Kai
Jeszcze raz śledzę wzrokiem treść wiadomości od Lloyda. Uśmiecham się do telefonu jak głupi. Nie umiem powstrzymać tego. To już taki odruch.
Kai, ogarnij się.— Co się tak, synku uśmiechasz do tego telefonu? — pyta się mama, wchodząc do salonu.
Wygaszam urządzenie i spoglądam na kobietę. Wróciła z pracy. Jej kruczoczarne włosy są upięte w schludny, niski kok, a jej elegancka ołówkowa spodnica idealnie przylega do jej ciała. Moja mama ściąga marynarkę i odwiesza ją na oparcie krzesła.
— A nic takiego — odpowiadam jedynie.
Przecież jej nie powiem, że uśmiecham się przez dostanie jednej wiadomości od chłopaka.
Może i wie o mojej orientacji, jednak dalej nie jestem, pewien czy pogodziła się z tym faktem, mogła jedynie udawać, że wszystko jest okej. Nie zawierzam dolewać oleju do żaru. Nie potrzeba mi kolejnej awantury.
[Logiczne w chuj, chciałam zarzucić jakąś metaforą ~ autorka]Czuję kolejną wibracje urządzenia. Dostałem jeszcze jedą wiadomość. Myślałem, że Lloyd znów coś do mnie napisał, jednak była to Skylor. Znów mnie się zapytała, czy chcę z nią iść. Odpisałem szybką wiadomość z zaprzeczeniem. Może mi odpuści. Mam taką nadzieję.
Chociaż po kolejnym naszym wyjściu, które padło z inicjatywy dziewczyny znów, nie dawała mi spokoju. Cały czas mi pisała, oczywiście odpisywałem. Nie jestem chujem.
— Pamiętaj. — Podchodzi do mnie. — Zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, obiecuje, nie będę krzyczeć i rzucać krzesłami — żartuje na koniec, próbując rozluźnić atmosferę.
Zabawny żart, mamo.
— Będę wiedział — mówię. — Na przyszłość. — Wstaje z kanapy zabierając ze sobą mój ukochany telefon. — Idę do siebie — informuje. Kobieta kiwa głową.
=*=
— Z Jay'em idziesz? — pytam, dalej niedowierzając. Nya kiwa głową na potwierdzenie. — Ale.. jak kiedy.. c–
— Ty już się zamknij, braciszku, nadopiekuńczy braciszku. — Przerywa mi. — Uspokój się. Wiem, co robię.
— Rok temu, też tak mówiłaś. Przepraszam.. — dodaję, zdając sobie sprawę z tego, co powiedziałem.
Nya na mnie patrzy i widzę... smutek. Zjebałem. Czemu jej o tym przypomniałem. Chujowy ze mnie brat.
— Może lepiej będzie, jak sobie pójdziesz. — Zmienia temat. — Musisz się ogarnąć. — Lustruje mnie wzrokiem.
Kiwam głową i wychodzę z jej pokoju. Już zapomniałem, po co konkretnie do niej poszedłem.
Wchodzę do swojego pokoju i patrzę na strój, który sobie przygotowałem. Już nie pamiętam kiedy przykładałem się tak do jakiejś imprezy, a tu proszę, nawet mam przebranie. Może nie jest jakieś wykwintne i niewiadomo jakie, ale mi się podoba, nic innego nie miałem, a zbytnio nie opłacało mi się wydawać pieniędzy.Nie przykładam się tylko i wyłącznie do tej imprezy.
Nya mi nic nie zdradziła. Nic na temat jej związku z Jay'em. I ile już są razem. Myślałem, że coś mi powie lub zdradzi, abym jej pomógł lub doradził, a tu nic, zero. Gdybym nie zaważył ich przypadkiem w parku, nie wiedziałbym o tym. Gdybym nie zauważył ich przypadkiem w parku, nie poszedłbym do herbaciarni i nie porozmawiałbym z Lloydem, prawdopodobnie też nie miałbym tego przebrania. Może wcale bym tam nie poszedł.
CZYTASZ
𝐒𝐳𝐤𝐨𝐥𝐧𝐞 𝐬𝐳𝐚𝐥𝐞𝐧𝐬𝐭𝐰𝐨 || 𝐆𝐫𝐞𝐞𝐧𝐟𝐥𝐚𝐦𝐞
Fanfiction‼️Jestem amatorką w pisaniu, więc książka nie jest idealna‼️ ‼️Po drugie jak ktoś nie lubi/nie toleruje shipu, to niech nie czyta, ani nie hejtuje‼️ ‼️Czasami może być taka fala cringu, że można nie wytrzymać‼️(co ja robię ze swoim życiem) Nie wiem...