R o z d z i a ł D z i e s i ą t y

70 4 2
                                    

Harumi

Kolejny dzień na uczelni.

Gdyby ktoś mi powiedział, że studia są łatwa, to bym wyśmiała go w twarz.

To wcale nie tak, że nie lubię swojego kierunku studiów. Po prostu są niektóre rzeczy, które mi w nim nie pasują. Jednak, aby znaleźć dobrze płatną pracę muszę być dobra ze wszystkiego. Nie mogę sobie pozwolić na porażkę. Po prostu... muszę sobie poradzić.

Dlatego spędziłam pół nocy na dokładnym wkuciu najważniejszych informacji o metodach i instrumentach analiz kryminalistycznych. Muszę dobrze je zaliczyć. Po coś zmarnowałam cenne godziny leżenia pod ciepłą pościelą, wtulona w moją fioletową poduszkę.

Jednak niewyspanie dało o sobie znaki, kiedy wyszłam z domu. Mam ochotę położyć się na pierwszej lepszej ławce i pójść spać. Bardzo kusząca propozycja, jednak nie jest mi ona dana i niestety muszę z niej zrezygnować. Za to kupiłam sobie w pobliskiej kawiarni kawę na wynos. Czarną bez cukru. Nie znoszę kawy z cukrem. Wtedy to nie kawa, tylko jakieś ścieki.

Zbliżam się do swojej uczelni, którą sobie upatrzyłam dobre kilka lat temu, kiedy zaczęłam interesować się przestępstwami. Już wtedy wiedziałam, co chce robić w życiu. W pierwszej klasie liceum, "zaklepałam" sobie ten oto uniwersytet. Uczyłam się jak najlepiej, aby się dostać i się udało. Znalazłam się w setce zaklafikowanych osób.

W jednej ręce trzymam wcześniej kupioną kawę, a w drugiej mam telefon. Za kwadrans zaczynam zajęcia i właśnie wtedy mam kolokwium.

Wchodzę na dziedziniec uczelni. Nie spierze się, mam dużo czasu w zapasie. Jestem około dwa kwadranse przed czasem.

Czuję lekki ból w prawym barku, jakby ktoś we mnie uderzył i po chwili ciepło, wręcz wrzątek rozlewający się po moim ciele. Cofam się o kilka kroków do tyłu i z szokiem spoglądam na siebie i swoje mokre od kaw ubrania.

- Patrz jak łazisz, Blondyneczko - odezwał się chłopak, który na mnie wpadł.

Spojrzałam na niego gniewnie. Miał na głowie czarny kapelusz, a spod niego wystawały białe pasma włosów, takie jak moje, jasną cerę i bardzo jasne, niebieskie oczy. Błękitne. Wyglądał jakby był chory. Może jest Albinosem? Wyraz jego twarzy pokazywał, że był wkurzony. Nie, przepraszam. Wkurwiony. Spojrzałam na jego ubrania. Jego bordowy płaszcz był lekko poplamiony od mojej kawy.

- Och, wybacz, ale to ty chodzisz jak jakiś słoń i nie patrzysz na wszystko wokół - odpowiedziałam zirytowana. Nie będzie zwracał mi uwagi i przywalał się o coś, czego nie zrobiłam. Nie ze mną te numery.

Pan Wkurwiony się jeszcze bardziej wkurzył. Nie wiem, czy mi się wydawało, ale jego twarz przez chwilę nabrała kolorów. Chyba to moje złudzenie. Więcej snu, Harumi!

— Słuchaj, Ty białowłosa poczwaro — warknął, podnosząc rękę do góry. — Naucz się chodzić, to pogadamy. Mam nadzieję, że następnym razem mnie nie oblejesz kawą — dodaje. Bez słowa wymija mnie i zmierza w swoim, nie znanym mi kierunku.

Białowłosa poczwara?

Ja nie umiem chodzić?

Kolega chyba ma problem z emocjami. Bywa i tak.

Następnym razem nie oblejesz mnie kawą?

Będzie jakiś następny raz?

Mam to potraktować jako groźba?

Wzdycham zrezygnowana. Spoglądam na swoje ubrania, które są całe poplamione od kawy oraz na swoją kawę, której tyle zostało, co kot napłakał.

Dopijam resztki napoju bogów i wyrzucam papierowy kubek do pobliskiego śmietnika. Nie mam wyjścia, muszę iść na uczelnie w poplamionych ubraniach. Mam za mało czasu, aby wrócić do mieszkania i się przebrać w nowe ubrania.

Zresztą, nikt na to chyba nie zwróci uwagi. W liceum, praktycznie każdy, a zwłaszcza dziewczyny zwracały uwagę na swój wygląd i jeszcze bardziej na ubrania innych osób. Były osoby, które po prostu chciały mieć wszystko najlepsze, najdroższe i najlepiej wyglądać. Ja na szczęście nie trafiłam w ten chory wir zazdrości. Ubierałam się w to, co było wygodne, czyste i dobrze się w tym czułam, a to przecież najważniejsze. Zawsze starałam się olewać te wszystkie oblegi i niemiłe komentarze ze strony rówieśników, może czasami było źle, to i tak jakoś przeżyłam.

Wchodzę do środka i kieruje się do swojej sali, czekając na wykładowcę.

Jeszcze kilka razy w głowie powtarzam sobie wszystko potrzebne ta zdanie i jak najlepsze napisanie tego kolokwium.

Jednak dalej mi w głowie siedzi ten nieszczęsny chłopak, który na mnie wpadł i mnie nazwał poczwarą. Powinnam to olać i do tego nie wracać, jednak coś nie pozwala mi go wymazać z pamięci. Jego białe włosy.

Wydaje mi się, że kiedyś już je widziałam. Tylko nie jestem w stanie przypomnieć sobie kiedy dokładnie. Wydaje się znajome, jednak dalej jest mi nieznane.

Już wolę myśleć o Lloydzie i jego życiu. Ostatnio gdy ten cały Kai zostawił telefon, to jak proca wręcz wybiegł z herbaciarni. Widziałam też na jego twarzy wymalowaną dosłownie zazdrość. Czy to chodziło o Kai'a?

Jestem ciekawa jak to ich relacja się dalej potoczy.

====

765 Słów

Dawno mnie tu nie było.
Za niedługo wakacje, więc jeśli będą chęci i wena to rozdziały będą regularnie się pojawiać.
Chociaż ostatnio zaczęłam pisać ksiąkę typowo o Ninjago i też staram się ją pisać jak mam czas i ją planować, żeby później nie było jakiś niedociągnięć i pomyłek w fabule

Bardzo, bardzo krótki rozdział, ale nie miałam na niego pomysłu, a też nie chce aby książka skupiała się tylko i wyłącznie na Greenflame (tak, wiem że o tym jest ta książka, jednak chciałam dać inne wątki).

Może się pojawić Harumi x OC ale ja nic nie obiecuje (miał być Morro, ale ten ship nie jest za bardzo lubiany)

— pesymistka

𝐒𝐳𝐤𝐨𝐥𝐧𝐞 𝐬𝐳𝐚𝐥𝐞𝐧𝐬𝐭𝐰𝐨 || 𝐆𝐫𝐞𝐞𝐧𝐟𝐥𝐚𝐦𝐞 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz