Witam wszystkich :) Chciałam Was tylko poinformować, że rozdziały mogą pojawiać się rzadziej, ponieważ moja wena ruszyła na wakacje, chyba gdzieś na bezludną wyspę, bo nie mam z nią żadnego kontaktu..:/ Jeśli opowiadanie Wam się podoba komentujcie :) To daje na prawdę wiele motywacji :)
__________________________________________________________________
Will
Stojąc w kuchni zauważyłem, że dziewczyna schodzi na dół, a chwilę później dostaje poduszką. Większość dziewczyn by się obraziła albo zaczęła krzyczeć, a ona co zrobiła? Roześmiała się. – Czy ona musi mieć taki kojący śmiech, że chciałoby się go słuchać przy każdej możliwej okazji? – Zapytałem siebie. Zauważyłem jak Max do niej podchodzi i zaczyna z nią flirtować. Znam go na tyle dobrze, że wiem, że to nie jest facet dla niej. Po za tym poczułem jak moje pięści same się zaciskają. Nie chciałem, żeby z nim rozmawiała, żeby z nim flirtowała. Nie z nim. Poczuła, że ją obserwuję, spojrzała na mnie. Nie mogłem odwrócić od niej wzroku. Widziałem ból w jej oczach i chciałem wiedzieć co jest powodem tych cierpień. Minęło 5 lat odkąd obchodziło mnie co czuła jakakolwiek dziewczyna, ale postanowiłem o tym nie myśleć. W ogóle nie myślałem, a wynikiem tego było to co właśnie zamierzałem zrobić. Podszedłem do brunetki i zapytałem.
- Ekhm.. Mogę Cię na chwilę prosić? – Spojrzała mi w oczy, a mnie pochłonęła czerń jej tęczówek. Gdy byłem tak blisko mogłem zauważyć, że te hipnotyzujące tęczówki nie są całe czarne, ale mają kilka złotych punkcików. Co wyglądało nie tylko uroczo, ale wyjątkowo. Dziewczyna odwróciła się do Max'a i rzuciła krótkie przepraszam. Odszedłem dalej, wiedziałem, że podąży za mną.
- O co chodzi? – Usłyszałem jej głos zza pleców.
- Możemy gdzieś porozmawiać na osobności? – Widziałem wahanie w jej oczach.
- Tak. Chodź ze mną. – I złapała mnie za rękę, czułem jaka jest delikatna, a skóra miękka, spojrzałem się na nasze dłonie i splotłem moje palce z jej , nie wiedząc czy dobrze robię. Mój wzrok napotkał wzrok Katherine na co ona się delikatnie uśmiechnęła. Po chwili staliśmy już na dachu budynku. Brunetka puściła moją dłoń, co spowodowało chwilowe uczucie pustki, z której się jednak szybko otrząsnąłem. Odeszła kawałek dalej i patrzyła na zachodzące słońce.
- Chce wiedzieć co się stało. – Wypaliłem bez namysłu. Idiota.
- Kiedy co się stało? – Spytała obojętnym tonem dziewczyna, udając, że nie wie co mam na myśli. - Oddychaj Will, nie denerwuj się, wrrr.. irytuje mnie takie zachowanie.. – Mówiłem do siebie w myślach.
- Doskonale wiesz o co mi chodzi Katherine. – Podszedłem do niej i patrzyłem na nią, aż ona w końcu zrobi to samo. Minęły może 2 minuty, a ona nic. Uparta z niej bestia.
- Dlaczego mnie odepchnęłaś? – Prychnęła w odpowiedzi i po chwili dodała.
- Nie pomyślałeś, że mi się po prostu nie podobało?
- Nie, nie pomyślałem, bo wiem, że Ci się podobało i to bardzo. Po za tym żadna dziewczyna chyba by nie płakała z powodu złego pocałunku. – Odpowiedziała mi kolejna cisza. Nie wytrzymałem. Złapałem ją za rękę i wyszeptałem.
- Spójrz na mnie proszę. – Zrobiła to, a ja znowu ujrzałem ból w jej oczach. Ból, który chciałbym od niej zabrać.
- Po co? Czego ode mnie chcesz? – Wyszeptała.
- Sam nie wiem. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Nie mam pojęcia dlaczego mnie to wszystko interesuje. Proszę porozmawiaj ze mną. – Na dworze robiło się coraz ciemniej i zimniej.
- Nie. – I po prostu odeszła zostawiając mnie tam osłupiałego.
Katherine
Nie mam ochoty nikomu opowiadać o tym co przeszłam. Nie chce przeżywać tego jeszcze raz. Dlatego po prostu powiedziałam Willowi „Nie" i odeszłam. Gdy tylko znalazłam się z powrotem w mieszkaniu skierowałam się do kuchni gdzie był alkohol. Nalałam sobie procentów do plastikowego kubeczka i wypiłam duszkiem zawartość. Tego właśnie mi trzeba. Trzeba mi odskoczni od tego wszystkiego. Podszedł do mnie jakiś chłopak i się uśmiechnął.
- Hej jestem Mike, a Ty pewnie jesteś Kat. – Uśmiechnął się uroczo. – Miło Cię poznać.
- Mi Ciebie również. – Powiedziałam nalewając sobie drugą porcję alkoholu. Jestem pełnoletnia, więc mogę.
- To teraz mi powiedz czy masz mocną głowę, bo jak nie to chyba dzisiaj szybko nas opuścisz pijąc w takim tempie. – Zaśmiał się i mrugnął do mnie.
- O nie, nie! Derek wracaj tutaj! Ja chce rewanżu! – Usłyszałam krzyk z salonu, któregoś z chłopaków. A do kuchni wszedł mój braciszek z Lucy, która od razu do mnie podleciała szczerząc się.
- Gdybyś tylko to widziała! Derek po prostu go zmiażdżył! – Zaczęła mi opowiadać z ogromnym podekscytowaniem w głosie. Spojrzałam na brata i zaczęłam bić brawo, a on się ukłonił i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Mam rozumieć, że gracie w Mortal Kombat, tak? – Spojrzałam z błyskiem w oku na brata.
- Skąd wiedziałaś? – Zapytał Max podchodząc do nas.
- No to zobaczymy czy Derek pokona swoją młodszą siostrzyczkę. – Wyszczerzyłam się i wypiłam do dna to co mi zostało w kubeczku. Powoli już odczuwałam skutki procentów, na pewno byłam weselsza niż wcześniej. W odpowiedzi na moje wyzwanie usłyszałam tylko.
- Uuuuuuuuu!! –Chłopcy zaczęli buczeć, chyba spodobał im się ten pomysł.
- Dobra siostra, chodź i pokaż co potrafisz.
Kilka minut później
- Ooooo tak! Poczuj porażkę braciszku! – Wskoczyłam na kanapę i zaczęłam odprawiać taniec szczęścia. A chłopcy bili mi brawo.
- Nie.. Ne mogę w to uwierzyć.. Jak ona to zrobiła? – Mruczał podłamany, z naruszoną dumą Derek.
- Derek muszę Ci powiedzieć, że Twoja siostra jest zajebista. – Krzyknął Mike patrząc na mnie. Za komplement podziękowałam szerokim uśmiechem, który zaraz zszedł mi z twarzy gdy poczułam, że nie czuje się zbyt dobrze.
- Dobra chłopaki, ja biorę chwilę przerwy, a Wy podnieście na duchu mojego braciszka. Idę się przewietrzyć. – Powiedziałam ruszając ku drzwiom, złapałam kurtkę w rękę i zamknęłam drzwi.
Chłodne powietrze owiało moje ciało co wywołało u mnie dreszcz. Kręciło mi się troszkę w głowie, ale bez przesady, szłam równo po chodniku. Spojrzałam na zegarek, było trochę przed północą, wieczór jak na razie był bardzo przyjemny. A pokonanie mojego brata najlepszym wątkiem imprezy. Nagle usłyszałam głos tuż obok mojej głowy i poczułam coś ostrego na gardle, sparaliżował mnie strach.
- Oddawaj wszystko co masz albo wykrwawisz się tutaj w 5 sekund.
CZYTASZ
Zaryzykuj
RomanceProlog Londyn Jest koło pierwszej w nocy, chyba... straciłam poczucie czasu.. siedzę w kącie w pokoju na podłodze, moje ramiona obejmują nogi. Moje ciało buja się w rytm uderzających kropli o parapet. Łzy nie chcą przestać płynąć.. Czuje okropny ci...