Rozdział 9

270 23 3
                                    

Zmusiłam się do pisania. Nie wiem co z tego wyszło, ale coś jest. Błagam dajcie mi trochę motywacji, bo irytuje mnie to, że nie mam weny... Wrrr... Niesprawdzone, mogą być błędy. Branoc wszystkim! Love ya.

___________________________________________________________________

Will

Wodziłem wzrokiem za brunetką, która wyszła się przewietrzyć. Nie powinna iść sama.

- Chłopaki dam sobie radę, nie musicie mnie pocieszać. – Powiedział Derek udając, że płacze, na co wszyscy się zaśmiali. – A teraz tak serio to idę po Kat, nie chce żeby sama się włóczyła po nocy.

- Ja po nią pójdę. – Powiedziałem szybko. Derek spojrzał na mnie podejrzliwie, ale za chwilę wzruszył ramionami.

- Dobra, tylko przyprowadź ją od razu jak tylko znajdziesz. I dzięki – Uśmiechnął się, podszedł do Lucy, która przytuliła go na pocieszenie. Jakoś nie chce mi się tego oglądać, więc nie zastanawiając się dłużej zgarnąłem moją czarną, skórzaną kurtkę i wyszedłem.

Wychodząc z budynku uderzyło we mnie chłodne powietrze. Mimo latarni oświetlających ulicę i chodnik moje oczy potrzebowały kilku chwil na przyzwyczajenie się do panującej ciemności.

Przymknąłem na chwilę oczy wdychając tlen nosem i powoli potem go wypuszczając ustami, próbując poukładać swoje myśli, które krążyły w mojej głowie.

- Co ja najlepszego wyprawiam? – Mruknąłem sam do siebie. Czemu mój mózg (albo coś innego) postanowił porobić sobie ze mnie jaja i uczepił się dziewczyny, której nie mogę mieć w żaden sposób nawet jakby to miała być tylko jednonocna przygoda? Muszę ją sobie wybić z głowy.

Katherine

Kompletnie nie wiedziałam jak się zachować.. Dosłownie mnie sparaliżowało, nawet nie potrafiłam nic powiedzieć, krzyknąć o pomoc. Serce ścisnął strach, ledwo mogłam oddychać. Nadal czułam ostrze na skórze i bałam się, że gdy zrobię jeden fałszywy ruch pożegnam się z tym światem.. Myślałam, że tak się dzieje tylko w filmach, wiecie, że gdy jesteście o krok od śmierci przed oczami staje Wasze całe życie. A jednak teraz w mojej głowie odtwarzałam obrazy, które towarzyszyły mi od dziecka, odkąd pamiętam. Na przykład jak całą rodziną poszliśmy na lody, ja wzięłam sobie rożka truskawkowego, którego większa część wylądowała na mojej twarzy i koszulce.. Potem w głowie pokazywały mi się sceny kiedy zaczęłam pisać swój pierwszy pamiętnik, tak się zaczęła moja pisarska historia, po pamiętniku były opowiadania, okazjonalnie wiersze. Wzrok dumnego taty gdy dostawałam kolejną nagrodę lub wyróżnienie za twórczość.

- A może sam sobie coś wezmę od Ciebie? Na przykład to.. – Poczułam, że druga ręka mężczyzny stojącego za mną łapie mnie za tyłek i kieruje się coraz bardziej w stronę krocza, czułam jego oddech na karku. Do oczu cisnęły się łzy, wyobrażałam sobie co się teraz stanie, jak mnie zaciągnie w ciemny zaułek i pomimo moich krzyków nikt nie przybędzie na pomoc. Zacisnęłam mocniej nogi, nadal mając pustkę w głowie co mogłabym teraz zrobić.. Łzy ciekły po policzkach. Nagle facet szarpnął mną i teraz staliśmy twarzą w twarz. Mogłam zobaczyć, że ten.. typ ma na sobie poszarpane, brudne ubrania, czuć od niego było smród.. Patrzył na mnie z góry do dołu, teraz żałowałam, że nie ubrałam kurtki.. byłam tylko w sukience, która sporo odsłaniała. Mój Boże.. Przecież nie mogę tak skończyć. Błagam Boże pomóż mi. Poczułam po raz kolejny ostrze na szyi.. a dokładniej ono dotykało wiszącego łańcuszka.

- Ooo.. A może wezmę sobie także to cacuszko? – Wyszczerzył się do mnie pokazując braki w jego uzębieniu, przeszedł mnie dreszcz.. on jest taki obrzydliwy i dopiero po chwili dotarło do mnie co do mnie powiedział, i nagle odzyskałam głos.

ZaryzykujOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz