Rozdział 5

294 21 16
                                    

Krótki, ale jest :) Postaram się coś dodać jutro albo w niedziele :D Dobranoc ^^
_____________________________________________________________________

Will

Patrzyłem jak brunetka odchodzi energicznym krokiem, gdy nagle jej koleżanka się odwróciła i krzyknęła.

- Ma na imię Katherine!

Uśmiechnąłem się wdzięcznie do blondynki, odwróciłem się i skierowałem do wyjścia. Na szczęście na dzisiaj koniec zajęć. Nie sądziłem, że spotkam jeszcze tę dziewczynę, śliczną, zaskakującą brunetkę. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Co ona w sobie takiego ma? Co by w sobie nie miała i tak chętnie bym ją pieprzył, raczej nie jest taka grzeczna na jaką wygląda. Wsiadając do samochodu i kierując się do mieszkania takie właśnie myśli towarzyszyły mi co spowodowało nie mały ucisk w spodniach.

- Dawno, żadna tak na mnie nie działała, a nawet JESZCZE do niczego nie doszło. – Mruknąłem pod nosem.

Katherine

Spojrzałam na zegarek, 16:37 czekając na parkingu koło uczelni. O Derek właśnie podjechał.

- Lucy jedziesz z nami na zakupy czy jedziesz do domu się ogarnąć?

- Wiesz chyba pojadę do dom... - Nie dokończyła, spojrzałam na nią i przekrzywiłam głowę na bok (tak jak robią to psy gdy czegoś nie rozumieją), spojrzałam w tym samym kierunku co ona i się zaśmiałam.

No nie powiem mój brat robił wrażenie na dziewczynach, artystyczny nieład z blond włosów, dobrze zbudowany, biała koszulka opinająca mięśnie, czarne jeansy i czarne okulary przeciwsłoneczne, och i jakże mogłabym zapomnieć uśmiech jak z reklamy pasty do zębów. Chłopak podszedł do nas, przytulił mnie i pocałował w czoło.

- Hej mała i hej.. – tu zrobił pauzę patrząc na blondynkę, która prawie śliniła się na jego widok.

- Lu-Lucy – odpowiedziała rumieniąc się, na co mój braciszek zaśmiał się ukazując dołeczki w policzkach.

- To co Lucy jedziesz z nami czy jedziesz do domu? Jakby co to pożyczę Ci jakieś ubrania do spania itd. - Uśmiechnęłam się do brązowookiej.

- To w takim razie jadę z Wami. – Odpowiedziała radośnie i posłała do Derek'a jeden ze swoich uwodzicielskich uśmiechów. No naprawdę? Nie mogła poczekać aż odejdę chociaż dwa metry dalej? Co za kobieta. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Jakieś 15 minut później byliśmy już w sklepie, oczywiście nie obeszło się bez wygłupów. Ja wskoczyłam do wózka na zakupy, a Derek z Lucy obok woził mnie po całym sklepie. A ludzie no cóż, na co dzień raczej nie spotykają się z takim zachowaniem, więc jedni patrzyli spode łba jak można się tak zachowywać i czy nas wychowały wilki, a inni śmiali się razem z nami.

Lucy odeszła od nas kawałek, bo zobaczyła coś co ją zainteresowało, więc ja wyszłam z wózka i poszłam dalej z Derekiem w poszukiwaniu składników na pizzę.

- Kat, mam takie pytanie do Ciebie. – Zapytał ZAWSTYDZONY Derek? Mój brat zawstydzony? Nie wierzę. Udałam, że nie zauważyłam zmiany w jego zachowaniu.

- No jakie? – Ledwo się powstrzymałam, żeby nie wybuchnąć śmiechem.

- Czy Lucy.. No wiesz.. Em.. Czy ona ma kogoś? – Zapytał niby od niechcenia. Taa jasne. Ja już widzę co się święci. Uśmiechnęłam się do niego.

- Z tego co mi wiadomo to z nikim się nie spotyka, a skąd to pytanie?

- Jest ładna, wydaje się miła. – Zrobił pauzę. – I ma przepiękne oczy. – Powiedział rozmarzonym głosem.

- Kto ma przepiękne oczy? – Zapytała Lucy podchodząc do nas i patrząc na nas podejrzliwie. Derek oczywiście strzelił buraka, ja zachichotałam i dałam znać na migi Lucy żeby nie drążyła tematu i, że potem jej opowiem. Skinęła głową.

- No więc co tam zobaczyłaś ciekawego Lucy? – Odchrząknął i zapytał Derek. A dziewczyna w odpowiedzi wyszczerzyła się ukazując radosny uśmiech i odpowiedziała.

- Żelki!!

- O dziewczyno, wiesz co dobre. Już Cię lubię. – I mrugnął do niej, a dziewczyna nieśmiało się uśmiechnęła i opuściła wzrok patrząc na czuby swoich butów.

- Dobra gołąbeczki, ja muszę tą pizzę jeszcze zrobić, więc dzielimy się rzeczami, które mamy znaleźć, rozdzielamy się i spotykamy tu za 5 minut.

- Okey.

- Dobrze.

Niecałe pół godziny później już byliśmy w mieszkaniu. Lucy pomogła mi zrobić pizzę, żeby potem ją tylko podgrzać. W sumie to nie jedną pizzę, a 3, bo wiadomo faceci mało nie jedzą, a i ja mam czasem apetyt jak wilk.

- Dobra Lucy, Ty jak chcesz idź do mnie do pokoju i przetrząśnij moją szafę jakbyś chciała sobie coś pożyczyć, a ja idę się kąpać.

Weszłam tylko do pokoju, zgarnęłam bieliznę, sukienkę i skierowałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi, zrzuciłam z siebie ubrania, automatycznie dotknęłam blizn, ale pokręciłam szybko głową żeby wyrzucić z niej niechciane myśli. Zimny prysznic mnie orzeźwi.

Zamknęłam za sobą drzwi od kabiny i odkręciłam wodę.

- O cho-cholera! – Pisnęłam z zimna i od razu przekręciłam na ciepłą. – To był chyba zły pomysł – Mruknęłam. Stałam tak chwilę, a w moich myślach pojawił się niebieskooki brunet. Jego uśmiech. Jego uroczy śmiech. Moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. Zagryzłam wargę. – Co Ty w sobie takiego masz? – Zapytałam w sumie samą siebie, bo osoby do której kierowałam to pytanie nie było obok.

- Dobra, koniec tego. Niedługo przyjdą kumple Derek'a i trzeba resztę rzeczy ogarnąć. – Powiedziałam i wzięłam się za czyszczenie mojego ciała żelem o kwiatowym zapachu.

Kilka minut później.

- Dereeek! – krzyknęłam ze swojego pokoju. – No gdzie jest ten matoł do cholery? – Zapytałam już siebie ciszej. Spaliła mi się suszarka, a minął wieki zanim włosy mi same wyschną. Wyskoczyłam z pokoju będąc w ręczniku i zeszłam na dół.

Will

Ubrany w czarny T-shirt i jasne jeansy wszedłem do mieszkania kumpla jak do siebie. Jakbym pukał i musiałby podejść do drzwi i znowu by mówił – „No i po co pukasz? Muszę tylko marnować mój cenny czas na podejście do drzwi, otworzenie ich i mówienie Ci tego". – Więc darowałem sobie i skierowałem się od razu do kuchni nalewając sobie soku, który stał na stole. O mało nie wyplułem całej zawartości z moich ust gdy usłyszałem krzyk.

ZaryzykujOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz