów. Nie rozumiem nic z tego. W takim razie z kim mieszkasz i gdzie? I czemu nie przyjechałeś pociągiem, tylko wszedłeś z nietoperzem? - zadawał coraz więcej pytań rudzielec.
 Hermiona po usłyszeniu tych wszystkich pytań podniosła głowę znad swojego talerza. Spojrzała na Harry'ego, a potem na nauczyciela eliksirów. Spojrzała znowu na przyjaciela tylko tym razem szeroko otwartymi oczami. Połączyła fakty i zrozumiała.
 -Mieszkasz z profesorem Snapem?
 -Hermiona, co ty gadasz. Jak z Snapem? - zakpił z dziewczyny rudzielec.
 -Em...no...tak wyszło... - powiedział nieśmiało Gryfon.
Nie wiedział jak się zachować w tej nowej sytuacji.
 -Co?! Jak to mieszkasz z Snapem?
 -No...adoptował mnie.
 -CO?! - wrzeszczał Ron.
 -Czemu nie mieszkasz już z Dursleyami? - zapytała Gryfonka.
 -Emmm...ja... - zaczął się jąkać. Nie wiedział co powiedzieć. Nie był przygotowany na takie pytanie. Zaczął panikować. Zrobił się blady i poczuł, że się dusi. Poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Mistrz Eliksirów widząc, co się dzieje, postanowił zareagować.
 -Wszystko w porządku?
 -Tak.
 -Panie profesorze, Harry coś bredzi, że niby adoptował go Pan. - stwierdził Ron.
 -Doprawdy, Panie Weasley? A czemu to uważasz, że Pan Potter bredzi?
 -Eee, bo...to.to znaczy....że... - jąkał się rudzielec.
 -Przyjdź do naszych komnat, jak skończysz. Draco chce ci coś oddać. - powiedział, do swojego podopiecznego ignorując rudzielca.

 -Malfoy...ma ci coś oddać? - zapytała zdziwiona Hermiona.
 -Tak. W sumie nie wiem co. Ostatnio spodnie mi oddał i bluzę też. A, może nie. - myślał na głos Harry.
 -Malfoy zabrał ci bluzę? - zapytał Ron.
-Nie. Ostatnio biegaliśmy po podwórku i zaczął lać deszcz. Byliśmy mokrzy więc dałem Draconowi swoje ciuchy. Pewnie chce mi je oddać. - powiedział spokojnie Harry.
 -Moment, co? Ty, przyjaźnisz się z Malfoyem? - zapytał przerażony Ron.
 -Tak. On nie jest taki zły. Jest spoko, kiedy go się bliżej pozna.
 -Ty chyba sobie żartujesz. Nie będę zaprzyjaźniał się z Malfoyem! - krzyknął Ron, po czym wstał i wyszedł.
 -Kretyn. - wymruczała cicho pod nosem, Hermiona.
 Rudzielec po prostu się obraził. Było to oczywiście do przewidzenia. Hermiona za to w spokoju mogła wysłuchać wyjaśnień Harry'ego. Trochę to trwało, bo chłopak nie potrafił z początku o tym mówić. W końcu się jednak udało wszystko opowiedzieć. Dziewczyna była wstrząśnięta. Ten, oczywiście nie powiedział jej żadnych szczegółów. Bardziej tak ogólnie. To i tak w zupełności wystarczyło. Dzisiejszą noc Gryfon chciał spędzić w swoim nowym pokoju. Severus wytłumaczył mu, że nie musi za każdym razem pytać o zgodę. Wystarczy, jak poinformuje, opiekunkę swojego domu, że dzisiaj będzie w lochach.

 -Wszystko dobrze? - zapytał mężczyzna, kiedy dzieciak wszedł do ich komnat.
 -Mhm. - wymamrotał pod nosem w odpowiedzi.
 -Co się stało?
 -Ron się obraził.
 -Co się Panu Weasleyowi nie spodobało?
 -To, że przyjaźnie się z Draco.
 -Dracon, nie jest bez winy. W zeszłym roku nie pokazał się od dobrej strony. Nie zrobił pierwszego dobrego wrażenia. Ani drugiego. Niestety. Sam sobie na to zapracował. Rozumiem złość Weasleya. Draco bardzo źle wszystkich traktował w zeszłym roku. Czy jakby ci ktoś powiedział w zeszłym roku, że za rok będziesz się przyjaźnił z Draco to byś uwierzył?
 -Nie. Wyśmiałbym taką osobę.
 -No właśnie.

Harry Potter i Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz