R o z d z i a l P i e r w s z y

142 6 23
                                    

Pierwsza lekcja się skończyła. Nie zamieniłem żadnego słowa z Smithem. Ale to akurat dobrze.

- Lloyd - Usłyszałem swoje imię. - Mógłbyś, zostać chwilę po lekcji? - zapytała nauczycielka.

Od razu się zgodziłem, bo w zasadzie, znów nie miałem innego wyjścia.

Zadzwonił dzwonek, co oznaczało koniec lekcji. Wszyscy uczniowie, w tym i ja, zaczęli pakować swoje ksiazki i piórnikami do swoich plecaków. Zostałem tylko ja i... KAI. CHYBA GORZEJ BYĆ NIE MOŻE.

Pani Ania (bo tak nazywała się nauczycielka) podeszła do nas. W ręku trzymała plik kartek.

- Lloyd mam do Ciebie prośbę. Kai jest nowy w tej szkole i jej nie zna. Czy mógłbyś go oprowadzić po szkole? - zapytała się miło.

Spojrzałem to na nią, to za chwilę na Kai'a. Jakoś mi się nie marzyło oprowadzać go po szkole. I rozmawianie z nim. No po prostu nie.

- Tak, mogę - odpowiedziałem zrezygnowany.

MAM DOŚĆ

- To świetnie - ucieszyła się.

Założyłem plecak na jedno ramię i opuściłem klasę, mówiąc ciche "Dowidzenia". Wiedziałem, że nauczyciela będzie chciała coś omówić z Szatynem. Jakiś plan lekcji czy coś. Chuj mnie to.

Po chwili z klasy wyszedł Kai. W ręku trzymał kartki, które za pewne dostał od nauczycielki. Schował je do plecaka.

- To od czego zaczynamy? - przerwał ciszę.

Jakos nie miałam ochoty się odzywać. Jednak, nie miałem innego wyjścia.

- Najlepiej od początku - prychnąłem. Chyba rozbawiły go moje słowa, bo się zaśmiał. Nie mam pytań.

Pokazałem mu najpierw jakie klasy są na drugim piętrze, następnie na trzecim i pierwszym. Na końcu został parter i piwnice. Moim zdaniem, parter to najciekawsza część szkoły. Tam znajduje się automat, sklepik, sekretariat, pielęgniarka (której zazwyczaj nie ma), i różnie ogłoszenia, wydarzenia szkolne. A na reszcie pięter są tylko klasy i ławki, aby uczniowie mogli usiąść i czekać na następne lekcje. Gdy tłumaczyłem wszystko Kai'owi, było widać, że słucha mnie bardzo uważnie. Nie dziwię mu się. Będzie miał problem przez jakiś tydzień, dwa odnaleźć się w tej ogromnej szkole.

- Bym zapomniał - odzywam się. Kai posyła mi pytające spojrzenie. - Jeszcze dobudówka - przypominam sobie.

Odrazu kieruje się wspomniane przeze mnie miejsce. Kai dogania mnie i idziemy ramię w ramię.

- W dobudówce nie ma nic ciekawego. Klasy dla takich specjalnych uczniów, którzy mają indywidualne lekcjie, dodatkowe zajęcia. Też jest aula na piętrze - Wzkazuje na schody. - I też jest sala gimnastyczna i szatnie. Stołówki nie mamy, bo jest sklepik. A też na przerwach można wychodzić do sklepu, bo jest niedaleko - tłumaczę, pokazując ręka wspomniane przez mnie miejsca.

Gdy skończyłem mówić zadzwonił dzwonek.

OPROWADZIŁEM GO PO SZKOLE NA JEDNEJ PRZERWIE. JUZ NA NASTĘPNEJ NIE BEDE MUSZAŁ Z NIM GADAĆ.

- Ja idę na lekcjie - oświadczam. - Ty też lepiej idź. Nauczyciele nie lubią gdy uczniowie się spóźniają - mówię.

Bez żadnego porzegnania, odwracam się i chcę iść w stronę klasy w której zaraz będę miał lekcje, nie chce się spóźnić.

- Lloyd - Słyszę po raz kolejny dzisiaj swoje imię - A gdzie jest sala od Angielskiego? - pyta niepewnie, uśmiechając się nie winnie, pokazując szereg białych, zadbanych zębów.

𝐒𝐳𝐤𝐨𝐥𝐧𝐞 𝐬𝐳𝐚𝐥𝐞𝐧𝐬𝐭𝐰𝐨 || 𝐆𝐫𝐞𝐞𝐧𝐟𝐥𝐚𝐦𝐞 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz